36

143 5 8
                                    

                Wróciły z pełnymi torbami. Weszły po schodach na górę i rozdzieliły się. Martha poszła do swojej sypialni. Natasha weszła do swojego apartamentu.

- Jestem. - Rozejrzała się i odstawiła torby na kanapę.

                Joshua wyszedł z jej pracowni. Rozmawiał przez telefon. Uśmiechnął się i pożegnał z rozmówcą.

- Już jesteś? - Spojrzał na zegarek. - Jak ci się podoba moja mama?

- Jest bardzo miła. - Sięgnęła do torebki i oddała mu kartę i kluczyki. Odłożył je na stół.

- Ivan chciał z tobą porozmawiać. Potem musimy się przebrać na kolację.

- Będzie uroczyście. Wiesz o czym chce ze mną rozmawiać?

- Wszystko ci powie. - Zajrzał do toreb.

              Zeszła na dół i zapukała do gabinetu taty. Bała się. Wolno otworzyła drzwi i weszła do środka.

- Chciałeś ze mną rozmawiać. - Podeszła do niego.

             Pan Smitrovich siedział za biurkiem i sprawdzał dokumenty. Ułożył je starannie i odłożył na bok. Spojrzał na córkę.

- Usiądź. - Wskazał na skórzaną kanapę i podniósł się.

- Czy coś się stało? Coś z dokumentami?

- Nie. - Uśmiechnął się. - Jestem bardzo dumny z ciebie. Podpisałaś kontrakt na dwa lata. - Usiadł obok niej i objął ją.

- Tak się bałam...

- Ale spisałaś się wspaniale. Jak zakupy? - Zmienił temat.

- Dobrze. Martha jest bardzo miła.

- Rozmawiałem już z twoimi braćmi, ale najbardziej boję się twojej reakcji.

- Coś się stało?

- Kiedy byłem w klinice, Martha opiekowała się mną. Znamy się od wielu lat. Być może będzie to dla ciebie szok, ale postanowiliśmy się pobrać... - Nastąpiła cisza. Natasha patrzyła zdumiona na ojca.

- Pobrać... - Powtórzyła jak echo.

- Tak... Każde z nas potrzebuje towarzystwa na starość...

- Ale tato... nie jesteś stary. - Zbulwersowała się.

- Masz mi za złe?

- ... że chcesz wziąć ślub z Marthą? Nie. - Uśmiechnęła się. - Jeżeli będziecie razem szczęśliwi, to dobrze. Ma tylko pilnować, żebyś się nie przepracowywał. - Objęła go.

- Dziękuję. Bałem się twojej reakcji. Co z twoim małżeństwem?

- Nie wiem. - Spojrzała na ojca. - Jesteśmy razem. Skoro nie możemy się rozwieść... - Westchnęła. - ... musimy się nauczyć razem żyć.

- To mi się podoba. - Ucieszył się. - Kiedy weźmiecie ślub?

- Tato... Już wzięliśmy w Vegas.

- Marzy mi się taki prawdziwy, z wielkim weselem. Panna młodą w białej sukni. 

- Jesteś okropny.

- Nie zmuszam cię... - Objął ją. - ... ale chciałbym cię odprowadzić do ołtarza.

- Zastanowię się. - Pocałowała go.

- Przebierz się do kolacji. Ogłoszę to wszystkim.

- Na razie. - Podniosła się i opuściła gabinet. Wspięła się po schodach ii weszła do siebie. Rozejrzała się za mężem.

Zwycięzca bierze wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz