Trzydzieści Cztery

357 22 0
                                    

Następne dni, mijają mi jak w filmie. Wszystko jest piękne i idealne. Tacie się polepsza, Tośka chce się pogodzić i wyraża zgodę, na operację ojca, a ja wyciągam rękę do Leny, przyznając jej rację.Spędzam też, więcej czasu u rodziców.

Z początku, jest trudno, bo mało o sobie wiemy. Mama, zapomniała jaką kawę piję. Tośka, pokazuje mi, jakie sukienki wybrały z mamą, na przyjęcie zaręczynowe Franka. Okazuje się, że podobają nam się już te same rzeczy i nie włożę podobnej do ich sukienek.Sama, o mało co, nie doprowadzam do reakcji alergicznej u Antka,dając mu do zjedzenia mandarynkę, który jest uczulony na cytrusy.Nawet, kupuję mamie nowy kryminał, z świetnymi recenzjami.Niestety, mama nie czyta już kryminałów.

Na szczęście, wieczorami, mamy dużo czasu i zbieramy się całą rodziną w salonie i rozmawiamy. Nigdy tego nie robiliśmy, lecz teraz, jest to dobry sposób, na oczyszczenie naszych relacji.

Poznaję też, narzeczoną Franka, Edytę. Nie przypada mi do gustu, ale z uwagi na to, że zostanie moją bratową, postanawiam dać jej szansę. Robię to też, ze względu na brata. Widzę, jak bardzo zależy mu na tym, byśmy się polubiły. No i, może kiedyś tak się stanie.

Moi rodzice, szybko znajdują wspólny język z Alexem. Z resztą, Tośka i Franek, także. Sam Alex, zaczyna wypytywać mnie, czy zostaniemy tu trochę dłużej, bo bardzo mu się tu podoba. Dopiero wtedy,uświadamiam sobie, że jestem tutaj, prawie trzy miesiące. Przez ten czas, zaledwie dwa razy, pomyślałam o powrocie do Nowego Orleanu. Mimo tego, nie rezygnuję z powrotu do Stanów.

Na razie, jednak, mam tutaj ważniejsze rzeczy.

Razem z Alexem, odwiedzamy też Woźniaków. Bardzo ciepło, przyjmują wieść o tym, że mam syna. Klara, nawet żartuje, że mógłby być jej prawnukiem. Uzasadnia to tym, że żadne z jej wnuków, nie śpieszy się, do własnych dzieci. Judyta i Tomasz, wymieniają ciche zdania, gdy Alex bawi się z Marcinem, jakimiś starymi resorakami. Igora nie ma. Podobno nie mieszka w Ostrowie. A Amelia,pół dnia milczy i tylko obserwuje, to co robi Alex. Czyli, ustawia do pionu wszystkich Woźniaków.

Zgodnie z zapewnieniem Amelii, nie spotykam tam Adama.

Więcej czasu, poświęcam też, samemu Alexowi. Wychodzimy do parku, na plac zabaw, czasami bawimy się też w domu. Zabieram go do kina, na jakąś bajkę o żółwiu. Czytam mu przed snem. I dopiero, gdy mama z tatą, zabierają go do domku na Mazurach, uświadamiam sobie, że życie bez niego, byłoby udręką.

Kilka godzin po ich wyjeździe, zaczynam czuć się samotna. Nawet włączony telewizor, nie zmniejsza tego uczucia.

Od kilku dni, przez moje mieszkanie, przewinęło się tyle osób, że trudno mi się teraz dostosować do tej ciszy. Bo po prostu, jest tuza cicho.

Dochodzę do wniosku, że potrzebne mi towarzystwo, więc sięgam po moją komórkę. Jednak w momencie, gdy włączam zakładkę „kontakty",uświadamiam sobie, że nie mam po kogo zadzwonić.

Mama z tatą, Frankiem, Edytą i Alexem, są na Mazurach, Tośka z Gabrielem i Antkiem- u rodziców Gabriela, a Lena i Daniel, mają dziś rankę. Alison i Ian, też odpadają, bo są tysiące kilometrów stąd.

Z ciężkim westchnieniem, odkładam telefon na bok i właśnie wtedy,zaczyna dzwonić.

Marszcząc brwi, zerkam na ekran i wybałuszam oczy.

-Halo?-odbieram, niepewna tego, co zaraz usłyszę.

-Yyy,cześć- odpowiada zmieszany.- Liczyłem na to, że jednak nie odbierzesz.

Uśmiecham się półgębkiem, choć on i tak nie może tego zobaczyć. Czekam,aż powie coś więcej, ale on milczy.

-Mogę się rozłączyć. Wtedy zadzwonisz jeszcze raz, ja nie odbiorę, i się nagrasz.

Wiraż Życia (nie poprawione) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz