~Rosalie~
Dom, a raczej willa Olivii przeszła wszystkie oczekiwania Rosalie. Owszem spodziewała się wielkiego domu i przepychu jednak w życiu nie powiedziała by, że będzie to pałac.
- Dlatego lubię na siebie czasem mówić księżniczko. - zaśmiała się cicho właścicielka domu.
Czy pojawiła się u Rosalie zazdrość? Nie, ona nigdy nie lubiła przepychu. To było dla nie za dużo, a uczucie przytłoczenia nasilało się.
Nie pasowała tu.
- Dobra to ja zrobię popcorn, ty Natalie leć po oranżadę, Rosalie myśl jaki film chcesz obejrzeć! - powiedziała na jednym wdechu i popędziła prawdopodobnie w kierunku kuchni.
W tym czasie Rosalie rozejrzała się trochę po salonie. Piękne meble w stylu wiktoriańskim kompletnie nie pasowały do wielkiego telewizora w kącie pokoju. Na komodach i szafkach było bardzo dużo zdjęć i to najbardziej przykuło uwagę dziewczyny. Trzy ramki, w jednej prawdopodobnie mała Natalie, która jest trzymana przez młodego mężczyznę/nastolatka, towarzyszy im mężczyzna, silnej postury i twarzy bez emocji. Następna ramka bez wątpienia przedstawiała Olivię, siedziała ona na kolanach młodej i naprawdę pięknej kobiety. Ostatnie zdjęcie złączyło wszystkich w całość jednak już bez pięknej kobiety. To pewnie jej cała rodzina. Pomyślała.
Jej zwiedzanie przerwała nie kto inny jak Olivia.
- Lubie te zdjęcia. Mimo, że wywołują złe wspomnienia.
- Czemu złe?
- To moja mama. - wskazała na piękną kobietę, strzał w dziesiątkę. - Zmarła dwa tygodnie przed przeprowadzką tutaj. - odparła ze łzami w oczach.
- Tak mi przykro...
- Jest ok, po prostu. Była cudowną osobą, pełną dobra i ciepła. Nie pasowała kompletnie do naszego ojca, jednak wspierała go na każdym kroku.
- To Natalie?- Zapytała wskazując na fotografię obok. Postanowiła unikać tematu rodziców. Ona o swoich też nie lubiła rozmawiać.
- Tak miała wtedy cztery lata. Była słodkim małym bąkiem.
W oddali usłyszały tylko głośnej: Sama jesteś bąk.
Obydwie dziewczyny zaśmiały się.
-A to...- zaczęła wskazując na młodego chłopaka trzymającego Natalie - jest mój brat Alexander. Dorósł o wiele. Teraz ma trzydzieści lat. Śmierć naszej matki jednocześnie uśmierciła jego serce. Jest jak cyborg czasami nawet się go boję.
Zdanie "czasami nawet się go boje" zaniepokoiło Rosalie jednak postanowiła nie dopytywać. To nie jej sprawa, a nie było widać po Olivii, żeby ktokolwiek robił jej krzywdę.
- Może obejrzymy Kopciuszka?
- Super pomysł! Siadaj na kanapie, a ja już biegnę z popcornem. Natalie gdzie ta oranżada?!
Usiadła wydychając ciężko powietrze.
Nim się obejrzała Olivia i Natalie dołączyły do niej. Zaczęło robić się coraz później. Rosalie zorientowała się w czasie w momencie kiedy mała dziewczynka zaczęła włączać już trzecią bajkę.
- Jest już dość późno. Chyba muszę się zbierać.
- Co ty, nie przeszkadzasz nam.
- To już mój czas. Jutro mamy wcześnie zajęcia, a ja nawet nie otworzyłam notatek.
- No dobrze, już wołam Maxa, żeby cię odwiózł.
- Nie ma potrzeby, przejdę się.
- Przecież jesteśmy na odludziu.
- Jest ok. Dam radę.
- Ale... - wypowiedź Olivii przerwał huk drzwi wejściowych.
Do salonu jak torpeda wyleciało trzech gości w garniturach. A za nimi kroczył nie kto inny jak pan Santorio. Po plecach Rosalie przeleciał nieprzyjemny dreszcz strachu. Co on tutaj robił.
- Olivia, Natalie, do góry do swoich pokojów. - odparł nawet na nie nie patrząc. Przez to między innymi nie zauważył, że mają w domu gościa. Było jej to na rękę. Chciała po cichu wymknąć się stąd.
- Mam gościa najpierw Max odwiezie ją do domu.
Po tych słowach pan Santorio gwałtownie się zatrzymał.
- Jakiego kurwa gościa?
Wiedziała, że to jest ten moment żeby uciekać. Nie była tu mile widziana.
- Zaprosiłam koleżankę ze studiów Rosalie. - powiedziała wskazując na nią ręką.
Wtedy dopiero ją dojrzał. Mierzył ją przenikliwie wzrokiem od góry do dołu, zatrzymując się wzrokiem na zabandażowanej dłoni. Wiedział. Już wiedział. Tym razem patrzył prosto w jej oczy.
- Przepraszam panno Rosalie. - odparł podchodząc powoli do dziewczyny, a ta hamowała odruch cofnięcia się. - Zachowałem się bezczelnie. Witam w naszym domu. - był bardzo blisko. przez to dziewczyna zauważyła jak duża różnica wzrostu jest między nimi. Sięgała mu zaledwie do klatki piersiowej. Mężczyzna ujął jej poranioną dłoń i ucałował jej wierzch nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Niestety, ale musi pani opuścić nasz dom. Nagła sytuacja, ale obiecuje, że takie traktowanie zostanie pani wynagrodzone.
Kiwnęła tylko głową. Gardło suche jak wiór i wiedziała, że choćby chciała i tak żaden dźwięk nie wyjdzie z jej ust.
- Rosalie chodź. - z ich walki na spojrzenia wyrwała ją Olivia. - Odwieziemy cię. Pojadę z tobą.
Zapomniała, że chciała wyjść na pieszo. Pokręciła tylko głową potakując i złapała dłoń Olivii wychodząc za nią na dwór. Zdołała jedynie powiedzieć ciche "do widzenia", które zapewne i tak nie zostało usłyszane.
Będąc już w samochodzie żadna z nich się nie odzywała.
Po pięciu minutach jednak Olivia postanowiła to zmienić.
- Przepraszam. Mój brat bywa impulsywny. - odparła. A więc to jej brat. - Ma na imię Alexander.
Alexander Santorio
Alexander Santorio
Chłopak ze zdjęcia. Wtedy radosny uśmiechnięty. Zupełna odwrotność tego co widziała teraz.
- Był bardzo miły. Jest ok nie przejmuj się.
- Tak, to też nowość. - odparła cicho pod nosem Olivia.
W przeciągu piętnastu minut dojechali pod dom Rosalie. Dziewczyna już wychodziła z samochodu, jednak Olivia zdążyła złapać ją za nadgarstek i szybko zapytać:
- Mam nadzieję, że to cię nie przestraszyło i wpadniesz do mnie jeszcze?
Nie chciała odpowiadać. Na daną chwilę nie czuła się bezpiecznie w jej domu. Do tego czuła się niechciana. Dlatego przemilczała to pytanie.
- Widzimy się jutro na zajęciach? - zapytała z nadzieją Olivia.
- Tak. - odwzajemniła uśmiech. - Do jutra.
Dziewczyna rozchmurzyła się. Gdy odjechała z parkingu Rosalie w końcu złapała oddech.
_______________
Podekscytowanie gdy to pisałam - mega wysoki poziom.
Dajcie znać co myślicie o zachowaniu Alexandra!!!!
Buziaki i do następnego! P.s już jutro <3
CZYTASZ
Miłość na płótnie
RomanceRosalie Smith nie lubi być w centrum uwagi. Jednak uwielbia obserwować i przelewa to co widzi na papier. Młoda artystka postanowi pomóc pewnej dziewczynce, kiedy świat dla niej się zawalił. Nie wiedziała jeszcze do czego doprowadzi jej dobre serc...