rozdział 19.

1.3K 35 3
                                    

To już koniec. To dzisiaj wracamy do Detroit. Te wakacje szybko minęły. Ale wszytsko co dobre szybko się kończy. Jednak to nie zmienia tego, że przed nami kolejny miesiąc wakacji.

Zamkłam swoją walizkę, a następnie znosiłam ją na dół. Wszyscy już tam stali ze swoimi bagażami. Ostatni raz sprawdziliśmy czy wszystko zostało zabrane. A gdy byliśmy tego pewni zaczęliśmy pakować się do dwóch taksówek, które przyjechały i do auta które było wyporzyczone.

Każdy zajął miejsce, w którymś z samochodów.

Ja usiadłam w aucie z Julią, James'em, Olivierem i Luke"iem.

Sama droga na lotnisko trwała nie całe trzydzieści minut.

Gdy bez problemowo przeszliśmy przez wszystkie odprawy i w końcu usiedliśmy w samolocie, głęboko odetchnęłam, a po starcie, moje oczy automatycznie się zamknęły, a ja zasnęłam.

Na lotnisku się pożegnaliśmy bo wiedzieliśmy, że dopiero spotkamy się później, ze względu na to że każdy chciał odpocząć.

Nasze auta, czekały na nas na parkingu.
Autem prowadził Olivier. Ja z James'em siedziałam z tyłu, a Dylan na miejscu pasażera z przodu. Takim składem ruszyliśmy do naszego domu.

Nasi rodzicie czekali już na nas z pysznym obiadem, a mała Alison odrazu przybiegła do mnie się przytulić kiedy tylko mnie zauważyła.

- Hej. - mocno ją przytuliłam.

- Opowiesz mi wszytsko dokładnie co robiliście ? - popatrzyła na mnie tymi swoimi słodkimi oczami.

- Pewnie, że Ci opowiemy razem z chłopakami, ale pierwsze chcemy zjeść. - wzięłam ją na ręce i razem weszłyśmy do domu.

- Kelly, jak dawno się nie widziałyśmy. - mama podeszła mnie przytulić.

- Cześć mamo. - również mocno ją przytuliłam, a następnie tatę.

- A właśnie przyszły do ciebie listy. - mama podała mi dwie koperty.

- Do mnie? - zdziwiłam się bo nigdy ich nie dostawałam.

- Też mnie to dziwi, ale pierwsze chodź zjeść potem je otowrzysz. - pokiwałam głową na zgodę,  a już po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole i opowiadaliśmy rodzicom wszystkie nasze przygody. Ale pominęliśmy kilka wątków takich jak, że ja i Isaac się całowaliśmy.

Natomiast Dylan, z zadowoleniem opowiadał o Scar.

Chyba przez dwie godziny rozmawialiśmy o naszych wakacjach, a przy tym się śmialiśmy.

- Właśnie skoro wy byliście na wakacjach to my z ojcem i Alison również sie wybieramy. - mama dumnie powiedziała.

- Do Miami. - radośnie wykrzyczała Alison.

- Wow, do Miami no nieźle. - powiedziałam.

- Na ile i kiedy lecicie ? - spytał Dylan.

- Na tydzień, jutro o trzynastej mamy samolot - tata, wstał i posprzątał talerze.

A gdy każdy już poszedł do siebie, ja też poszłam. W pokoju usiadłam na łóżku i zaczęłam otwierać listy. Totalnie nie wiedziałam, kto mógł je wysłać.

Nie uda Ci się. Nie uda wam się. Nie uda im się. Kiedyś to musiało nastąpić.

                                                        M.J.J.E.T

M.J.J.E.T - co te inicjały mogły oznaczać.
Pięć razy w kółko czytałam ten list, kompletnie go nie rozumiałam.

Stwierdziłam, że czas otworzyć drugi może tam będzie jakieś wyjaśnienie.

Nie było tam żadnych wyjaśnień.
Były tam tylko moje zdjęcia, jak jetesm naćpana u Mike. Zdjęcia z tego jak mnie gwałcił. Zdjęcie sznuru i na małej karteczce było napisane:

Jeteś gotowa. W końcu zobaczymy kto kim naprawdę jest.
    
                                                M.J.J.E.T

Zaczęłam dokładnie się przyglądać wszystkim zdjęciom.
Nawet nie wiem kiedy ale zaczęłam płakać. Wszystko mi się przypomniało.
Jak byłam u Mike. Jak potem leżałam na sowim łóżku i strasznie płakałam. Ale to nie było raz. Było tak kilka razy. A najgorszy był pierwszy raz kiedy to nie  wiedziałam co mam z tym zrobić. Pamiętam, że bałam się powiedzieć o tym komukolwiek. Więc przed każdym udałam, że wsyztsko jest dobrze, ale w momencie kiedy zostałam sama ze sobą już nie udawałam. Płakałam ile się dało.

Nie było to sprawiedliwe bo miałam wtedy piętnaście lat. Piętaście pieprzonych lat.

Zaczęło się od imprezy, gdzie poznałam Mike. On pokazał mi narkotyki, ja głupia stwierdziłam, że zacznę je brać. Ale po dwóch miesiach kiedy mój diler dowiedział się, że mam tyle lat ile mam i pokazywałam im sfałszowany dwóch przestał mi sprzedawać.

W tamtym momencie zaproponowałam mu seks w ramach rekonpensaty. Po nim zgodził się na dalsze sprzedawanie mi ich.

Niestety o tej sytuacji dowiedział się Mike, który to wykorzystywał. Podając mi kilku kartonie Heroinę, a później gwałcoąc.

A w tym wszystkim przy mnie była Jenna. Nie wiedziałam że ćpam ale wiedziałam o tym co zrobił ze mną Mike. Ale wiedziała tylko pierwszy, o reszcie już nie.

I może wyglądam na normalną i dlatego nikt tego nie zauważył, ale tak naprawdę w środku aż do dziś byłam zniszczona. Od piętnastego roku życia zaczęłam gnić jak jakaś róża. I chyba zdałam sobie sprawę, że zostałam zdeptana przez przypadkowego przechodnia.

Ten stan powrócił, wszystkie wpsomnienia powróciły.

Postanowiłam, że schowam te listy do pudełka, po łóżkiem, gdzie przechowywałam narkotyki.

Następnie położyłam się na łóżku i płakałam.

M.J.J.E.T

M to musiał być Mike skoro były dodane tam moje zdjęcia z jego mieszkania.

J jednym inicjałem mogła być Jenna, pewnie była na mnie okrponie zła za te wakacje. Ale ona czegoś takiego by nie zrobiła. Napewno nie ona. To nie była Jenna.  To musiał być ktoś inny.

Wiec mój pomysł na tymi inicjałami kończył się na Mike'u.

☆☆☆

Był już wieczór a ja dalej leżałam w takiej samej pozycji.

- Kelly idziesz z nami się spotkać  z resztą ? - Olivier mnie zapytał.

- Nie, jestem zmęczona, wolę tu zostać. - poinformowałam go.

- Jak chcesz. - wyszedł z mojego pokoju zamykając drzwi.

A ja znowu zostałam sama ze swoimi myślami.

Czy Mike miał coś wspólnego z wiadomościami, które dostawałam.

Poza tym Mike znał się z Isaac'iem. A ja czarnowłosego nie zapytałam skąd?

Muszę zrobić to jutro. Nie dziś ale jutro napewno.  Poza tym on wie kto pisał te wiadomości, a ja też o to go nie spytałam.

A wiec plan na jutrzejszy dzień powstał sam z siebie. Muszę się dowiedzieć kto pisał te wiadomości i skąd zna Isaac zna Mike'a.

A teraz narazie muszę się przespać z tymi wiadomości, bo długo nie wytrzymamy.
Nie wytrzymam ze swoim życiem.
Kiedyś musi być jego kres. Tak samo musi być kres tych chorych listów i innych świnst.

------------------------------------------
Hej, podoba wam się ? Mam ochotę usunąć tą książkę. Nie jest tak idelana jak chciałam.

StrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz