W czerwcu Hangang Park był całkowicie zaludniony, ale nawet tłumy ludzi nie przeszkadzały Sunoo i Sunghoonowi w przechadzce wzdłuż rzeki Han.Ich ramiona były do siebie dociśnięte, a dłonie ciasno splecione, jakby bali się, że w każdym momencie jeden z nich może się zgubić. Słońce otulało ich odkryte ramiona i twarze, chronione przed promieniami w każdy możliwy sposób. Na nosach spoczywały im okulary przeciwsłoneczne, a twarze i szyję były dokładnie pokryte kremem z filtrem.
Kim przyjechał do Seulu z samego rana w sobotę, ponieważ obudził się tuż przed szóstą i zwyczajnie nie mógł zasnąć. Wypił herbatę i chociaż w głowie miał słowa Hwayoung o tym, że powinien jeść po pobudce, zrezygnował po otworzeniu lodówki. Samo spojrzenie na jedzenie spowodowało, że jego żołądek zrobił kilka przewrotów, a na koniec podszedł mu do gardła.
Spakował się do plecaka wyciągniętego z dna szafy, wrzucił do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wysłał wiadomość do Hwayoung, aby po przebudzeniu wiedziała, że go nie ma.
Słysząc zaspany głos Sunghoona przez domofon, zachichotał cicho, a starszy tylko fuknął. Gdy winda otworzyła się na odpowiednim piętrze, Sunghoon czekał na niego w drzwiach w zbyt luźnych spodenkach, które zwisały na jego biodrach oraz przypadkowej koszulce najprawdopodobniej zarzuconej w pośpiechu. Kosmyki jego włosów odstawały w każdą stronę świata, a oczy i policzki były opuchnięte od snu. Wyglądał tak uroczo, że Sunoo miał ochotę wycałować go całego, ale ograniczył się jedynie do krótkiego pocałunku w usta.
– Co zrobiłem, że budzisz mnie o siódmej rano? – wymamrotał.
– Nie dałeś mi jeszcze mojego klucza – puścił mu oczko, wchodząc do środka.
– No tak – westchnął – Możemy jeszcze zrobić drzemkę?
– Dopiero się obudziłeś.
– Nadal chcę spać.
Na twarz Sunoo wpłynął uśmiech rozczulenia, a on przytaknął, nie mogąc odmówić starszemu, kiedy spoglądał na niego zaspanymi oczyma. Wyglądał tak każdego poranka, gdy budzili się obok siebie i zawsze przyprawiał jego serce o szybsze bicie.
Zasnęli przy uchylonym oknie i jedynie pod cienkim kocem, ponieważ mimo godziny dzień już był upalny.
Po ponad dwóch godzinach obudzili się głównie przez dźwięki dobiegające zza okna. Jednym z minusów mieszkania blisko centrum był ciągły hałas, który zdawał się uspokajać jedynie późno w nocy, gdy wszystkie kluby się zamykały.
Po tym, jak Sunoo zajrzał do lodówki swojego chłopaka, zmierzył go jedynie oceniającym spojrzeniem i wskazał na drzwi. Wyszli na zakupy do supermarketu niedaleko, a Sunghoon z przyjemnością obserwował, jak młodszy znowu wędruje obok wózka i wrzuca do niego najpotrzebniejsze rzeczy.
Sunoo niesamowicie go rozczulał. Nie tylko jego koszulka z Hello Kitty, której nie zmienił po przebudzeniu czy opaska wsunięta w jego przydługie już włosy. Rozczulała go opiekuńczość i troska, jaką okazywał mu przy każdej możliwej okazji. Zarówno w formie pocałunków, czułego głaskania po włosach, jak i wyciągania na zakupy tylko po to, żeby później zrobić dla niego kolację bardziej wartościową niż jajangmyeon z paczki.
Przy śniadaniu buzie im się nie zamykały, nawet jeżeli mieli je przepełnione jajecznicą. Sunoo z dumą spoglądał na przygotowane przez siebie kolorowe kanapki, które tak chętnie jadł jego chłopak. Nie był osobą, która nadzwyczajnie pasjonuje się gotowaniem, ale lubił robić to dla swoich bliskich. Wierzył, że był to jeden ze sposobów na pokazanie swojej miłości.
Gdy siedzieli wspólnie przy stole, reszta świata zdawała się nie istnieć. Sunoo lubił atmosferę, jaka panowała w mieszkaniu, kiedy byli tam sam na sam. Miał wrażenie, że jest to tylko i wyłącznie ich prywatna przestrzeń, prawie jak ich dom, choć wcale razem nie mieszkali.

CZYTASZ
lutz| sunsun
Fanficzakończone ✓ Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heejake start: 04.07.24 end: 04.10.24 ™ THESTANA #1 w sunsun x 5 #13 w ff - 06.10.24