Szesnaście

421 29 0
                                    

Minęły już 3 lata, a ja nadal nie potrafię swobodnie mówić o śmierci Daniela. Cały czas, widzę przed oczyma, jego roześmianą twarz,gdy patrzył na Alexa. Przypominam sobie, jak zasypiał w naszym łóżku, nim ja położyłam spać Alexa. Wspominam to, jak każdego ranka, zostawiał mi przy szafce nocnej, kubek z parującą kawą. I to jak, szybko, to wszystko zniknęło, razem z nim.

Otrząsam się z wspomnień i sprzątam talerz Adama, po czym sięgam z lodówki sok pomarańczowy. Nalewam go, do dwóch wysokich szklanek, stawiam je na wyspie i siadam po jej przeciwległej stronie, twarzą do Adama.

Nie odzywa się, jakby nie wiedział co powiedzieć. Albo raczej, bał się, powiedzieć cokolwiek. Ewentualnie, jest jakaś trzecia opcja,nie wiem tylko jaka. Ale to Adam, on zawsze ma asa w rękawie. Nigdy nie wiadomo, tylko, kiedy go użyje.

-Nie pytasz, jak to się stało?- pytam.- Kiedy to się stało? Albo jak ja to przeżyłam?

-A powinienem?- po tonie jego głosu, wnioskuję, że jeszcze nie przyswoił wszystkiego do wiadomości.

-Wszyscy to robią- wzruszam ramionami.

-Nie wiem czy zauważyłaś, ale ja nie jestem wszyscy- odgryza się.

-Masz rację, jesteś unikatowy- zgadzam się.- Tylko ty, potrafisz doprowadzić mnie, do szewskiej pasji.

Parska śmiechem, ale szybko odzyskuje powagę. Mimo rozluźnienia atmosfery, wiem, że zapyta o Daniela. Znam go, nie powstrzyma się.

-No więc, jak to się stało?- wypowiada te słowa, minutę po tym, jako nich pomyślę.

Obejmuję szklankę obiema rękami, splatając przy tym palce. Opuszczam wzrok na sok, mając nadzieję, że to pozwoli mi, w spokoju, opowiadać.Wiem jednak, że rany są zbyt świeże i nie da się uniknąć rozlewu łez.

-Myślę,że najlepiej będzie zacząć od początku- mówię, po chwili zastanowienia.- Daniela poznałam ,na jednej z imprez, na campusie.Studiował rachunkowość, bo w przyszłości miał przejąć biznes ojca. Pochodził z New Hampshire. Śmietanka towarzyska, wielkie pieniądze, wielkie imprezy, itp. Wszystko to, od czego chciałam uciec, ale najwidoczniej los chciał inaczej.

Biorę głęboki wdech, chcąc na chwilę przerwać opowieść. Wiem jednak,że nie mogę milczeć całą wieczność.

-Od razu poczułam, że to ktoś z kim mogłabym spędzić resztę życia.Miły, opiekuńczy, zabawny, ale też opanowany i umiejący zachować się w towarzystwie. Nie trwało długo, a poznałam jego rodziców.Państwo Lahey, byli zapracowanymi i snobistycznymi ludźmi. Szczerze współczułam Danielowi, że musiał wychowywać się w takim domu.Pełnym zimna i... nieobecności rodziców.

Oni nie polubili mnie, ja nie polubiłam ich. Uważali mnie, za dziewczynę z niższej klasy społecznej, mimo tego, że moi rodzice,także dysponowali pieniędzmi. Jednak w ich oczach, wydałam się biedna i niegodna bycia dziewczyną ich syna.

Adam słucha w skupieniu. Nie przerywa mi, co nieco mnie dziwi, ale czekana dalszy rozwój historii. Gdy sama urywam, widzę na jego twarzy,pewnego rodzaju zawód.

-Krótko po skończeniu college'u, wzięliśmy ślub- ciągnę opowieść.- Iz miłości i dlatego, że zaszłam w ciążę. Daniel, długo nie mógł znaleźć pracy, ale jego rodzice, gdy dowiedzieli się, że będą mieli wnuka, postanowili nam pomóc. Daniel zaczął przygotowywać się do przejęcia rodzinnej firmy, a ja zaczęłam pisać. Potem urodził się Alex. Oczko w głowie, ojca i dziadków, i mój mały skarb.

Czuję,jak do oczu, zaczynają napływać mi łzy. Adam chyba to zauważa,bo ściska moją rękę, dodając mi tym samym, otuchy.

-Kilkanaście dni...- dławię się szlochem.- Kilkanaście dni, po pierwszych urodzinach Alexa... Daniel miał wypadek... Wyleciał przez... przez przednią szybę. I... i...

-Zmarł na miejscu?- kończy za mnie Adam, a ja kiwam głową.

W momencie, gdy nie mogę już się powstrzymywać, Adam okrąża wyspę, staje obok mnie i przytula mnie. Wtulam się, w jego t-shirt,mocząc go słonymi łzami. Ale z każdą kolejną, wylaną łzą,czuję się coraz lepiej.

Kiedy się uspokajam, do kuchni, wchodzi Alex. Odskakuję od Adama, jak oparzona i zerkam na syna.

-Mamo,mogę sok?- pyta, a ja zgadam się i nalewam mu go do szklanki.-Mamo, czy ty płakałaś?

Szklanka,wypada mi z ręki, ale refleks Adama sprawia, że szkło nie spada na podłogę. Posyłam mu, dziękujące spojrzenie i zmykam oczy. Słyszę oddalające się kroki mojego syna i znowu łzy napływają mi do oczu.

-Hej-głos Adama, wyrywa mnie z zamyślenia.- Chcesz pogadać o tym, jak się teraz czujesz?

Otwieram oczy i kręcę głową. Nie chcę teraz o niczym rozmawiać. Chcę posiedzieć w ciszy, posłuchać szumu lodówki, śmiechu Alexa, gdy coś w bajce go rozśmieszy, oddechu Adama.

Odwracam się do niego i niespodziewanie go przytulam. Potrzebuję teraz,kogoś obok. Nie, nie kogoś. Potrzebuję Adama. Teraz. W tym momencie. Chcę, żeby był tutaj.

Adam odwzajemnia uścisk, co sprawia, że zaczynam czuć, jak w moim sercu wzbiera przyjemnie ciepło. Mogłabym stać tak, całą wieczność.W ciszy, w jego objęciach.

-Chciałeś porozmawiać- przerywam ciszę.

-Eee,tak- odsuwa się ode mnie.- Ale to może poczekać.

-Nie sądzę- nie zgadzam się, ale Adam i tak stawia na swoim.

-Teraz masz inne rzeczy na głowie- brodą wskazuje mi drzwi sypialni, gdzie Alex, nadal ogląda kreskówki.

Nagle,czuję jak dopada mnie zmęczenie dzisiejszego dnia. Z trudem,powstrzymuję ziewnięcie, co nie uchodzi uwadze Adama. Zaczyna mówić o tym, że powinnam położyć się spać, ale ja upieram się, że nie jestem zmęczona.

Proponuję,mojemu towarzyszowi, oglądanie wieczornych wiadomości, dlatego przenosimy się do salonu. Przez większość czasu, rozmawiamy. O różnych rzeczach. Najwięcej jednak, mówimy o Alexie. Adam mówi,że ma moje oczy, co wcale nie jest prawdą, ponieważ odziedziczył je po Danielu. Nie mówię, jednak, tego na głos.

Jestem tak zmęczona, że nie mam siły na kłótnie. Nie mam nawet siły na utrzymanie otwartych oczu. Dlatego, nawet nie spostrzegam, gdy zasypiam.



Budzę się w swojej sypialni. Jestem przykryta kocem. Siadam na łóżku i rozglądam się dookoła. Jest ciemno, i w pokoju, i za oknem.Zerkam, więc na zegarek. Wskazuje 2:09.

Wygrzebuję się z koca i idę do pokoju, w którym powinien spać Alex. Gdy uchylam drzwi, widzę jego główkę, wystającą spod kołdry. Z powrotem zmykam drzwi i idę do kuchni, żeby napić się wody.

Stawiam szklankę na wyspie i nalewam do niej wody. Wtedy dostrzegam złożoną na pół kartkę, leżącą na blacie. Rozkładam ją i zaczynam czytać.


Alex poszedł spać równo o 20:00. Kazał czytać mi bajkę, co może znaczyć, że chyba przypadłem mu do gustu?

Przeniosłem cię do sypialni, ponieważ nie chciałem, żebyś zdrętwiała na tej kanapie. (Jest niesamowicie niewygodna, więc totalnie nie rozumiem, czemu ją kupiłaś). Swoją drogą, nie wiedziałem, że chrapiesz tak głośno. Słyszeli cię, nawet, sąsiedzi. Daję uciąć sobie oto rękę. 

Co do naszej rozmowy, chyba rozumiem, czemu zareagowałaś tak, a nie inaczej, na naszą wspólną noc. Z początku tego nie rozumiałem,ale gdy zobaczyłem Alexa i wysłuchałem twojej opowieści oDanielu, zrozumiałem. I zrozumiem, jeśli potrzebujesz czasu.

Mimo tego, chciałbym jeszcze porozmawiać. Mam kilka pytań, na które chciałbym, żebyś odpowiedziała. (Wiem, że przewracasz oczyma). Sam muszę powiedzieć ci kilka rzeczy.

Zadzwoń,kiedy będziesz mogła porozmawiać.

 A. 


Wiraż Życia (nie poprawione) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz