72

366 48 63
                                    


Dzień przed umówionym spotkaniem Sunoo napisał do Sunghoona krótką wiadomość z adresem miejsca, pod którym powinni się spotkać. Była to niewielka włoska knajpa w centrum miasta, która zawsze była zatłoczona. Dlatego zrobienie rezerwacji było pierwszym, czego dokonał Kim, gdy tylko starszy się zgodził.

Jak na połowę marca, pogoda naprawdę ich rozpieszczała, co automatycznie poprawiało jego humor. Jungwon powtarzał, że nie powinien cieszyć się z globalnego ocieplenia i rosnących temperatur, ale nie mógł nic poradzić. Kiedy po pochmurnych i wietrznych tygodniach witały go przyjemne promienie słońca, uśmiech sam cisnął się na usta.

Uśmiech Sunoo tylko się poszerzył, kiedy zobaczył znajome auto wjeżdżające na parking. Pospiesznie przeczesał włosy palcami i poprawił swój płaszcz. Rzadko go nosił, ale w końcu postanowił ubrać się ładnie i wyciągnął go z szarego końca szafy.

– Hej Sunoo – usłyszał.

– Cześć hyung.

Zwykle witali się tylko słowami, ale tym razem Sunghoon rozłożył ramiona, a on chętnie w nie wpadł. Oparł policzek na jego ramieniu i westchnął cicho, niekontrolowanie wyciągając zapach jego perfum. Szalik Parka odrobinę łaskotał jego szyję, ale nie chciał przerywać uścisku.

W końcu to Sunghoon odsunął się jako pierwszy. Spoglądali na siebie, krótką chwilę, aż Sunoo zapytał:

– Mam coś na twarzy?

– Zmieniłeś kolor włosów.

– Tak – kącik jego ust powędrował do góry – Podobają Ci się?

– Bardzo.

Sunghoon obserwował, jak jasne kosmyki opadają na czoło młodszego, dodając mu jeszcze więcej uroku, niż miał do tej pory. Im dłużej na niego patrzył, tym więcej dostrzegał i musiał przyznać, że maleńkie kreski na jego powiekach oraz różowy błyszczyk zdobiący usta podobały mu się zdecydowanie bardziej, niż powinny.

– Chodźmy? – rzucił młodszy, wskazując w kierunku drzwi lokalu.

– Jasne.

Nie czekali długo na obsługę i już chwilę później złożyli swoje zamówienia. Wszystkie stoliki w restauracji były zajęte, zgodnie z założeniami, jednak nie było w niej głośno. W tle rozbrzmiewał nieznany im utwór, a wystrój był tak włoski, jak tylko mogli sobie wyobrazić.

– Jak czujesz się po powrocie? – odezwał się Kim, chcąc przerwać ciszę – Odpocząłeś?

– Odpocząłem – pokiwał głową – Pierwsza noc po powrocie była najgorsza. Nie mogłem zasnąć.

– Dlaczego? – zmarszczył brwi.

– Zawsze tak mam – wzruszył ramionami – Może to emocje. Przynajmniej mogłem popatrzeć na twój bukiet.

Sunoo zaśmiał się cicho, spuszczając wzrok na swoje palce. Wysłanie Sunghoonowi kwiatów było odrobinę nieprzemyślaną decyzją. Gdy ten pomysł pojawił się w jego głowie, od razu napisał do Jake'a z pytaniem o adres i udał się do kwiaciarni, która wykonywała takie usługi. Dopiero po zakończeniu tego wszystkiego zastanowił się, czy aby na pewno dobrze zrobił. Zaczął martwić się, jak Sunghoon odbierze jego niewielki podarunek. A przede wszystkim martwił się samym sobą.

Skoro nie chciał umawiać się ze sportowcem, po co dalej brnął w relacje z Sunghoonem? Dlaczego do niego dzwonił i wysyłał cholerne kwiaty?

– Cieszę się, że Ci się podobał – powiedział tylko.

– Jasne, że tak. Pomarańczowe lilie – uśmiechnął się – Mama myślała, że mam tajemniczą adoratorkę.

– Coż, dziewczyną nie jestem – parsknął.

lutz| sunsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz