rozdział 12.

2.8K 63 10
                                        

Od ostatniego wydarzenia minął tydzień.
Nic ciekawego się u nas nie działo. Opalanie morze ognisko. Nie robiliśmy żadnych ciekawych akcji.

Moja relacje z dziewczynami była coraz lepsza. W czwórkę coraz częściej spędzałyśmy czas. Coraz mniej odczuwałyśmy brak Jeny.
Natomiast moja relacja z Isaac'iem stała w miejscu nie byliśmy na kolejnym spotkaniu, czasami rozmawialiśmy, ale też pomiędzy nami nie stało się nic niesamowitego.

Jednak dziś, dzień zapowiadał się ciekawie. Dlateczego? Dlatego, że wynajęliśmy jacht i na nim chcemy spędzić cały dzień.
Z samego rana musieliśmy udac się do portu, a tam dostaliśmy wszystkie potrzebne nam informacje dotyczącego jachtu.

Luke z Nathanem zajmowali się prowadzeniem, a reszta się opalała.

Jacht był piętrowy, co było ogromnym plusem, bo wszyscy siedzieli na dole. A na górze mogłam pobyć sama ze sobą chociaż na chwilę.

Oparłam się łokciami o barierki i wpatrywałam się w krajobraz.

- Czemu nie siedzisz na dole? - ten głos mogłam już rozpoznać wszędzie.

- Chciałam na chwilę odpocząć. - szczerze powiedziałam. - A ty co tu robisz?

- Szukałem cię. -  podszedł bliżej mnie.

- W jakim celu? - lekko przekręciłam głowę.

- żeby pogadać. - wyjaśnił, nim oparł się plecami o barierki.

- Więc? - chciałam Aby zaczął.

- Wiesz, że jeszcze jest miesiąc wakacji jak wrócimy. - popijał piwo które miał w ręce.

- Wiem. - krótko odpowiedziałam.

- Masz jakieś plany? - uniósł jedną brew.

- Spanie do południa, zakupy imprezy. - wymieniłam rzeczy, które pewnie będę robić po powrocie.

- Imprezy? - zdziwiony zapytał.

- No tak, a co? - wzruszyłam ramionami.

- Będziesz tam ćpać pewnie. - od kiedy on się o mnie martwi.

- No logiczne, że pewnie raz na jakiś czas będę. Zresztą ty też święty nie jesteś. - popatrzyłam na niego.

- Ale kurwa, ja nie ćpam, żeby zapomnieć o rzeczywistości. - tez na mnie popatrzył.

- Słuchaj, ja wiem że tego nie rozumiesz. Ale ja mogę wyglądać na zadowoloną uśmiecham się jakbym się świetnie bawiła. Ale potem gdy zostaję sama, w głowie mam te wszystkie okropne sytuacje. To jest jedyne rozwiązanie abym o tym przestała wtedy myśleć. - patrzyłam mu w oczy.

- przecież możesz rozwiązać ten probelm w inny sposób niż narkotyki. - cały czas mieliśmy kontakt wzrokowy.

- Jak niby, powiedz jak. - wrzuciłam w stronę chłopaka, a on na chwilę stał w ciszy. - widzisz nie ma innego rozwiązania.

- na pewno jest. - szybko dodał.

- Nie Isaac nie ma i... - nie dane było mi dokończyć.

- możesz powtórzyć. - na jego twarzy było widać zdiwienie.

- Co? - zmarszczyłam brwi.

- To co teraz powiedziałaś. - po prosił.

- Nie ma i.. - znowu mi przerwał.

- Nie, to co powiedziałaś przed tym. - znowu po prosił.

- Nie Isaac nie ma i... - konciki ust chłopaka delikatnie się podniosły.

StrangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz