Ulice Pekinu pokryte warstwą śniegu wydawały się niezwykle czarujące, szczególnie gdy na zewnątrz nadal panował mrok. Sunoo ciaśniej otulił się kocem i stanął bliżej barierki, pochłaniając roztaczające się przed nim widoki. Chociaż była zaledwie piąta rano, miasto już było żywe. Być może powinien powiedzieć, że nadal było żywe, bo najprawdopodobniej nigdy nie zasnęło.Zbudził się bez konkretnego powodu, kiedy ich pokój ciągle spowijała ciemność. Na cyfrowym zegarku stojącym na szafce nocnej zobaczył, jak wczesna jest godzina, ale mimo to, nie potrafił zmusić się do ponownego zaśnięcia. Przewrócił się na drugi bok, a jego wzrok spoczął na Sunghoonie, który w przeciwieństwie do niego, miarowo oddychał, wtulając twarz w poduszkę.
Sunoo z maleńkim uśmiechem obserwował jego spokojną twarz. Jego długie rzęsy drgały delikatnie, a spomiędzy lekko uchylonych warg wylatywało ciepłe powietrze. Policzki Sunghoona były subtelnie zaróżowione, dokładnie tak, jak jego klatka piersiowa. Chociaż był już grudzień, a temperatury schodziły coraz niżej, on nadal spał bez koszulki, twierdząc, że jest mu w niej zbyt gorąco.
Włosy Parka opadały na jego powieki, dlatego Sunoo ostrożnie przesunął je na bok i założył za jego ucho. Od momentu, w którym się spotkali naprawdę sporo urosły, przez co zaczynały nachodzić mu na kark, wpadać w oczy i kręcić tuż nad uszami. Sunoo uważał, że jego chłopak wygląda niesamowicie atrakcyjnie i nie wstydził się tego przyznawać. Czasami po powrocie do domu Sunghoon wsuwał we włosy cienką opaskę lub zbierał je w maleńkiego koka, a on miał ochotę docisnąć swoje usta do tych jego i nigdy się nie odsuwać.
Pozwolił Sunghoonowi spać dalej, a sam sięgnął po koc i w swojej piżamie wyszedł na balkon. Byli w Pekinie od dwóch dni, a finał Grand Prix zaczął się zaledwie dzień wcześniej, ale Sunoo już polubił widok, jaki oferował im ich pokój. Co prawda nie dorównywał krajobrazowi Jeju, który miał w sercu chłopaka miejsce honorowe, ale nadal miał w sobie coś urzekającego. Przypominał mu trochę widok z jego domu, bo również żyli w centrum. Wysokie budynki, neony klubów i sklepów całodobowych, warkot silników aut i ciągły gwar. Sunoo nie potrafił wyjaśnić, skąd się brał i dlaczego był aż tak intensywny w grudniowy poranek, ale był dziwnie kojący.
– Sun, co robisz?
Obejrzał się przez ramię i dostrzegł Sunghoona opierającego się o uchylone drzwi. Obejmował się ramionami, widocznie dotknięty przez wpadające do środka zimne powietrze. Co chwilę wypuszczał z siebie ziewnięcia i mrugał powoli, co pokazywało, że nadal jest senny.
– Nic, nie mogłem spać – odparł cicho.
– Wracaj do środka.
Kim uśmiechnął się pod nosem i przytaknął. Leniwym krokiem wrócił do pokoju i zamknął balkonowe drzwi z cichym kliknięciem. Odłożył koc na kanapę stojącą na drugim końcu pomieszczenia, a później wsunął się pod kołdrę, pozwalając Sunghoonowi objąć go wokół talii i wtulić twarz w swoją klatkę piersiową.
– Masz zimne ręce – wymamrotał starszy.
– To twoje zadanie, żeby mnie ogrzać.
Sunghoon zaśmiał się cicho, po czym podniósł się na łokciu i cmoknął policzek młodszego. Zrobił to jeszcze kilka razy, a później jego oczy same się przymknęły, a usta trafiały w przypadkowe miejsca.
– Hej – zachichotał Sunoo – Chyba potrzebujesz jeszcze snu.
– Potrzebuję – przyznał – Ale miałem cię ogrzać.
Sunoo ułożył dłoń na policzku Sunghoona, po czym przyciągnął go w swoją stronę i złączył ich wargi. Pocałunek był wolny, wręcz leniwy. Ich usta poruszały się bez żadnego pośpiechu, a oni rozkoszowali się atmosferą, jaka wokół nich panowała. Odsunęli się od siebie, biorąc głębokie oddechy.

CZYTASZ
lutz| sunsun
Fanfictionzakończone ✓ Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heejake start: 04.07.24 end: 04.10.24 ™ THESTANA #1 w sunsun x 5 #13 w ff - 06.10.24