37. Znowu cię złapałem

7.5K 963 359
                                    

#keepmecloseap

Coralie

Kiedy zatrzymujemy się przed jasnym, parterowym domem z zadbanym trawnikiem i białym płotem, serce bije mi szybciej z nerwów. To niby nic takiego, Jasper ma wpaść jedynie na sekundę do siebie, bo musi coś dać mamie, mimo to stresuję się, jakbym miała właśnie iść na oficjalną wizytę u rodziny mojego chłopaka.

Bo on nim jest. Moim chłopakiem. Dał mi swoją bluzę, powiedział, że mam ją zatrzymać. Zabrał mnie na randkę. Troszczy się o mnie.

Cholera. Ja serio mam chłopaka.

– Poczekam tutaj – mówię szybko, kiedy Jazz otwiera dla mnie drzwi auta.

Unosi kącik ust.

– Daj spokój. To tylko sekunda. Nie jesteś ani trochę ciekawa, jak wygląda mój pokój?

– Wiem, jak wygląda twój pokój, spałam z tobą – rzucam.

Jego brew wędruje w górę.

– Wcale nie. Ale kiedyś to naprawimy – zapewnia. – A teraz chodź.

Wysiadam w końcu i pozwalam mu się zaprowadzić kamienną ścieżką do domu. Wygląda na mały, raczej dość stary, ten biały płotek, ogródek po prawej i ozdoby w nim sprawiają, że jednocześnie daje wrażenie przytulnego. Ono nie znika po wejściu do środka, gdzie w korytarzu natychmiast dostrzegam na ścianie rodzinne zdjęcia, na szafce wazon z kwiatami, a salon, który od razu widzimy, jest kolorowy i wypełniony przeróżnymi bibelotami.

– Mamo? – woła Jasper. – Mercy, Jared?

Ciągnę go za rękę.

– Miałeś tylko coś dać i...

– Och, jesteście – dobiega mnie łagodny głos z prawej.

Odwracam się szybko do niskiej kobiety, po której Jasper odziedziczył kolor oczu i włosów. Uśmiecha się szeroko, ruszając do chłopaka, który musi się mocno nachylić, by mogła pocałować go w policzek.

– No wreszcie – dodaje pani Parish. – Już myślałam, że zapominasz drogi do domu. – Przenosi spojrzenie na mnie, a jej twarz się rozjaśnia. – Ale to pewnie ty jesteś powodem, dla którego mój syn woli zostawać na weekendy w szkole, prawda? Zupełnie się nie dziwię.

– Mamo – odzywa się Jasper.

– No już, już – zbywa go kobieta, wyciągając do mnie ramiona. – Jesteś Coralie, prawda?

Kiwam głową, wahając się sekundę, nim pozwalam się jej przytulić. Jest nieco niższa nawet ode mnie, Jasper musi być wysoki po ojcu.

– Tak miło mi cię poznać, moja droga – mówi pani Parish. – Tyle o tobie słyszałam.

Zerkam na Jaspera.

– Na pewno same wyolbrzymione rzeczy – rzucam szybko.

– Och, zdecydowanie jesteś tak piękna, jak mówił mój syn – zapewnia.

O rany. On... mówił swojej mamie... O mnie? I że jestem piękna? Nie skarżył się, że robiłam problemy, że jestem jego rywalką, tylko...

– Mamo, zaraz wyjdziemy – grozi Jasper. – Moja dziewczyna czuje się przez ciebie niekomfortowo.

Pani Parish wzdycha.

– Dobra. Nic nie mówię. Wchodźcie. Jesteście idealnie na czas, właśnie będziemy jeść.

– Wpadłem tylko, żeby...

– Zrobiłam burgery z frytkami. Na pewno jesteście głodni. Nie przyjmuję odmowy.

Keep me closeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz