Przerywam ten pocałunek, odsuwając od siebie Adama. Patrzy na mnie, przez to, skonsternowany.
-Muszę wracać do domu-mówię i ruszam w stronę wyjścia.- Alison, zaraz odwiezie Alexa,nie chcę, żeby za mną czekali.
-Przecież, może przywieźć go tutaj- proponuje, a gdy chcę mu odmówić, dodaje:- Chcesz siedzieć, z nim, w pustym mieszkaniu? Wydawało mi się, że nie chciałaś być dzisiaj sama.
Ma rację. Nie chciałam i nadal nie chcę. Tylko, czy będąc z Alexem, byłabym całkowicie sama? Po części tak, bo nie mogłabym mu powiedzieć, czemu nie mam ochoty się z nim bawić albo czemu płaczę.
-Nie mam ze sobą szczoteczki do zębów- dopiero w momencie, gdy wypowiadam te słowa,zdaję sobie sprawę, jak idiotycznie brzmią.
-Na prawdę?- pyta, próbując się nie śmiać.- Z powodu, jednej szczoteczki, chcesz wracać do siebie?
-Alex, też...
-Alex nocował u Alison,prawda?- zakłada ręce na piersi, wytrącając mi tym pytaniem,wszystkie argumenty.
Kiwam, niechętnie, głową i wyciągam z torebki telefon. Dzwonię do Ali i podaję jej adres mieszkania Adama. Dziewczyna, z początku, nie jest zadowolona z tego, że ma przywieźć tutaj Alexa, ale gdy opowiadam jej o ty, co się dziś wydarzyło, spuszcza z tonu.
-Może ja z tobą zostanę?-pyta lekko zaniepokojona.
-Nie, dzięki- odpowiadam.-Już mi lepiej. Poza tym, mam do obgadania, z Adamem, jeszcze jedną sprawę.
Z początku, biorę to za niewinne kłamstwo, ale potem przypominam sobie, że faktycznie muszę porozmawiać z Adamem. W całym tym natłoku zdarzeń, zapomniałam o tym.
-W takim razie, będziemy za 20 minut- obwieszcza przyjaciółce i kończymy połączenie.
-O czym, chcesz ze mną,porozmawiać?- pyta Adam, gdy odkładam telefon.
-O tym, co się stało w Nicei- mówię niepewnie.
Wczoraj, wszystko sobie przemyślałam i postanowiłam, wyjaśnić całą sprawę.
-To, może ja, zacznę-biorę głęboki wdech.- Nie mogę powiedzieć, że to był pijacki wygłup, bo byliśmy świadomi tego, co robimy. Może nie byliśmy kompletnie trzeźwi, ale też nie byliśmy pijani. Wypiliśmy po jednym...
-Rozumiem- przerywa mi.-Jeden kieliszek szampana. Mów dalej.
-Och- czerwienię się.- Tak. Jasne. Ja... uhm... O czym to... Aaa, tak. Ja przemyślałam to wszystko. To znaczy, nasze kłótnie i nasze rozmowy. A także...tamtą noc i... uhm... myślę, że...
Przechodzę przez salon, aż do wielkiego okna, wychodzącego na stare tory kolejowe. Patrzę na nie i zastanawiam się czy ta rozmowa, ma jakiekolwiek sens.
-Daniel powiedział mi kiedyś, że powiedzenie facetowi: „Zostańmy przyjaciółmi",jest jak kopnięcie w krocze- mówię, w końcu.- Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, więc przyrównał to, do pierwszych skurczów porodowych.
-Próbujesz mi powiedzieć,żebyśmy zostali przyjaciółmi?-marszczy brwi.- Jednocześnie nie chcąc, tego mówić?
Kręcę głową. Nie wiem,czy to był dobry pomysł. Rozpoczęcie tej rozmowy, wydawało mi się proste, ale gdy widzę jego odbicie w szybie, mam ochotę sama sobie,zafundować sierpowego.
-Nie- zaprzeczam i odwracam się do niego.- Nie, nie o to mi chodzi. Ja... Ja nie przyjechałam do Polski, żeby się wiązać. Nawet, nie pomyślałam o tym, że mogłabym tu kogoś poznać.
CZYTASZ
Wiraż Życia (nie poprawione)
Romance"Rzuciłam Nowy Orlean, żeby przyjechać na to głupie przyjecie urodzinowe. Rzuciłam pracę, żeby złożyć tacie życzenia, żeby usłyszeć od mamy, jak bardzo za mną tęskniła, (choć dzwoni do mnie trzysta razy dziennie), żeby usłyszeć, że moja siostra znów...