132

252 35 15
                                    


– Gdzie to postawić?

Sunghoon spojrzał w kierunku młodszego, który obracał w dłoniach figurkę CN Tower, jego pamiątkę po jednej z wizyt w Toronto.

– Możesz obok tego zdjęcia w drugiej półce – wskazał palcem.

– Jasne.

Dzień przeprowadzki nadszedł szybciej, niż Sunoo się tego spodziewał.

Jednego dnia spacerował z Sunghoonem po ich mieście i martwiły go jedynie zbliżające się zaliczenia, a kolejnego dostał od niego wiadomość, że w weekend zamierza się wyprowadzić.

Od razu zaoferował swoją pomoc, dlatego po piątkowych zajęciach udał się prosto do domu Parków. Zaparkował auto tuż obok tego należącego do Sunghoona i ruszył w kierunku furtki. Do wejścia prowadziła krótka ścieżka wysypana kamykami, a ją otaczał niewielki ogród mamy jego chłopaka. Zanim zdążył zapukać, drzwi uchyliły się, ukazując Segyeon.

– Hej – powiedziała, uśmiechając się szeroko – Wejdź.

– Cześć Segyeon – odparł.

– Sunghoon pojechał z tatą po jakieś kartony, bo sporo rzeczy mu się nie mieści – wywróciła nieznacznie oczami – Ale mama jest w kuchni.

Chciał zapytać, czy ona też tam z nimi będzie, ale wtedy dziewczyna posłała mu ostatni uśmiech i wyszła na zewnątrz. Nie zauważył nawet, że miała na stopach buty, a w ręku klucze, co oznaczało, że gdzieś się wybierała.

Wzruszył ramionami i ruszył we wskazanym kierunku. Faktycznie, kobieta była w kuchni, jednak stała plecami od niego i zdawało się, jakby nie zauważyła jego obecności.

– Dzień dobry – odezwał się.

Jej ramiona zadrżały, a ona obróciła się z dłonią przyłożoną do klatki piersiowej. Pomimo tej dramatycznej postawy, na jej twarzy wykwitł niewielki uśmiech.

– Ach, wystraszyłeś mnie! – machnęła ręką – Cześć kochanie. Co u ciebie?

Pani Park rozłożyła ramiona, a Sunoo z zadowoleniem krótko ją uścisnął. Chociaż był to zaledwie trzeci raz, kiedy się z nią spotykał, przyzwyczaił się do jej przypadkowych wiadomości. Wysyłała mu zdjęcia Sunghoona, jej wypieków i ogródka, gify z uroczymi zwierzątkami i wszystkiego, co wydało się jej interesujące. Czuł, jakby już się z nią zaprzyjaźnił, chociaż nawet nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele.

– Wszystko okej. Na uczelni coraz więcej nauki, ale jakoś to ogarnę – westchnął.

– No pewnie, mądry z ciebie chłopak. Sunghoon zawsze miał problemy z matematyką.

– Tak?

– Mhm. Musiałam go wysyłać na korepetycję – pokręciła głową – Nie chodziło mi o to, żeby został geniuszem. Wiedziałam, że woli łyżwy, ale przydałoby się zdać do następnej klasy, no nie? – spojrzała na niego z wyraźnym rozbawieniem.

– Racja – odparł tylko, przestępując z nogi na nogę.

– Napijesz się kawy? Nie wiem, kiedy moi chłopcy wrócą.

– Bardzo chętnie.

Pierwszym, co usłyszał Sunghoon po wejściu do domu, był głos Sunoo oraz głośny śmiech jego mamy. Uśmiechnął się pod nosem, a jego tata od razu trącił ramieniem jego bok.

– Z czego tak się cieszysz? – rzucił cicho, chociaż doskonale znał odpowiedzieć.

Sunghoon nie odezwał się, ale jego uśmiech tylko się poszerzył. Wszedł do kuchni, aby zobaczyć, jak jego chłopak i mama siedzą obok siebie na kanapie i rozmawiają tak głośno, jakby byli w zatłoczonym pomieszczeniu. Różnica była taka, że salon był kompletnie pusty.

lutz| sunsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz