25

252 38 52
                                    


Sunghoon dokładnie pamiętał swój pierwszy raz na lodzie. Miał wtedy niespełna sześć lat, a jego mama zapisała go na zajęcia rekreacyjne dla dzieci. Były prowadzone przez mężczyznę, który przed odejściem na emeryturę trenował gwiazdy koreańskiego łyżwiarstwa figurowego, w tym samą panią Park.

Park Haein jeździła na łyżwach od dziecka, a jednym z jej największych osiągnięć było czterokrotne mistrzostwo kraju juniorów. Jako seniorka reprezentowała kraj na zimowych igrzyskach olimpijskich w Innsbrucku, gdzie zdobyła srebrny medal, a na konferencji zaledwie kilka godzin później ogłosiła zakończenie kariery.

Zrobiła to z własnej woli, bo nie chciała już więcej ryzykować kontuzją kolana, które zdarzały jej się zdecydowanie zbyt często. Oprócz tego chciała zdobyć wykształcenie i założyć rodzinę ze swoim obecnym partnerem. Pomimo tego miłość do łyżew w niej pozostała, a kiedy ich pierwszy syn był w odpowiednim wieku, chciała pozwolić mu spróbować.

Pomimo piętnastu lat w branży lodowisko nadal było dla niego drugim domem. Czasami czuł się tam nawet bardziej komfortowo niż w swoim własnym pokoju. Wraz ze swoim trenerem ćwiczył na seulskim lodowisku, o wiele bardziej profesjonalnym niż Venoia, dlatego był rzadko dostępny w weekendy. Po powrocie w poniedziałek przez resztę tygodnia pozostawał w swoim mieście, gdzie stawiał pierwsze kroki oraz zdobywał pierwsze medale na konkursach i zawodach w kategorii novice.

Gładko zatrzymał się na lodzie i wziął głęboki oddech. Otaczający go chłód wywoływał przyjemne ciarki na odkrytej skórze. Kiedy przez kolejne kilkanaście sekund nie usłyszał żadnej melodii, zrozumiał, że jego playlista się skończyła i nadszedł czas na przerwę. Po kilku gładkich przesunięciach znalazł się przy barierkach i pochylił się, aby sięgnąć po butelkę wody.

– Cześć hyung.

Uniósł wzrok, nie odsuwając butelki od ust, aby zobaczyć Sunoo w jego codziennym stroju. Przez niedopięty kombinezon widoczna była biała koszulka, a spod różowej chusty wystawał jeden kosmyk włosów dokładnie na środku czoła, co było dość urocze.

– Cześć Sunoo – odparł – Kawa jednak cię nie zabiła.

Młodszy fuknął pod nosem, a on tylko się uśmiechnął, wspominając ich krótkie spotkanie przy automacie z napojami. Sam Sunghoon wybrał gorącą czekoladę, która była naprawdę dobra jak na to, że kosztowała półtora tysiąca won. Niestety mleko w kawie Sunoo było nieświeże i okazało się to dopiero wtedy, kiedy wziął porządnego łyka. Przełknął go prawie ze łzami w oczach, a resztę wyrzucił do śmietnika.

– Daj mi spokój – westchnął – Nie kupię tam już nic nigdy więcej.

– Następnym razem pójdziemy w lepsze miejsce – pokiwał głową.

– Będzie następny raz?

– A nie będzie?

Sunoo zacisnął usta, aby powstrzymać cisnący się na nie uśmiech. Z jakiegoś powodu wszystko, co mówił Park, w pewien sposób go zawstydzało. Znowu obserwował, jak przechyla głowę w bok w przyzwyczajeniu.

– Widziałem twój post – zmienił temat – Co będzie w Saitame?

– Mistrzostwa Świata.

– Woah – oczy Sunoo rozbłysnęły zainteresowaniem – Myślisz, że wygrasz?

– Wiem, że wygram.

Sunoo poczuł łaskotanie w podbrzuszu i nie miał pojęcia, czy zostało wywołane pewnością w głosie starszego, czy przez głupi uśmiech, jaki zagościł na jego twarzy. Podziwiał osoby, które tak mocno w siebie wierzyły, bo przecież to nastawienie było połową sukcesu.

lutz| sunsunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz