Rozdział 9.

7 1 0
                                    

Ostatnie dni były zwyczajnie ciągnięciem złej passy, jaką zapoczątkowała szczera rozmowa z Kallimem. Następnego dnia, po wizycie Kinga i Devliny, Lord uroczyście poinformował Ravena, że ich znamienity gość zmuszony był do natychmiastowego powrotu do swojego królestwa. Powodem tak nagłego wyjazdu była jakaś anomalia, która pojawiła się na tegammskiej ziemi.

Nie zdążył się przez to nawet z nim pożegnać. Nie porozmawiał z Azgathorem ani z samym Xanderem, a co dopiero mówić o wizycie u Temidali, skoro bariera magiczna na murze na powrót została wzniesiona przez obie strony granicy, kiedy tylko smok ją przekroczył. Bez przepustki nie było mowy o przemknięciu się między Zwiadowcami, a Miranda za żadne skarby świata nie przerzuciłaby go dobrowolnie na drugą stronę. Doskonale wiedziała, że gdyby to się wydało, to straciliby nie tylko pracę, ale i głowy.

Dodatkowo wielmożny i wspaniały król Kallimehtar najwyraźniej nie odczuwał palącej potrzeby komunikacji ze swoim partnerem. Jeszcze byli w związku i nikt nie rzucił hasła "to koniec". A ponoć Thalliturianin tak się starał o to, żeby zostać jego mężem. Cholernik jeden. Żeby nawet głupiej wiadomości "żyję" nie napisać? Niech go Dyfeus popieści, a Sol poprawi.

Jedynym, co jakoś poprawiło mu humor, był rozkaz wydany przez samego Lorda. Otrzymał delegację do Lawendowego Dworu, który książę Xander zaproponował jako siedzibę Unii wszystkich królestw w sprawie anomalii. Najwyraźniej ta, która pojawiła się w Tegammie, narobiła wiele szkód i Trembley podjął natychmiastowe działania. W przeciwieństwie do innych władców nie miał zamiaru zwlekać i oczekiwać, że problem sam się rozwiąże. Młoda krew przed rozumem, ot co.

Wycieczka do Tegammy, z polecenia samego władcy Sarii, brzmiała jak upragnione wakacje. Tym bardziej, że miał chodzić, oglądać i wytykać błędy, jakie Xander musiał poprawić, zanim Lord zaakceptuje ową posiadłość. Poza tym miał się spotkać z samym księciem, a to zdecydowanie było miłe. Dwa spokojne dni w pięknym dworku, w którym rodzina królewska spędziła wspólnie niejedne wakacje. Zdecydowanie tego potrzebował.

Podróż sama w sobie była już zaczątkiem owego urlopu. Droga spędzona na grzbiecie pięknego wierzchowca pośród oprószonych śniegiem pól i lasów w asyście królewskich gwardzistów, którzy na całe szczęście niewiele mówili, pozwalała rozkoszować się bliskością z naturą. Jego "ochroniarze" – ku jego uldze – opuścili go przy bramie wjazdowej do Lawendowego Dworu, którą chwilę temu przejechał.

– Piękny, stary budynek – szepnął do zwierzęcia, przyglądając się dworkowi.

Nigdy tutaj nie był, chociaż Xander w dzieciństwie często wspominał, że chciałby go tutaj zabrać. Teraz już wiedział dlaczego. Może budynek nieco podupadł ze względu na upływ lat, ale nadal był niesamowity. Cała budowla została wzniesiona z kamieni, które z biegiem czasu zaczęły się wycierać, tworząc jednolite lico budynku. Rudawe dachówki nadawały mu klimatu eleganckiej, górskiej chatki, mimo że było mu bliżej do pałacu.

Bluszcz piął się gdzieniegdzie po jego murach, starannie przycinany w okolicach drewnianych okiennic – a obecnie był przykryty kapturami ze śnieżnego puchu.

Wokół rozpościerały się zachwycające widoki. Za budynkiem wyrastały potężne góry, a ich szczyty nikły w chmurach. Po prawej stronie rozpościerała się wielka polana z jednym, starym, samotnym drzewem stojącym pośrodku niej. Po lewej można było dostrzec starannie pielęgnowany ogród, całkiem sporych rozmiarów. Za polaną, w odległości jakichś czterystu metrów, zaczynała się linia gęstego, ciemnego lasu, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność.

Raven zatrzymał konia i zeskoczył z jego grzbietu. Stajenny już czekał, żeby przejąć od niego uzdę i zająć się zwierzęciem. Rav uśmiechnął się do niego szeroko, na co chłopak ewidentnie się speszył i lekko zaczerwienił. Żeby go jeszcze bardziej zawstydzić, puścił mu oczko i ruszył w kierunku wejścia, gdzie już czekał na niego lokaj. Plakietka na jego piersi informowała, że ma na imię Julius.

Barwy Chaosu. Wierność szmaragdu (tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz