rozdział 09.

2.1K 51 5
                                    

Wczorajszy dzień byłby bardzo fajnym dniem gdyby nie jego koniec.

Nie był najlepszy, wszyscy dowiedzieli się prawdy, ale czy to źle?

Rano nie mogłam spać. Obudziłam się o siódmej. Nie chciałam budzić Kate dlatego postanowiłam, posiedzieć w kuchni.
Zrobiłam sobie herbatę, i usiadłam na tarasie.

Myślałam o wszystkim. Czy moje rodzeństwo coś zrobi z tą informacją? Powiedzą rodzicom?

Wolałabym sama osobiście im to powiedzieć, może bracia uszanują to.

- Nie śpisz? - podskoczyłam, ze strachu.

- Pogięło cie, żeby mnie straszyć. - zlustrowałam chłopaka. Był bez koszulki, jego klatka piersiowa była pokryta sześciopakiem. Miał na sobie tylko szare dresy a ja włosy były roztrzepane w każdą stronę.

- Mogę się dosiąść? - musiał przed chwilą się obudzić, bo miał zaspany głos.

- Jak musisz. - chłopak usiadł obok mnie na krawędzi tarasu.

- Nie mówiłaś nikomu prawda? - bawiłam się swoimi palcami.

- Było minęło. - chciałam odejść od tematu. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.

- Jetes inna od swojego rodzeństwa. - popatrzyłam na niego. - Oni nie siedzieli by cicho z taką informacją. - stwierdził przenosząc wzrok na mnie, a ja odrazu popatrzyłam przed siebie.

- Tak naprawdę nie jestem z nimi rodzeństwem. - chyba muszę przestać uniakc tego tematu.

- Jak to, a James też nie jest? - z szokowany spytał.

- Nie jest moim bliźniakiem. Jestem adoptowana, urodziłam się dzień wcześniej niż James. - wyznałam mu. - A każdy myśli, że my jesteśmy bliźniakami.

- Co jest, a znasz swoich biologicznych rodziców? - Isaac'a chyba zainteresował temat.

- Nie, trafiłam do domu dziecka w wieku trzech lat, a jak miałam cztery to mnie adoptowano. - wzruszyłam ramionami.

- nie chciałabyś ich poznać? - popatrzył na mnie.

- Nie, nie chce poznawać ludzi, którzy mnie nie chcieli. - wyszeptałam.

- Nie wiedziałem. - spuścił głowę.

- Nic o mnie nie wiesz. - wypaliłam, ale taka była prawda. - nikt o mnie nic nie wie.

- Racja, nie mogłem cię oceniać, ale ty też mnie w ogóle nie znasz. - każdy z nas ma swoje tejmnice.

- prawda, nie znam cię. - popatrzyłam na jego idealny profil twarzy.

- A więc co ty na to, żeby spędzić trochę czasu razem, żeby się poznać. Powiedzmy, że będzie to pięć wspólnych spotkań. - zaproponował, a opcja nie wydała się być zła.

- Zgoda. Ale masz mi mówić kiedy będą spotkania. - kiwałam głową.

- Okej, w takim razie... - nie zdążył dokończyć bo ktoś mu przeszkodził.

- Misiaczki moje co tam u was? - James wparował na taras.

Powoli zaczęli się wszyscy zchodzić do kuchni. Dlatego postanowiliśmy, że zjemy wspólne śniadanie.

Na śniadaniu, poruszyliśmy temat naszego pobytu w domu, stwierdziłyśmy, że warto było by gdzie pojechać na miasto bo w końcu będziemy tu prawie miesiąc.

Dość długo zeszło nam nad rozmawianiem, przez co powstało wiele planów.

Ale tamtego dnia, plan był taki jak wczoraj czyli plaża.

StrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz