2. Lawendowe Dyskusje

70 25 31
                                    

— Serio, powiedziałaś obcemu facetowi, z jakiego miasta jesteś?! – krzyknęła Amelia, gdy skończyłam opowiadać jej moją dziwną rozmowę z poprzedniego wieczoru.

Amelia jest moją starszą siostrą i właściwie jedyną bliską mi osobą. Kiedy się urodziłam, ojciec postanowił zostawić naszą mamę wraz z dwoma córkami. Przez cały okres naszego dzieciństwa spędzałam większość czasu z moją siostrą. Matka pracowała dla nas na dwa etaty, po to by nam nic nie zabrakło.

Była dla nas mamą i tatą jednocześnie.

Niestety los nie był dla nas dobry. Kiedy skończyłam szesnasty rok życia, u naszej mamy zdiagnozowano raka szyjki macicy. Choroba zbyt szybko postępowała, nie miała wiele szans. Opuściła nas na zawsze. Amelia stała się moim opiekunem prawnym. To jej zawdzięczam, że nie upadłam po utracie wszystkiego. Do tego dnia mieszkam w naszym rodzinnym mieszkaniu a ona wyprowadziła się gdy wyszła za mąż za Grzegorza. Niedługo powitają swoje pierwsze dziecko, a ja planuje być dla niego najlepszą ciocią, jaką świat widział.

— Tak wyszło, samo wyleciało mi z ust.- odpowiedziałam, robiąc się coraz bardziej czerwona. Wiem, że postąpiłam nieodpowiedzialnie, co nie jest podobne do mnie.

— Przecież ten facet może do Ciebie przyjechać, zaczepiać. Nie wiesz, czy jest gwałcicielem. - odpowiedziała i w tym czasie sięgnęła po kolejną babeczkę z borówkami i lawendą. Dla niej specjalne, z ograniczoną wartością cukru.

Po pierwszym kęsie zauważyłam u niej znaczną poprawę humoru.

— Dobre? - dopytuje się. Widzę, że Amelia już całkowicie zapomniała o moich przygodach. Skupiła się wyłącznie na konsystencji i smaku mojego poczęstunku.

— Dobre, ale więcej mi nie przynoś - oparła część niezjedzonej babeczki na swoim ogromnym brzuchu ciążowym. - bo będę mieć duży bebzol.

— Chciałabym zauważyć, że...

— Nawet nie kończ- po czym sięgnęła znów po babeczkę, a my wspólnie zaśmialiśmy się na cały głos.

Postanowiłam więc nieco zmienić temat i skupić się na mojej siostrze.

— Pracujesz dalej dla fundacji czy na razie robisz sobie przerwę? - zadałam jej pytanie.

Moja siostra od małego miała dobre serce. Rozczula ją każde nieszczęście ludzi i nie potrafi usiedzieć kiedy coś złego się dzieje. Każdy swój wolny czas poświęcała na pomoc innym, słabszym od siebie. Teraz jest koordynatorką fundacji w naszym mieście. Chociaż jest już w zaawansowanej ciąży, nie potrafi odpuścić i zająć się tym, co powinno być dla niej najważniejsze.

— Na razie nie pójdę na przerwę. Kończę proste sprawy papierkowe, czasami może jeszcze odbiorę jakiś telefon od ludzi, ale póki co, odpukać, nic się złego nie dzieje w naszym mieście. - odpowiedziała - jakoś to pociągnę.

Podziwiam jej zaangażowanie, ale zaczynam martwić się też o nią.

— Oby nic się nie działo potrzebnego Twojej uwagi. Poza tym musisz się teraz skupić na sobie. - tym razem ja ją pouczam.

- Tak, wiem. Obiecuję, że zrezygnuje jeśli nie będę czuć się na siłach, by pomagać- spoglądała na kolejną babeczkę w moim pudełku. - mogę jeszcze?

— Bierz, są twoje.

— A powiedz mi. - przełknęła pierwszy kęs - jak tam twój obiecany awans. Będzie coś z tego? - znów szarpnęła się na kolejne gryzy słodkiej przyjemności.

Awans. Tak, manager zauważył we mnie potencjał. Chciałby mnie na stanowisko Lidera zmiany. Nie pracowałabym już wtedy fizycznie, ale bardziej umysłowo. Jest to szansa dla mnie. Mogę też liczyć na większe pieniądze. Głównym wymogiem jest natomiast swobodna komunikacja w języku angielskim. Potrafię ten język jednak kiedy staje przed kimś mi zupełnie obcym, nagle budowa prostych zdań jest niemożliwa.

— Za miesiąc mam rozmowę o pracę. Wtedy zobaczymy czy mnie przyjmą.

- Jesteś najlepsza, dasz sobie radę, ale póki co skup się na zdobywaniu wiedzy - odpowiedziała wciąż z pełnymi ustami - a jak nie to założysz swoją piekarnię.

Zaczęliśmy wspólnie marzyć o pieczeniu setek babeczek dla mieszkańców naszego małego miasteczka.

Dla mnie to marzenie mało realne. Nie mam tylu pieniędzy, by otworzyć swój własny biznes. Taniej wyjdzie mi z kolei wydanie książki kucharskiej.

Ale po co są marzenia?

Żeby w nich żyć.

—------

Od Autora

Cześć! Dziś wrzucam rozdział o sytuacji rodzinnej Alicji. Będę wdzięczna za Wasze opinie i komentarze – co Wam się podoba, a nad czym jeszcze powinnam popracować?

Na szczęście doczekaliśmy się piątku! Macie jakieś ciekawe plany na weekend?

Ja wybieram się nad jezioro, aby odpocząć, trochę się ochłodzić i zrobić długie spacery. Liczę, że po powrocie moja głowa się odświeży, a wena do pisania kolejnych rozdziałów wróci ze zdwojoną siłą!

Spokojnie – nie zostawię Was bez nowości. Możecie liczyć na kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu. Dajcie znać, czy czekacie!

Do zobaczenia! ✨

Nieznany NumerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz