Cztery

559 33 7
                                    

Wybieram numer Tośki. Jeden sygnał... trzeci... po piątym- włącza się automatyczna sekretarka.

Chowam telefon do kieszeni spodni i wyciągam z garderoby, kurtkę. Ubieram ją i balerinki, po czym zabieram z komody kluczyki do samochodu. W przeciągu minuty, zbiegam po schodach i kieruję się do auta, które wypożyczyłam na czas pobytu w Polsce.

Jest to srebrne Volvo s60. Siedzenia, obite są ze skóry i tak samo, jak deska rozdzielcza, są czarne. Siedzi się w nim, bardzo wygodnie i dobrze się go prowadzi. Zaczynam zastanawiać się, czy kupić sobie taki w Stanach.

Droga, z centrum miasta do domu rodziców, zajmuje mi, dokładnie, dziesięć minut. Jak na godzinę 17:39, to całkiem dobry wynik.

Moi rodzice, mieszkają w jednopoziomowym domu, który przypomina, raczej rezydencję, niż zwykły dom. Mury pokrywa biały piaskowiec, idealnie komponujący się z ciemnym, spadzistym dachem. Duże okna, wpuszczają, do środka dużo światła, dzięki czemu, w domu zawsze jest jasno. Przy wejściu, stoją dwie, białe kolumny, na których jest umieszczony łuk, służący za podsień.

Parkuję samochód, przed garażem, mieszczącym trzy auta, obok wozu, należącego do mojej siostry. Najwidoczniej, jeszcze mieszka z rodzicami.

Z uwagi na to, że oddałam swój klucz, dziesięć lat temu, naciskam dzwonek. Kilka sekund później, słyszę jak ktoś podchodzi, by otworzyć drzwi, po czym staję twarzą w twarz z Honoratą, gosposią rodziców.

Jest to pięćdziesięcioletnia kobieta, o rudawo-siwych włosach i niskim wzroście. Jej twarz, pokrywają piegi, które poprzez przebywanie na słońcu, nabierają ciemniejszej barwy. Mimo kontrowersyjnej barwy włosów, Honorata, jest miłą i uczciwą osobą.

Ubrana jest w dżinsy rurki i bluzkę z motywem kwiatowym. Na nogach ma balerinki, w kolorze zielonym.

-Jadwigo, dobry wieczór- uśmiecha się serdecznie.- Miło Cię widzieć.

-Ciebie, także- wchodzę do środka i przytulam ją. Oddaje gest, a robi to tak mocno, że pozbawia mnie tlenu w płucach.- Uff... Dusisz mnie.

-Och- odsuwa się i przygładza bluzkę.- Przepraszam, ale strasznie, za tobą tęskniłam.

Mimo tego, że słyszę te słowa przez cały czas, odkąd przyjechałam, teraz dopiero czuję, że są prawdziwe. Że płyną z głębi serca.

W kącikach oczu, wzbierają mi się łzy, więc mrugam, żeby żadna nie spłynęła po policzku.

-Ja za tobą też- przyznaję i znowu przytulam kobietę.

-Chodź- zarządza i prowadzi mnie do kuchni.- Zaparzę Ci kawę i opowiesz mi, jak tam jest. W tym twoim Orleanie.

Kuchnia to jedno z najważniejszych pomieszczeń, w domu rodziców. Jest przestronna i nowocześnie urządzona. Kolorem przewodnim jest biel.

Podchodzę do wyspy i siadam na krześle, podczas gdy Honorata, włącza czajnik i wyciąga z szafki, dwa spodki i dwie filiżanki.

-Jak ci minęła podróż?-pyta, przerywając ciszę.

-Trzy przesiadki. Jedna w Houston, druga w Frankfurcie, trzecia w Warszawie. A później, dwugodzinna jazda samochodem z Wrocławia do Ostrowa- wzruszam ramionami, jakby to była moja codzienność.- Jestem, nadzwyczaj, wypoczęta.

Honorata rzuca mi pytające spojrzenie, ale tylko kręcę głową. Nie będę jej opowiadać, jak wygląda mój standardowy dzień w Nowym Orleanie.

Kobieta odwraca się, w stronę czajnika, który właśnie się wyłączył i zalewa kawę, uprzednio wsypaną do filiżanek. Podaje mi jedną z nich, po czym siada obok mnie i klepie po kolanie.

Wiraż Życia (nie poprawione) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz