Słyszę Milenę, rozmawiającą w kuchni, przez telefon. Ścisza głos, próbując ukryć przede mną, z kim, tak naprawdę mówi. Mimo tego, wiem, że po drugiej stronie słuchawki, znajduje się moja mama. Bez przerwy kontaktują się ze sobą, żeby porozmawiać, o tym jak się czuję.
Tak, naprawdę? Czuję się jak dynia, wypatroszona na święto Halloween. To, co miałam kiedyś w środku, zostało wyrwane i pozostała po tym wielka, bolesna pustka. Czuję się jak kukiełka, którą ktoś pociąga za sznurki.
Codziennie wstaję z łóżka, tylko dlatego, że chce tego mama i Lena albo muszę odebrać zwrot moich maszynopisów. Nie myślę o tym, czy coś robię; nie czuję, że coś robię. Jestem jak robot. Te czynności są wyuczone. To schemat.
Wiem, że rodzinę to martwi, ale ja nie umiem, już normalnie żyć. Nie po tym, co się stało.
-Nadal leży w łóżku -szepcze kuzynka, po czym czeka kilka sekund i znowu się odzywa.- Tak, wiem... Jeszcze nie... Jasne, zadzwonię. Cześć.
Chwilę później, wraca do salonu i stoi, przez minutę, w progu. Stresuje się, jest niepewna. Nie wie, co powinna zrobić. W końcu, podejmuje decyzję i zbliża się. Zrzuca z ławy kilka papierów i przysiada na krawędzi stolika.
-Wstaniesz?- pyta z przyjaznym uśmiechem na twarzy. Pochyla się w moją stronę, odgarnia mi włosy z twarzy i dodaje:- Za chwilę przyjdzie tu pani psycholog.
Zerkam na nią wściekle.
-Nie uważam, że jest z tobą coś nie tak- kręci zawzięcie głową.-Po prostu, musisz z kimś porozmawiać.
Po tych słowach, rozlega się dzwonek do drzwi.
CZYTASZ
Wiraż Życia (nie poprawione)
Romance"Rzuciłam Nowy Orlean, żeby przyjechać na to głupie przyjecie urodzinowe. Rzuciłam pracę, żeby złożyć tacie życzenia, żeby usłyszeć od mamy, jak bardzo za mną tęskniła, (choć dzwoni do mnie trzysta razy dziennie), żeby usłyszeć, że moja siostra znów...