~Rosalie~
Następny poranek był ciężki. Z jej głowy nie mógł wyjść pewien mężczyzna. Pan Santorio. Nie mogła powstrzymać ciekawości i po powrocie do domu i ogarnięciu swojej dłoni od razu wyszukała to nazwisko w internecie. Nie był byle kim. Był multimiliarderem, mającym sieci klubów i hoteli. Czytając to zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio. Dlaczego musiała być taką niezdarą.
Postanowiła więc, że musi o nim zapomnieć, dlatego więc w jej szkicowniku pojawił się jego portret.
Niestety nie pomogło.
Tym razem zdążyła na autobus i na uczelni była jeszcze przed czasem. Usiadła więc i dokańczała portret Olivii. Nie lubiła kiedy miała nie dokończone rysunki.
Minęło może z dziesięć minut i usłyszała nad sobą krótkie "Hej". Podniosła więc wzrok i zobaczyła nikogo innego jak Olivię we własnej osobie.
- Hej. - odpowiedziała jej krótko.
- Co ci się stało w rękę? - nie bardzo udało się ukryć opatrunek.
- Nic takiego, drobny wypadek w pracy. Zdarza się czasami. - odpowiedziała wymijająco. Nie chciała mówić jaką niezdarą jest.
- Ok, to może dziś dasz się namówić na gorącą czekoladę? Najpierw odbierzemy ze szkoły moją siostrę, a potem pojedziemy? - Rosalie łudziła się, że Olivia zapomniała o tej czekoladzie, jak widać myliła się.
- Wiesz...
- Błagam! Jezu przepraszam, jestem okropna narzucam się strasznie. Po prostu ja nigdy nie...Nigdy nie chodziłam do szkoły publicznej. Nigdy nie miała okazji aby spędzić z kimś obcym czas w taki sposób. - Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Dlaczego nie chodziła do szkoły?
- Ale dlaczego? - zapytała, chociaż czuła, że nie powinna.
- Długa historia. Szkoda gadać.
Zrozumiała. Kiwnęła tylko głową. Nastąpiła cisza.
- W takim razie nie będę ci już więcej przeszkadzać. - Olivia wstała i chciała odejść, ale Rosalie w ostatniej chwili złapała ją za nadgarstek. Było jej przykro i głupio, że tak ją potraktowała.
- Nie przeszkadzasz mi. Z chęcią przejdę się z tobą i twoją siostrą na te czekoladę. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Jeszcze chyba nie miała okazji widzieć takiego uśmiechu na czyjejś twarzy jaki widziała w tej chwili u Olivii.
W końcu zrobiła coś dobrze.
Zajęcia nie trwały długo, Rosalie nie pozwoliła sobie spanikować i wsiadła do tego wielkiego czarnego samochodu razem z Olivią.
- Pewnie czujesz się nieswojo. Udawaj, że go tu nie ma. Ja tak robię. - Nie był ten sam co ostatnio tym razem "ochroniarzem" był ktoś inny. Rosalie nie rozumiała jak można to ignorować.
- Po co oni? - zapytała, bo nie mogła ugryźć się w język.
- Wymóg brata, ignoruj ich.
Nie odezwała się więcej, zrozumiała, że więcej się nie dowie.
Zatrzymali się pod szkołą podstawową, a tam z hukiem do samochodu wbiegła dziewczynka. Cała zapłakana.
- Natalie co się stało? - zapytała Olivia.
- Nienawidzę tej szkoły. Chcę do domu. - odpowiedziała cicho łkając.
- Powiedz mi o co chodzi.
-Nie, chcę do domu!
- Jedziemy na gorąco czekoladę. - odparła Olivia trącając ramię siostry.
Mimo, że Natalie nadal płakała widać było, że gorąca czekolada przypadła jej do gustu.
- Rosalie, idziesz dziś do pracy?
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Skłamać i powiedzieć, że tak? Zastanawiała się, dlaczego w ogóle tak odpychała Olivię od siebie. Chyba nie czuła się po prostu dobrze w towarzystwie tego basiora i szofera. To nie były jej klimaty.
- Nie, mam wolne.
- Jeju to super, a co powiesz na jakiś wieczór filmowy u nas? Potem odwieziemy cię do domu oczywiście.
No i wpadła. Mogła jednak skłamać. Miała dziwne przeczucie, że to nie jest dobry pomysł. Jednak wiedząc jak Olivii na tym zależy, wyrzuty sumienia nie dały by jej spokoju gdyby odmówiła.
- Panienko Olivio, nie zostało to przedyskutowane z panem Alexandrem, nie możemy wpuścić nikogo obcego bez jego wiedzy. - odezwał się w końcu "ochroniarz".
- Rosalie nie jest obca! Poza tym powiedział, że mogę żyć jak normalna studentka, a to oznacza zapraszanie koleżanek. Ja jestem twoją szefową, nie tylko mój brat.
- Jeśli to problem, to spokojnie... - odparła cichaczem Rosalie. Może problem rozwiąże się sam.\
- Jak pani sobie życzy pani Olivio.
- Widzisz po kłopocie. O już jest nasza kafejka. Nadchodzi gorąca czekolada!
Nie była pewna czy cieszy się na ten wieczór czy nie. Ale cieszyła się, że sprawiła komuś radość.
___________
Następny rozdział = czekajcie bo będzie się działo!
Do zobaczyska!
Buziaki <3 i nie zapomnijcie dać znać co sądzicie!
![](https://img.wattpad.com/cover/375489833-288-k365406.jpg)
CZYTASZ
Miłość na płótnie
रोमांसRosalie Smith nie lubi być w centrum uwagi. Jednak uwielbia obserwować i przelewa to co widzi na papier. Młoda artystka postanowi pomóc pewnej dziewczynce, kiedy świat dla niej się zawalił. Nie wiedziała jeszcze do czego doprowadzi jej dobre serc...