rozdział 01.

3.9K 77 12
                                    

- Idę, idę. - krzyknęłam do braci aby poczekali na mnie.

Zbiegłam ze schodów szybko włożyłam buty i pobiegłam do auta.

Zawsze jeździliśmy razem do szkoły. Bliźniaki Dylan i Olivier za dwa dni kończą szkołę, a potem czeka ich college.

Jak sobie myślę, że za rok to ja będę wybierała college to robi mi się słabo.

Droga do szkoły zawsze mijała nam szybko i przyjemnie. W radiu leciały zawsze ulubione piosenki chłopaków.
James zawsze je podśpiewywał. A czasami gdy była jednak z najlepszych piosenek również bliźniacy je śpiewali.
W taki sposób 10 minut autem mijało jak minuta.

Kiedy Dylan zaparkował, wszyscy wysiedliśmy.

Na dziedzieńcu wszyscy patrzyli na nas.
W końcu elitarna rodzina.

Ignorując te wszystkie oczy zwrócone na nas, udałam się do środka szkoły, gdzie czeka na mnie moja przyjaciółka Jane.

- Witam moją ulubioną, za dwa dni wakacjeee. - mówiła z entuzjazmem, a ja momentalnie się roześmiałam. Za to właśnie ją uwielbiałam.

- W końcu wakacje, czekałam na nie strasznie długo. - oparłam się plecami o szafki, tak jak Jane.

- Ja też, smuci mnie jedna rzecz. - w sekundę jej uśmiech zszedł z twarzy.

- Co niby ? - zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na jej profil.

- Po wakacjach w szkole nie zobaczę już Oliviera. - na te słowa walnęłam ją w ramię, a na naszych ustach spowrotem pojawił się uśmiech.

- Weź nie są tacy fajni jak ci się wydaje. - patrzyłam prosto przed siebie.

- Nie wierze w to tak bardo jak ty w to że połowa męskiej popalcji szkoły jest w tobie zakochana. - blondynka złożyła ręce na klatce piersiowej.

- W takim razie na co czekasz, jutro impreza z okazji zakończenia roku możesz spróbować go wyrwać. - odetchnęłam się od szafki.

- nie mam u niego szans. - stanęła naprzeciwko mnie.

- Nie dowiesz się jeśli się przekonasz. - posłałam jej uśmiech i obie ruszyłyśmy do klasy.

Jane od kąd pamiętam podkochiwała się w Olivierze. Nigdy do niego nie zagadała, twierdząc, że nie ma szans. Ale umówmy się, że każda dziewczyna ma dziewiędziesiąt procent szans na to że uda jej się chłopakiem jeśli zagada pierwsza.

Pierwsza dzisiejsza lekcja to angielski, jednak już na żadnej lekcji nic nie robimy nauczyciele puszczają nam film albo pozwalają rozmawiać przez godzinę.

Nic ciekawego, ale w końcu mogę przegadać cały dzień z przyjaciółką.

- zazdro, że jedziesz bez rodziców. - blondynka podparła się dłonią o brodę.

- obiecuje, że będę do ciebie dzwonić. - posłałam jej najszczerszy uśmich, na co blondynka zaczęła grzebać w sałatce, którą miała na lunch.

- No ja mam nadzieję, że będziesz mnie informować o ładnych hiszpanach. - obie się zaśamiłyśmy, ale Jane momentalnie się spieła. Wpatrywała się w przestrzeń za mną.

Chcąc zobaczyć na co się patrzy też się obróciłam.

Ale moje oczy zobaczyły moich braci, którzy szli do naszego stolika.

- Możemy się dosiąść? - Dylan spytał.

- Jasne, a co z waszym stolikiem? - zmarszczyłam brwi.

- Zabrali, potrzebują go na jutro. - Olivier zajął miejsce obok Jane, przez co na jej policzkach pojawiły się rumińce.

StrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz