-Nie wierzę- śmieje się Ian.- Na prawdę to zrobiłaś?
Kiwam głową, tak by kamerka to uchwyciła, po czym odgarniam włosy z twarzy.
-Na prawdę to zrobiłam- wzdycham ciężko.
Na ekranie pojawia się Alison i posyła mi przelotny uśmiech.
-Czujesz się źle, z faktem, że pokłóciłaś się z obcym facetem, na urodzinach ojca?- pyta.- Czy, dlatego, że wyszłaś i, tym samym, przegrałaś potyczkę słowną, z tym samym facetem?
Marszczę brwi i myślę przez chwilę.
Nie czułam wyrzutów sumienia, wychodząc z przyjęcia. Dopadły mnie w chwili, gdy jechałam taksówką do mieszkania. Wiedziałam, że źle zrobiłam kłócąc się z Adamem, a jeszcze gorzej postąpiłam, wychodząc. Ale...
Byłam też zła. Na mamę, na tatę, na Tośkę, na Gabriela, na Franka. Przecież powinni coś zrobić, a nie tylko się przyglądać. Prawda?
-Nie wiem- wzruszam ramionami.- Nawet nie mam ochoty o tym gadać. Lepiej mówcie, co u was?
-Iga, wyjechałaś wczoraj- przypomina mi Ian.- Co mogło się, w tym czasie, u nas zmienić?
W duchu przyznaję mu rację, ale z drugiej strony, już zaczynam za nimi tęsknić i łaknę informacji.
-Yy...- zaczyna Ali, jakby bała się mojej reakcji, na jej słowa. Zerka na Iana, który posyła jej mordercze spojrzenie, lecz ona się nie zraża.- Alex o ciebie pytał.
Wstrzymuję oddech i zamykam oczy. Zanim jednak przyjaciele zaczną pytać, czy wszystko w porządku, dochodzę do siebie i znów zmieniam temat.
-Nie wiem, na jak długo tu zostanę. Ale raczej, trzy, góra cztery dni- informuję.- Zresztą, dam wam jeszcze znać.
Nagle rozlega się dzwonek domofonu i zerkam w jego stronę.
-Em, przepraszam was- mówię.- Muszę kończyć. Zadzwonię. Pa.
Kończę połączenie, zanim zdążą się pożegnać. Odkładam laptopa, na stolik do kawy i podchodzę do domofonu, który uparcie dzwoni. Podnoszę słuchawkę i od razu słyszę głos Mileny.
-Wpuść mnie. Nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Z ciężkim westchnieniem, naciskam przycisk otwierający zamek. Następnie przechodzę do kuchni i nalewam sobie do szklanki soku.
Dobiega mnie ciche stukanie obcasów Leny i chwilę później, kuzynka wchodzi do mojego mieszkania.
Wygląda oszałamiająco.
Czarne proste włosy, opadają jej na ramiona. Rozgląda się po moim lokum i gdy mnie dostrzega, ciemne oczy zaczynają złowieszczo iskrzyć. Ma ciemną cerę, ale widzę jak na jej twarz, wpływa czerwień złości.
Ma na sobie turkusową sukienkę do kolan, bez rękawów, beżowe szpilki, a w ręce trzyma kopertówkę, w tym samym kolorze.
Rzuca torebkę na stolik przy wejściu i celuje we mnie palcem wskazującym.
-Ty! Jak mogłaś to zrobić?- pyta oskarżycielsko.- Swojej kuzynce? Jak mogłaś?
-Lena- mówię, odstawiając kubek na blat wyspy kuchennej.- Samo wyszło, ale naciskał na mnie, więc...
-Jak mogłaś, nie powiedzieć mi, że wróciłaś?- przerywa mi.
Marszczę brwi i spoglądam na nią z zaskoczeniem. Tylko po to tu przyjechała?
CZYTASZ
Wiraż Życia (nie poprawione)
Romance"Rzuciłam Nowy Orlean, żeby przyjechać na to głupie przyjecie urodzinowe. Rzuciłam pracę, żeby złożyć tacie życzenia, żeby usłyszeć od mamy, jak bardzo za mną tęskniła, (choć dzwoni do mnie trzysta razy dziennie), żeby usłyszeć, że moja siostra znów...