Rozdział 18

17 6 1
                                    

Jeszcze przed świtem, gdy pierwsze blado-różowe smugi zaczęły rozjaśniać horyzont, Eira była już na nogach. Z sercem pulsującym od adrenaliny i odkryć poprzedniej nocy, szybko przemierzyła spokojne ulice Arden, kierując się w stronę majestatycznego gmachu Akny.

Gdy dotarła do gabinetu Meridii, zastała Zielnomistrzynię już przy pracy. Starsza kobieta, otoczona aromatem ziół i blaskiem świec, uniosła wzrok znad starożytnego manuskryptu. Jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu na widok zdyszanej dziewczyny.

- Eiro? - głos Meridii był pełny troski i ciekawości. - Co cię sprowadza o tak wczesnej porze?

Próbując złapać oddech, oparła się o framugę drzwi. Jej oczy błyszczały od emocji i nieprzespanej nocy.

- Meridio, myślę, że dokonałam przełomu. - wyrzuciła z siebie, nie tracąc czasu na zbędne wyjaśnienia. - Wzgórze z kryształami, o którym Ina pisała w dzienniku... Jestem przekonana, że znajduje się ono w Narin, na terenie posiadłości Arrela. To musi być miejsce, gdzie Thalor zapieczętował magię!

Zielnomistrzyni słuchała z uwagą, jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Eira, nabierając odwagi, kontynuowała.

- Co więcej, sądzę, że Willem też to odkrył. To dlatego udał się do Narin i szuka Serca Talmhain właśnie tam!

Meridia milczała przez chwilę, jakby rozmyślając nad każdym słowem, które przed chwilą usłyszała. W końcu skinęła głową, a cień uśmiechu przemknął przez jej twarz.

- To fascynująca teoria. - powiedziała spokojnie. - I muszę przyznać, że brzmi ona zaskakująco sensownie. Natychmiast skontaktuję się z Mudcairn i przekażę te informacje Betrosowi. - w oczach Meridii pojawił się błysk rozbawienia. - Znając Betrosa, zapewne nie połączył tych faktów. Jest silny jak dąb, ale jego umysł pracuje z szybkością leniwca zanurzonego w miodzie. Tylko pobieżnie przejrzał dziennik, nie miał szans dostrzec ukrytych w nim wskazówek.

Eira odczuła ukłucie niezadowolenia z odpowiedzi kobiety. Czuła, jak frustracja narasta w jej piersi, jakby chciała wybuchnąć.

- Ale to za mało! - wykrzyknęła, a jej głos drżał z emocji. - Musimy działać teraz, nie możemy czekać!

Zielnomistrzyni zmarszczyła brwi, słysząc ostry ton dziewczyny. Jej twarz stała się nagle surowa, a w oczach pojawił się błysk irytacji.

- Eiro. - powiedziała powoli, cedząc każde słowo. - Co chcesz, żebym zrobiła? Myślisz, że mamy armię ludzi gotowych do wyruszenia na twoje zawołanie?

Eira milczała przez chwilę, czując, jak jej policzki płoną ze wstydu i gniewu. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie wbiły się w skórę dłoni.

- Może powinniśmy sami pojechać do Lerton, śladami Willema. - zaproponowała w końcu, starając się, by jej głos brzmiał pewnie i spokojnie.

Meridia roześmiała się gorzko, a ten śmiech sprawił, że Eira poczuła się jak naiwne dziecko.

- Kto miałby jechać? - zapytała Zielnomistrzyni z ironią w głosie. - Ja? Mam już swoje lata, nie mogę zostawić Akny. To daleka i niebezpieczna podróż. - Spojrzała na Eirę z dezaprobatą. - A ty? Jesteś młoda i niedoświadczona. Jeśli Willemowi coś się stało, to dla ciebie będzie to tym bardziej niebezpieczne.

Eira zacisnęła pięści jeszcze mocniej, próbując powstrzymać złość, która groziła wybuchem.

- Ale ja... ja muszę coś zrobić. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. - Nie możemy po prostu siedzieć i czekać!

Meridia spojrzała na nią ostro, jej oczy były twarde jak stal.

- Musisz zrozumieć, że działanie pod wpływem impulsu może być zgubne. - powiedziała stanowczo. - Rozumiem twoją determinację, ale to nie jest odpowiednie rozwiązanie.

Córka Dawnego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz