rozdział 02.

2.9K 62 11
                                    

Po powrocie do domu odrazu poszłam do swojego pokoju, nie przywitałam się z rodzicami ani młodszą siostrą Alison.

W pokoju rzuciłam się na łóżko, przytulona do poduszki, zasnęłam.

Sen zawsze pozwalał mi zapomnieć o najgorszych momentach.

Gdy się obudziłam była już osiemnatsa. Godzina kolacji w naszym domu.
Spiełam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z pokoju.

- O Kelly jesteś, zjesz dzisiaj kolacje z rodzeństwem, bo my z mamą jedziemy do babci. - tata patrzył na mnie z opiekuńczym wzrokiem kiedy schodziłam.

- Dobrze, pozdrówcie babcie i dziadka. - posłałam mu najszczerszy uśmiech.

- Jasne, a wy się nie pozabijajcie. - wtrąciła się mama.

- postaramy się. - rodzice wyszli, a ja poszłam do kuchni z której było słuchać śmiechy.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to mała blondynka malująca kolorowankę.
Była słodką dziewczynką.

Ale niestety kolejną rzeczą jaką zobaczyłam to mój kubek z barbie z którego pił Isaac. Rozwścieczona przeniosłam wzrok z niego na braci.

Nie widzieli mnie.

- Kto do chuja dał mu mój kubek? - przerwałam ich rozmowy.

- Sam sobie wziął. - James oparty o lodówkę założył ręce na piersi.

- No jakoś nie wydaje mi się żeby chłopak pił z kubka z barbie. - posłałam mu fałszywy uśmiech, wyminełam go tracąc go ramieniem, podeszłam do blatu na którym w naczyniu stała lasagne. Uwielbiałam ją szczególnie jeśli zrobiła ją mama.

Nałożyłam sobie trochę na talerz i usiadłam przy wyspie kuchennej, gdzie wszyscy stali wokół niej.

Próbowałam ignorować chłopaków, spoglądając na malunek Alison.

Dziewczynką zauważyła, że patrzę na nią,  więc korzystając z sytuacji pomogłam jej malować.

Gdy najadłam się i malownaie mi się znudziło to odeszłam od wyspy. Sięgnęłam do szafki po kubek z Kenem z barbie. Nalałam sobie wody, następnie wypiłam ją duszkiem i poszłam do swojego pokoju.

Wiedząc, że nie będzie mi łatwo zasnąć z myślami, poszłam wziąść prysznic, naszczescie miałam swoją łazienkę w pokoju, a zaraz po nim  spod łóżka wyciągłam kartonowe pudełko.
Otworzyłam pokrywkę i wycigłam mały woreczek z narkotykami.

Wysypałam malutką dawkę na pokrywkę i wciągłam ją nosem. Otwarte pudełko zostawiłam na końcu łóżka, a ja sama położyłam się nim, wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać media społecznościowe.

Takie dawki pozwalały zapomnieć mi o sytuacjach które męczą moją głowę.
Pozwalały mi się wyluzować i zapomnieć o rzeczywistości.

Spokojnie sobie leżałam,  kiedy do drzwi do mojego pokoju się otworzyły..

- A właśnie James... - chłopak obrócił się do mnie twarzą, ja jak popatrzona podniosłam się i zabrałam pudełko bez pokrywki i położyłam je sobie na kolanach.

- Sorry, pomyliłem pokoje, ale korzystając z sytuacji że tu jestem... - chłopak zaczął mówić a ja zaczęłam szukać ręką pokrywk by zamknać pudełko i, musiał to zauważyć bo podszedł do łóżka i podniósł ją z ziemi. - Tego szukasz? - nic mu nie powiedziałam tylko nachyliłam się aby wyrwać mu to z ręki, na co on ją odsunął.  - Ty ćpasz? - na sekundę serce przestało mi bić.

Musiał zauważyć zawartość kartonu.

- Nie, czemu bym miała. - tym razem udało mi się mu wyrywać ją z ręki.

StrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz