7. Smaki Papierologii

42 9 34
                                    

Miękka kanapa Amelii dopiero uświadomiła mnie jak bardzo jestem wykończona. Wczesne wstawanie do pracy, kompromitacja, praca, mój kierownik próbował się do mnie dobrać, a na koniec jeszcze planuje zbiórkę pieniędzy przez fundację mojej siostry.

Sięgam po telefon, który podobnie jak ja, jest na wyczerpaniu baterii. Odblokowuje go i widzę, że jednak czekają na mnie dwa SMS. Nie mogę uwierzyć kto jest jest nadawcą.

Wścibski nieznajomy.

I pomyśleć, że jeszcze wczoraj to było moje jedyne zmartwienie.

Przypomina mi się, że jeszcze wczoraj planowałam zablokować ten numer. Czemu ja tego nie zrobiłam? Ciekawość jednak wygrywa i wchodzę w SMS od niego.

Wścibski nieznajomy: Hej, jak się sprawy mają?

Wysłano godzina 15:48.

Czyli to było wtedy, gdy mój szef przechodził już do rzeczy. Spoglądam na jeszcze jeden SMS.

Wścibski nieznajomy: Halo? Olewasz mnie?

Wysłano: godzina 16:30.

Teraz mamy jakąś 19.

Rany, bardzo bym chciała olać. Sumienie jednak nie pozwoli mi zapomnieć, że SMS czekają na moją odpowiedź. Może to zmęczenie, ale nie mam pojęcia o jakie ,,sprawy" on się pyta. Odpisuje.

You: Ale jakie sprawy?

Jestem zdziwiona, że kolejny SMS przychodzi wręcz natychmiast.

Wścibski nieznajomy: Ze zgłoszeniem spoofingu na policji.

Po chwili kolejne piknięcie.

Wścibski nieznajomy: Chociaż o przygotowaniach do awansu też chętnie się dowiem <emotka detektywa>

Ten to ma wyczucie czasu.

Awans. Przecież to Tomasz namawiał mnie bym zgłosiła się na stanowisko Lidera. Wtedy bym bezpośrednio z nim pracowała. Po tym wszystkim, co się dzisiaj zadziało, zupełnie zapomniałam o awansie. Tomasz nie dostrzegł we mnie potencjału.

Chciał mnie mieć dla siebie.

Moje ręce znów zachodzą wilgocią jak na myśl przychodzi mi dotyk mojego kierownika. Wpatruje się w ekran i postanowiłam odpisać, ale wyłącznie na pierwszego SMS.

You: Spoofing? Tak przygotowałam już pismo zgłaszające oszustwo. Jeszcze nie zdążyłam go wysłać, ale obiecuję, że zrobię to jutro. Dzięki za pomoc <uśmiechnięta emotka>

Klikam wyślij.

Czekam kilka minut, a wiadomość zwrotna do mnie nie dochodzi. Wcześniej odpisywał natychmiastowo, a teraz się wstrzymuje?

Może mnie olewa? Nie powinnam mu odpisywać wcale. Wchodzę z nim w jakąś konwersację, której nawet nie wiem, czy sobie życzę.

Przyszedł SMS.

Wścibski nieznajomy: Super! A odpowiesz na drugie pytanie? <uśmiechnięta emotka>

Rany! On nie ma wstydu. Skoro ni.e odpisałam od razu to znaczy, że nie chce się z nim dzielić tą informacją.

You: O awansie nie ma co mówić.

Kropka nienawiści. Mam nadzieje, że zamknę tym temat.

Wścibski nieznajomy: Przykro mi z powodu awansu.

Nawet nie wiesz, co się wydarzyło chłopie!

Wścibski nieznajomy: A co do zgłoszenia...znam się trochę na dokumentach. Mógłbym na niego spojrzeć zanim wyślesz?

Że co? Po co ma przeglądać moje zgłoszenie? Przecież i tak wiadomo, że policja z tym mało może zrobić.

You: Nie sądzę, że jest jakiś powód bym Ci go wysłała.

Odpisałam mając nadzieje, że na tym skończy się nasza rozmowa.

Wścibski nieznajomy: No dawaj, przecież ta sprawa dotyczy również mnie!

Tu ma trochę racji. Postanawiam więc, że podzielę się z nim dokumentem, który napisałam wczoraj. Miałam go zapisanego w chmurze, dzięki temu mogłam szybko go wydrukować w mieszkaniu Amelii. Następnie wzięłam czarny marker i zamazałam moje dane wrażliwe. Jednak nie wiem dalej kim on jest. Mój numer telefonu zostawiłam widoczny. Już i tak go zna. Zrobiłam zdjęcie dokumentu a następnie powędrował MMS do niego.

Po paru sekundach przyszedł SMS.

Wścibski nieznajomy: Hmm...wydrukowany dokument i marker. Ale masz staroświeckie metody ukrywania swoich danych <śmiejąca emotka>

Jak on może się ze mnie śmiać? To jest najbardziej bezpieczny sposób ukrywania na kartce tego, co powinno zostać ukryte. Po chwili dotarło do mnie jaki mógłby być prostszy sposób.

Mogłam edytować dokument. A następnie wysłać mu zrzut ekranu tego dokumentu.

Chyba faktycznie jestem staroświecka.

Albo głupia.

Odpiszę mu tak, żeby pomyślał, że całkowicie się tym nie przejmuje. Niech mu pójdzie po piętach.

You: Spadaj, dobra?

Tak, to był mój maksymalny poziom odgryzania się przy drwinach. Brawo ja.

Wiadomość zwrotna nie nadeszła od razu tak jak się spodziewałam.

Czyżbym zaczęła żałować tej odpowiedzi?

------

Od Autora


Mam nadzieję, że podobał Wam się ten rozdział. Znacie jakieś lepsze ,,odzywki" tak by ktoś się odczepił? Alicja chyba potrzebuje korepetycji haha.


Zachęcam do podzielenia się swoimi opiniami w komentarzach jeśli chodzi o moją twórczość. Wszystko dokładnie analizuje i wyciągam dla siebie wnioski, co pozwala mi poprawiać swój warsztat.

Nie zapomnijcie również pozostawić po sobie ⭐❤️


Do zobaczenia już niedługo!

Nieznany NumerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz