Dwadzieścia Pięć

349 28 1
                                    

Czuję na twarzy, ciepłe promienie słoneczne. Przez nozdrza, dociera do mnie zapach męskiej wody toaletowej. Słyszę śpiew ptaków. Przez otwarte okno, wdziera się świeże powietrze.

Zapowiada się, naprawdę ładny dzień, ale ciężko mi podnieść się z łóżka. Mam problem z uchyleniem powiek, a co tu mówić o wstawaniu.

Zmuszam się jednak, by zerknąć na zegarek. Przez mgłę, która zasnuwa moje oczy,dostrzegam, że jest po ósmej.

Przytomnieję i w sekundę później, siadam na łóżku. Zaczynam panikować, że zaspałam.Albo Alison zaraz wpadnie do pokoju i oznajmi, że spóźniłam się do szkoły, albo zaraz zadzwoni Zuza i oznajmi, że Brandon&Johnson nie wydają Chwil Zapomnienia. Coś, jednak, zaczyna mi tu nie pasować.

To nie jest moje łóżko.To nie jest mój pokój. To nie jest Luizjana. I dobry Boże, to nie jest moja piżama.

Dociera do mnie, gdzie jestem i przypominam sobie, że wczoraj wieczorem pojechałam do rodziców, odkryłam ich kłamstwa. Przed oczyma, stają mi wspomnienia wymizerowanego ojca, spokojnej matki, rozmowy z Adamem,kąpieli Alexa, kolacji u Adama...

Chwila!, zatrzymuję gonitwę myśli i zerkam przez ramię. Adama nie ma w łóżku, więc wygrzebuję się spod kołdry.

Kołdra?, dziwię się.Wydawało mi się, że zasypiałam pod kocem. Może, jednak, byłam tak zmęczona, że wzięłam kołdrę za koc? Aa, nie ważne.

Wychodzę z przestrzeni sypialnianej i widzę go.

Śpi. Na kanapie. Oddycha miarowo, nie chrapie, nie marszy brwi przez sen. Wygląda... całkiem niewinnie. Ten widok, przyprawia mnie o uśmiech.

Zaczynam się zastanawiać,czy jest mu na tej kanapie, wygodnie. Założę się, że nie.Dlaczego więc, znów, uparł się na kanapę?

Owszem, w Nicei, ledwo się znaliśmy, ale teraz? Teraz wiemy o sobie więcej. Znacznie więcej.

Swoją drogą, mogłam jechać do siebie, wtedy łóżko, w sypialni, byłoby Adama.

Kręcąc głową, idę pod prysznic, wcześniej zabierając ze sobą, swoje ciuchy.

Moja kąpiel, zajmuje mi więcej czasu, niż zwykle, ponieważ potrzebuję chwili relaksu.

Opieram się o jedną ze ścian, tak by woda spływała mi po karku i kręgosłupie. Moje mięśnie się rozluźniają, sprawiając, że zrzucam z pleców ciężar rozmowy z mamą, kłótni z Leną i wszystkich kłamstw mojej rodziny.

Tego mi było trzeba,myślę.

Gdy wracam do salonu, już przebrana, Adam nadal śpi. Koc pod którym spał, spadł na podłogę,więc widzę całą jego sylwetkę.

Leży na boku, z lewą ręką, zwisającą nad podłogą. Jedną nogę ma zdjętą, co nasuwa mi na myśl, pozycję bezpieczną, której uczyłam się w szkole, na zajęciach z pierwszej pomocy.

Sięgam po koc i przykrywam nim Adama.

Nie wiem po co, ani dlaczego, ale przysiadam na krawędzi ławy i wpatruję się w niego.

Jak ktoś, tak przystojny,może być, aż tak niestabilny emocjonalnie? Apodyktyczny,arogancki, a jednocześnie czuły i opiekuńczy?

Znam wiele popularnych osób: aktorów, piosenkarzy, modeli, sportowców. Większość z nich, chociaż stara się sprawić wrażenie miłych. Znają granice,których nie powinno się przekraczać. Wiedzą, jak się zachowywać,żeby inni ich polubili. Ale Adam?

Adam to istny ewenement.Nie dość, że przekracza wszelkie granice, to uważa się, za najważniejszą osobę na świecie. Myśli, że jest bogiem, że może wszystko.

Wiraż Życia (nie poprawione) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz