Rozdział 13

711 25 0
                                    

~Rosalie~

Pomyślała, że odpuścił. Minęły dwa dni odkąd widziała go po raz ostatni. Nie odezwał się ani słowem. 

Jak też bardzo się myliła. 

Siedziała na zajęciach próbując skupić się na tym o czym mówi wykładowca. Nie zorientowała się nawet kiedy pan McCann skończył swój wykład. Zaczęła pakować swój nawet nie otwarty zeszyt i udała się do wyjścia z sali. 

- Panienko Smith, zapraszam do mnie.  - odparł wykładowca nawet na nią nie patrząc. 

- Tak, panie profesorze? - nie lubiła takich sytuacji. Wyjątkowo mocno się nimi stresowała. 

- Wydaje mi się, że jesteś tylko ciałem na moich zajęciach. Kolokwium nie wypadło za dobrze. 

- Wiem, ale to tylko chwila, chaos i studia, praca, za chwilę wszystko się zmieni obiecuję. 

- Możemy to zrobić inaczej jeśli chcesz. - odparł podchodząc do niej bliżej. Zdecydowanie przekroczył jej strefę komfortu. 

- Słucham? 

- Jesteś śliczną dziewczyną i ja też widzę jak na mnie patrzysz. Mogę sprawić, że dostaniesz piątkę bez problemu. Pod warunkiem, że...  - nie dokończył zaczął zsuwać bluzę Rosalie. Gdy poczuła chłód na ramieniu automatycznie wróciła do rzeczywistości.

- Nie jestem zainteresowana, dziękuje. - odparła po czym szybko udała się w kierunku wyjścia z sali. 

Niestety poczuła ucisk na swoim nadgarstku. 

- Będzie ci się podobało, uwierz mi. - przyciągnął ją do siebie i zaczął brutalnie całować.

Szybko wyrwała się z uścisku i z wodospadem łez wybiegła z sali. Chciało się jej wymiotować. Wpadła z hukiem do toalety od razu rzucając się do umywalki. Puściła zimną wodę i zaczęła mydłem szorować swoje usta jednocześnie histerycznie płacząc. 

- Rose? Jezus co się stało?! - Podbiegła do niej Olivia. 

- Nic, jest ok. - spojrzała w lustro. Wyglądała strasznie, oczy spuchnięte od płaczu, usta czerwone od szorowania. 

- Nic nie jest ok. Możesz mi wszystko powiedzieć. Wiesz o tym prawda? 

- Tak wiem, nic się nie dzieje. 

Powinna powiedzieć prawda? Niestety życie nauczyło ją, że sprawiedliwość nie istnieje. Dlatego ugryzła się w język

- Alexander czeka na dworze. Nie wiem co mu zrobiłaś, ale ten wielki bukiet czerwonych róż chyba nie jest dla mnie. - powiedziała patrząc na Rosalie ze smutkiem.

Rosalie natomiast kiwnęła tylko głową, jeszcze raz przetarła twarz i razem z Olivią udały się w kierunku wyjścia z uczelni. 

~Olivia~

Miała ciężki dzień. Nie mogła zasnąć nie wiadomo dlaczego i też przez to się spóźniła. Niestety dziś miała całkowicie inny plan niż Rosalie, jedynie kończyły zajęcia o tej samej godzinie. Szukała jej i gdy dotarła pod jej salę, ujrzała tylko jak dziewczyna z hukiem wybiegła z pomieszczenia prosto do łazienki. Długo się nie zastanawiała i pobiegła za nią. 

- Rose? Jezus co się stało?! - kiedy ją ujrzała, przeraziła się. 

- Nic, jest ok. - jak zwykle, Rosalie nigdy nie mówiła wprost co się dzieje. U niej zawsze było "ok", ale tym razem nie uda jej się kłamać. 

- Nic nie jest ok. Możesz mi wszystko powiedzieć. Wiesz o tym prawda? 

- Tak wiem, nic się nie dzieje.  

Kłamała i ona o tym wiedziała. Jednak co miała zrobić. 

Może potrzebuje więcej czasu? - pomyślała

Tak, zapyta później, taką decyzję podjęła. 

- Alexander czeka na dworze. Nie wiem co mu zrobiłaś, ale ten wielki bukiet czerwonych róż chyba nie jest dla mnie. - powiedziała patrząc na Rosalie ze smutkiem i licząc, że w ten sposób trochę ją rozluźni. Ona natomiast miała nowy cel. Dowiedzieć się za wszelką cenę, co stało się w sali wykładowej. 


__________________________________________________________________________

Jest i jeden, a za niedługo będzie drugi - obiecany. 

Zostawcie coś po sobie! 

Buziaki i do następnego <3

Miłość na płótnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz