29

116 4 2
                                    


               Spojrzał na Mishę, stojącego w progu. Przez chwilę patrzyli na siebie.

- Natasha... - Podszedł do siostry. - Dzwoniłem do szpitala, do taty... Wiesz co mi powiedzieli... że został przeniesiony, na twoje żądanie.

- Spokojnie Misha. - Pociągnął brata na krzesło. - To prawda? - Spojrzał na siostrę.

- Tak. - Spojrzała na nich  z wyzwaniem. - Bałam się, że coś mu się może stać i przeniosłam go do prywatnej kliniki. Ma tam ochronę i dobrą opiekę. Jestem w stałym kontakcie z lekarzem.

- Dobrze, ale informuj nas na bieżąco.

- No pewnie. - Uśmiechnęła się. - Coś jeszcze?

- Słyszałem, że przyjęłaś mnie do spółki. - Misha puścił do niej oko.

- Jak skończyliście te uprzejmości, to pamiętajcie, że o trzynastej jest otwarcie testamentu. - Podniosła się od stołu.

- Tak szybko? - Obejrzała się za ciotką, wychodzącą z jadalni.

- Ciocia dobrze posmarowała. - Uśmiechnął się Misha.

- Zatem do zobaczenia w firmie. - Ivan podniósł się.

               Opuściła jadalnię i rozejrzała się za mężem. Znalazła go przy limuzynie.

- Gdzie ubrania?

- W środku. Jedziesz? - Podszedł do drzwi.

- Zmieszczę się tam?

- Możesz jechać ze mną. - Objął jej talię i poprowadził w stronę szoferki.

- Gdzie ciotka?

- Pojechała swoim autem. - Otworzył jej drzwi.


                  Zatrzymał auto na parkingu. Wysiadł i rozejrzał się. Przytulny motel. Przeczytał napis. 'Avangarde'. Adres się zgadzał. Zamknął auto i ruszył do recepcji.

- Cześć. - Przywitał się z recepcjonistą.

- Pokoik... - Uśmiechnął się młody chłopak.

- Szukam znajomego. Danny Powell.

- Nie mogę udzielać informacji o gościach.

- Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. - Wyciągnął banknot z portfela.

- Pokój 105.

- Jest u siebie?

- Tak. Sam. - Uśmiechnął się.

- Ktoś był u niego? - Wyciągnął następny banknot.

- Jego odwiedzają same kobiety. Ma facet wzięcie, ale tej nie widziałem wcześniej. Była tu pierwszy raz.

- Jak wyglądała? - Podał mu banknot.

- Młoda, szczupła. Czerwone włosy do ramion. Miała świetną kurtkę. Jak ją znajdziesz, to zapytaj gdzie kupiła.

- Jaka kurtkę? - Zmarszczył brwi.

- Taka kolorową, ze smokiem na plecach. Były też chińskie napisy.

- Coś jeszcze?

- Miała świetne nogi. - Uśmiechnął się.

- Dzięki.

                  Ruszył po schodach na górę. Wszedł na piętro i patrzył na numery. Znalazł. Był na końcu korytarza. Podszedł do drzwi i nasłuchiwał. Panowała za nimi cisza.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz