Adam otwiera szeroko oczy i na jego twarzy, także pojawia się, zażenowanie. opuszcza głowę na dół i zaczyna wpatrywać się w podłogę, u moich stóp.
-Przyszedłem nie w porę?- pyta, pocierając się ręką po karku.
-Dla Ciebie, zawsze, będzie nie odpowiednia pora- odpieram.- Więc, możesz już sobie iść.
Zamykam mu drzwi przed nosem i ruszam do sypialni, gdzie z walizki, wyciągam ciemne dżinsy i mój ulubiony t-shirt. Koszulka ma wizerunek Królika Bugsa, wcinającego marchew i napis o treści: "Co jest, doktorku?". Osuszam włosy ręcznikiem i zostawiam je rozpuszczone, żeby nie zwilgotniały.
Postanawiam, że dzisiejszy dzień, poświęcę na pisanie, dlatego zmierzam do salonu. Gdy tam docieram, zauważam Adama, siedzącego, na kanapie, z moim laptopem na kolanach.
Klnę w myślach. Zapomniałam zamknąć drzwi, na klucz!
-Ciekawe- zaczyna Adam.- Googlowałaś mnie.
-Owszem- przytakuję.- Nie możesz, mnie, za to pozwać. To legalne.
Odkłada komputer na ławę, po czym rozsiada się wygodniej. Jakby był u siebie.
Przyglądam mu się uważniej.
Dziś, ubrany jest w biały t-shirt, narzuconą na bluzkę, czarną kurtkę i czarne spodnie. Na nogach ma ciężkie, motocyklowe buty. Nie ma przy sobie kasku, ale założę się, że przyjechał motorem.
-Kiedy, ty...- urywa, marszcząc brwi.- Jak to się mówi? Przywdziewałaś odzienie? A, nie ważne. Zdążyłem się rozejrzeć...
-I przejrzeć moją wyszukiwarkę- przerywam mu.- Poza tym, nie mówi się, już "przywdziewałaś odzienie". Tak się mówiło, za czasów Mickiewicza.
-Wynajmujesz to mieszkanie?- ignoruje mnie.- Powinnaś je sprzedać. Utrzymywanie go, musi Cię nieźle kosztować, skoro nie mieszkasz, w Polsce, od osiemnastego roku życia. To bardzo nie ekonomiczne.
Pierwszą moją myślą jest to, jaki jest dupkiem. Drugą, to, skąd tyle o mnie wie. Trzecią- co mu do tego, czy mieszkanie jest moje.
Nie odpowiadając na jego pytanie, przechodzę do aneksu kuchennego. Wyciągam z lodówki sąłatę lodową, pomidora, cebulę, ogórka i fetę. Na wyspie kuchennej, obok składników, kładę deskę i nóż, do krojenia.
-Nie wiem, po co przyszedłeś- przerywam ciszę.- Ale najlepiej będzie, jeśli już, sobie, pójdziesz.
-Nie odpowiedziałaś mi- naciska.- Wynajmujesz to mieszkanie?
Zaczynam kroić pomidora, w nadziei, że emocje nie wezmą, nade mną, góry, tak jak stało się to, wczoraj wieczorem.
Podnoszę wzrok i dostrzegam, że Adam stoi, na przeciwko mnie, po drugiej stronie wyspy. Patrzy na mnie, jakby na prawdę myślał, że mu odpowiem.
-Słuchaj- odkładam nóż na bok.- Znamy się, jakieś piętnaście godzin, i myślisz, że jak wejdziesz do mojego mieszkania i zaczniesz wypytywać mnie, o jakieś durne rzeczy, to ja ci odpowiem?
Adam mruga, ale nic nie mówi.
-To się z małpą, na mózgi pozamieniałeś, koleś- ciągnę.- Możesz, już, iść. Życzę, udanego życia.
-To, ty, słuchaj- cedzi przez zęby.- Przyszedłem tu, bo mój manager, nalega, żeby utrzymać sponsoring twojego ojca. Jeżeli w mediach pojawi się, jakaś wzmianka o mnie, moja umowa wygaśnie, rozumiesz?
-I przyszedłeś tu, bo uważasz, że dzięki mnie, ubłagasz mojego ojca?- śmieję się gorzko.- Uwierz mi, pomyliłeś adresy.
-Uważasz, że jestem, aż tak płytki, żeby wykorzystywać ludzi?
-Tak- przytakuję.- Tak, właśnie uważam. Jesteś zadufanym w sobie, facetem. Robisz wszystko, żeby ludzie o tobie mówili. Nie ważne czy dobrze, czy nie. A od adrenaliny, przewróciło ci się w głowie, dupku. A tam są drzwi.
Podchodzę do nich i otwieram na oścież. Zapraszającym gestem, skłaniam go, by wyszedł. Robi to bez zastrzeżeń, co trochę mnie dziwi.
Kiedy przechodzi przez próg, dociera do mnie, zapach jego perfum. Mieszanka cytryny i paproci.
Zamykam, za nim, drzwi i już chcę wrócić, do kuchni, gdy rozlega się pukanie.
-Czego?- pytam, znów, widząc Adama.
-Kim jest Alexander?
-C-co?
-To twoje hasło do komputera. Dość, frapujące.
Po tych słowach, zostawia mnie samą.
Przez dobre, kilka minut, stoję skołowana przy otwartych drzwiach i zastanawiam się, skąd, on od jasnej cholery, znał moje hasło?!
Adam: 2, Iga: 0
Na razie...
CZYTASZ
Wiraż Życia (nie poprawione)
Romansa"Rzuciłam Nowy Orlean, żeby przyjechać na to głupie przyjecie urodzinowe. Rzuciłam pracę, żeby złożyć tacie życzenia, żeby usłyszeć od mamy, jak bardzo za mną tęskniła, (choć dzwoni do mnie trzysta razy dziennie), żeby usłyszeć, że moja siostra znów...