61

325 43 29
                                    


Wolne od pracy było czymś, za co Sunoo powinien dziękować na kolanach. Gdy tylko dostał telefon od swojego pracodawcy z informacją, że lodowisko będzie przechodziło prace konserwatorskie i zostanie zamknięte na co najmniej pięć dni, mało co się nie wzruszył. Chociaż mógł powiedzieć, że bywało gorzej, uczelnia zabierała masę jego czasu i coraz ciężej było mu znaleźć chwilę dla swoich przyjaciół.

Dlatego piątek był idealnym dniem, aby nadrobić zaległości w kontaktach towarzyskich. Zaraz po zajęciach wybrali się z Jungwonem i Rikim do Peach, gdzie klasycznie zamówił kawę i brownie. Yang miał tyle szczęścia, że w pierwszym semestrze piątki miał całkowicie wolne, a najmłodszy z nich zwyczajnie urwał się z ostatniej lekcji. Nie, żeby była to dla nich nowość.

Rozstali się pod kawiarnią, skąd Sunoo postanowił udać się prosto do domu, z małą przerwą na zakupy. Przez weekend nie planował wystawić nawet palca poza dom, dlatego musiał uzupełnić swoją półkę z przekąskami, która nie raz go uratowała.

Parking powoli stawał się pusty, dlatego bez problemu zajął miejsce jak najbliżej budynku i ruszył między alejki. Szybko wziął to, co było mu potrzebne i już miał iść do kasy, kiedy usłyszał:

– Cześć Sunoo. Znowu się widzimy.

Obrócił się na pięcie, tylko po to, aby spotkać się twarzą w twarz z Jay'em. Starszy uśmiechał się do niego serdecznie, jedną dłonią trzymając rączkę sklepowego wózka. Sunoo zastanawiał się, jaki pech go śledził, bo spotkanie swojego byłego chłopaka dwa razy w tak krótkim odstępie czasu wydawało się nierealne. Dlaczego nie widział go w mieście w trakcie przerwy semestralnej, gdzie wydawało się to bardziej sensowne? Skoro semestr już się zaczął, Park powinien być w Seulu, na kampusie swojego uniwersytetu, dla którego porzucił życie, jakie miał tutaj.

– Cześć hyung – odparł.

Był zbyt zmęczony, żeby zaczynać dyskusje, a jednocześnie, aby uciekać. Skoro Jay za wszelką cenę chciał z nim porozmawiać, mógł zamienić z nim choć kilka słów.

– Tym razem nie do pracy?

– Dostałem wolne – pokiwał głową – A ty? Nie w Seulu?

– Przyjechałem na weekend do rodziców – ponownie się uśmiechnął – Chyba zatęsknili.

– Zrozumiałe – mruknął – Jak uczelnia?

– Świetnie – powiedział z wyczuwalną ekscytacją w głosie – To jest to. Dobry wybór.

Sunoo pokiwał tylko głową, wciskając na usta sztuczny uśmiech. Nie czuł do Jay'a już nic romantycznego, właściwie, ciężko było mu nawet odczuwać jakąkolwiek sympatię. Mimo tego pośrednie przypomnienie, że wybór był pomiędzy uczelnią a nim, nie było najprzyjemniejsze.

– Cieszę się.

– A ty? Praca na studiach to ostatnia rzecz, jakiej się po tobie spodziewałem.

– No widzisz, ludzie się zmieniają.

Pominął fakt, że jego praca miała być właściwie karą za rozrzutność i niezdany egzamin. Nie mógł powiedzieć, że kochał sprzątanie, ale przyzwyczaił się do jeżdżenia codziennie wieczorem na lodowisko. Przyzwyczaił się też do Sunghoona.

– Racja – westchnął.

Cisza, która pomiędzy nimi zapadła była nieziemsko niezręczna. Nie odzywali się, jednak nie wydawało się, aby któryś z nich planował się ruszyć. Sunoo zmarszczył brwi, czując wibrowanie w kieszeni, a kiedy odblokował telefon, zobaczył dwie wiadomości od swojego taty.

lutz| sunsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz