8

24 1 0
                                    

                Zatrzymała auto przed domem. Rozejrzała się i pojechała w stronę zatoczki dla dostawców. Zostawiła auto i zapukała do kuchennych drzwi. Nacisnęła klamkę, ale były zamknięte. Zapukała jeszcze raz. Otworzyły się i stanęła w nich młoda dziewczyna. Długie do pasa włosy miała elegancko spięte.

- Otwarte?

- Natasha. - Ucieszyła się i odsunęła z przejścia.

- Cześć Milagros. Miło cię widzieć. - Uściskała się z nią.

- Czemu nie weszłaś głównym wejściem?

- Zostawiłam auto obok drzwi.

- Wariatka. Trzeba było zostawić na podjeździe.

- Jak randka?

- Super. Jestem zakochana na całego. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Szczęściara.

- Ja, to ty. W całym domu, aż huczy, że wróciłaś. Masz piękny kolor włosów.

- Natasha, co tu robisz? - Kucharka weszła do kuchni.

- Dzień dobry. - Pocałowała ją w policzek.

- Wiedziałem... - Usłyszała głos ojca. - Słyszałem auto, ale cię nie ma. Czemu weszłaś kuchennymi drzwiami?

- Miałam bliżej...? - Patrzył na nią sceptycznie. - Chciałam się przywitać z Annabelle i Milagros.

- Dobrze. Pozwólcie, że zabiorę córkę ze sobą. Chodź. - Wyszli z kuchni. - Jesteś nieznośna. - Uśmiechnął się. - Ładnie wyglądasz.

- Dziękuję. Sama szyłam.

- Sama... jest piękna. - Obejrzał jej koronkowa kamizelkę bez pleców i szerokie, lejące się spodnie. Wszystko było w czarnym kolorze.

- Dziękuję.

- Dużo masz takich rzeczy?

- Całą szafę.

- Pozwolisz mi, kiedyś ją obejrzeć?

- Pewnie. Co jest na kolację?

- Ryby. Nadal je lubisz?

- Pewnie. - Weszli do jadalni. - Dobry wieczór. - Przywitała się.

- Cześć siostra. -  Misha podszedł do niej i pocałował ją w policzek. - Siadaj. - Podprowadził ją do krzesła. - Jestem okropnie głodny.

- Ja też. - Uśmiechnęła się do niego.

                Wszyscy zajęli miejsca. Annabelle i Milagros wniosły potrawy.

- Dlaczego są ryby? - Odezwała się Bella.

- Spokojnie skarbie. - Nestor rodu uśmiechnął się do wnuczki. - Ty dostaniesz kurczaka. - Nie przejmuj się nią. - Odezwał się do córki. - Bella lubi być rozpieszczana.

- Jedzmy. - Misha sięgnął po widelec.

                Przez chwilę jedli w milczeniu.

- Jak ci się pracuje z tatą? - Odezwał się Ivan.

- Bardzo dobrze.

- Mogłabyś wpaść czasem do mnie, wybralibyśmy się na lunch.

- Będę o tym pamiętać. Na razie mam dużo pracy. Wszystkiego muszę się nauczyć.

- Tato mówił, że świetnie ci idzie.

- To bardzo miłe.

- To prawda. Teraz wiem komu mogę zostawić firmę. Ty skarbie się wszystkim zajmiesz. - Uśmiechnął się do córki.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz