Dwadzieścia Cztery

396 27 0
                                    

Przerywam ten pocałunek, odsuwając od siebie Adama. Patrzy na mnie, przez to, skonsternowany.

-Muszę wracać do domu-mówię i ruszam w stronę wyjścia.- Alison, zaraz odwiezie Alexa,nie chcę, żeby za mną czekali.

-Przecież, może przywieźć go tutaj- proponuje, a gdy chcę mu odmówić, dodaje:- Chcesz siedzieć, z nim, w pustym mieszkaniu? Wydawało mi się, że nie chciałaś być dzisiaj sama.

Ma rację. Nie chciałam i nadal nie chcę. Tylko, czy będąc z Alexem, byłabym całkowicie sama? Po części tak, bo nie mogłabym mu powiedzieć, czemu nie mam ochoty się z nim bawić albo czemu płaczę.

-Nie mam ze sobą szczoteczki do zębów- dopiero w momencie, gdy wypowiadam te słowa,zdaję sobie sprawę, jak idiotycznie brzmią.

-Na prawdę?- pyta, próbując się nie śmiać.- Z powodu, jednej szczoteczki, chcesz wracać do siebie?

-Alex, też...

-Alex nocował u Alison,prawda?- zakłada ręce na piersi, wytrącając mi tym pytaniem,wszystkie argumenty.

Kiwam, niechętnie, głową i wyciągam z torebki telefon. Dzwonię do Ali i podaję jej adres mieszkania Adama. Dziewczyna, z początku, nie jest zadowolona z tego, że ma przywieźć tutaj Alexa, ale gdy opowiadam jej o ty, co się dziś wydarzyło, spuszcza z tonu.

-Może ja z tobą zostanę?-pyta lekko zaniepokojona.

-Nie, dzięki- odpowiadam.-Już mi lepiej. Poza tym, mam do obgadania, z Adamem, jeszcze jedną sprawę.

Z początku, biorę to za niewinne kłamstwo, ale potem przypominam sobie, że faktycznie muszę porozmawiać z Adamem. W całym tym natłoku zdarzeń, zapomniałam o tym.

-W takim razie, będziemy za 20 minut- obwieszcza przyjaciółce i kończymy połączenie.

-O czym, chcesz ze mną,porozmawiać?- pyta Adam, gdy odkładam telefon.

-O tym, co się stało w Nicei- mówię niepewnie.

Wczoraj, wszystko sobie przemyślałam i postanowiłam, wyjaśnić całą sprawę.

-To, może ja, zacznę-biorę głęboki wdech.- Nie mogę powiedzieć, że to był pijacki wygłup, bo byliśmy świadomi tego, co robimy. Może nie byliśmy kompletnie trzeźwi, ale też nie byliśmy pijani. Wypiliśmy po jednym...

-Rozumiem- przerywa mi.-Jeden kieliszek szampana. Mów dalej.

-Och- czerwienię się.- Tak. Jasne. Ja... uhm... O czym to... Aaa, tak. Ja przemyślałam to wszystko. To znaczy, nasze kłótnie i nasze rozmowy. A także...tamtą noc i... uhm... myślę, że...

Przechodzę przez salon, aż do wielkiego okna, wychodzącego na stare tory kolejowe. Patrzę na nie i zastanawiam się czy ta rozmowa, ma jakiekolwiek sens.

-Daniel powiedział mi kiedyś, że powiedzenie facetowi: „Zostańmy przyjaciółmi",jest jak kopnięcie w krocze- mówię, w końcu.- Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, więc przyrównał to, do pierwszych skurczów porodowych.

-Próbujesz mi powiedzieć,żebyśmy zostali przyjaciółmi?-marszczy brwi.- Jednocześnie nie chcąc, tego mówić?

Kręcę głową. Nie wiem,czy to był dobry pomysł. Rozpoczęcie tej rozmowy, wydawało mi się proste, ale gdy widzę jego odbicie w szybie, mam ochotę sama sobie,zafundować sierpowego.

-Nie- zaprzeczam i odwracam się do niego.- Nie, nie o to mi chodzi. Ja... Ja nie przyjechałam do Polski, żeby się wiązać. Nawet, nie pomyślałam o tym, że mogłabym tu kogoś poznać.

Wiraż Życia (nie poprawione) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz