Rozdział 28

1K 35 1
                                    

~Alexander~

Dojechali na most, na którym teoretycznie miał znajdować się jego skarb. Wyleciał z samochodu jak poparzony, krzycząc jej imię i rozglądając się dookoła. Popadł w histerię w momencie kiedy zobaczył jej torebkę leżącą na trawie, a w niej jej telefon.

- Kurwa mać! - wydarł się na cały głos. Upadł kolanami przed jej torebką i schował twarz w dłonie. Chciało mu się wyć. Miał w dupie to, że jego ludzie na niego patrzą.

- Błagam, Rose wróć do mnie. - wyszeptał z twarzą w dłoniach.

- Matko boska. - odparła Olivia patrząc się przed siebie. Alexander najpierw ze niezrozumieniem spojrzał na nią, a następnie w miejsce gdzie patrzyła Olivia. Jego serce się zatrzymało.

W oddali stała ona, ale... on chyba nie zapomni tego widoku do końca życia. Będzie go prześladować w koszmarach. Rose, jego Rose cała w krwi, z obitą twarzą, rozdartą sukienką i utykającą. Ledwo trzymała się na nogach, ale dalej szła w ich kierunku.

On zaczął do niej powoli podchodzić. Jak do wystraszonego zwierzęcia.

- Kochanie...- zaczął otwierając szeroko ręce w geście poddania. Tak jak chciało mu się płakać wcześniej, tak uczucie teraz jest nie do opisania. Nie był w stanie tego powstrzymać. Łzy samowolnie poleciały ciurkiem po jego policzku.

Nie odpowiedziała. Na jego głos zatrzymała się gwałtownie. Miał wrażenie jakby dopiero teraz się zorientowała, że on i reszta tutaj są.

Cisza była wykańczająca. Ona tylko stała i patrzyła się w ziemię. On natomiast cały się trząsł. Stała tutaj, przed nim. Żyła.

- Alex? - usłyszał cichy skrzek.

- Tak skarbie, jestem tutaj. - odparł z nadzieją i zaczął powoli podchodzić do dziewczyny.

- Zabierz mnie stąd błagam. - odparła tym razem przenosząc wzrok na niego. On szybko do niej podszedł i mocno przytulił. Ona opadła razem z nim na ziemię i klęcząc oddała uścisk.

- Moje kochanie. - głaskał jej plecy, głowę i włosy. - Jestem tu z tobą. Jesteś bezpieczna. - wtulił twarz w jej włosy wdychając jej zapach po czym zaczął lekko łkać.

- Płaczesz? - zapytała próbując na niego zerknąć.

- Tak bardzo się bałem, że cię straciłem. Że ktoś mi cię zabrał, albo co gorsza zabił. - nie chciał jej puścić. Bał się, że gdy to zrobi ona znowu zniknie.

- Powiedz mi kto to zrobił. Zabije go, poćwiartuje. - odparł delikatnie odciągając ją od siebie i patrząc jej w oczy.

- Błagam nie teraz, zabierz mnie do domu. To tak bardzo boli. - załkała. On nie czekając podniósł ją jak pannę młodą i zaniósł do samochodu.

- Do domu Rosalie. - odparł do kierowcy trzymając Rosalie na swoich rękach.

- Nie. - odparła. On i Olivia, która z szoku nie odzywała się cały ten incydent spojrzeli na nią z szokiem.

- Błagam chce do domu. Naszego domu.

- Oczywiście kochanie. - odparł całując ją w czoło i kiwnął kierowcy.

Nie mógł powiedzieć, że ciepłe uczucie rozlało się po jego sercu, że jego dom traktowała jak swój. Jednak teraz miał ważniejsze zadanie. Zajęcie się swoim skarbem i zabiciem gnoja, który jej to zrobił.

___________________________________________________________________________

Ula ula la.

Nieźle się dzieje. Myślicie, że Alexander sprawnie znajdzie sprawcę?

Zostawcie coś po sobie !

Buziaki

Miłość na płótnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz