Poniedziałek, 21:14.
Pogadajmy.Jutro. Wybierz miejsce i godzinę. Adam.
Wtorek, 15:33
Chcę pogadać. Adam.
Środa, 9:00
Jeśli nie chcesz rozmawiać o TYM, to porozmawiajmy o... czymkolwiek. Adam.
Czwartek, chwilę temu.
Nie ma cię w mieszkaniu. Nie ma cię u twoich rodziców. Mam szukać dalej? Czy sama powiesz mi gdzie jesteś? Adam.
Wrzucam telefon do torebki, po czym spoglądam na tablicę przylotów.Samolot z Warszawy powinien wylądować, za piętnaście minut. A ja,jestem tu już od półtorej godziny. Chodzę w tą i z powrotem, po hali przylotów, odmierzając ostatnie minuty.
Dzień po moim przyjeździe do Polski, zadzwoniłam do Alison, żeby spakowała ich i przyleciała najbliższym lotem do Wrocławia. Nie liczyło się, ile przesiadek będą musieli zaliczyć albo jak dużo będą musieli zapłacić.Ważne było to, że w końcu miałam ich zobaczyć.
Przyjaciółka, z miejsca,się zgodziła. Razem z Ianem, wzięli wolne w pracy i czym prędzej popędzili na lotnisko.
Siadam, próbując zapanować nad, moimi uginającymi się,nogami. Adrenalina buzuje mi w żyłach, powodując, że ledwo chodzę. Ręce trzęsą mi się z podniecenia. A w uszach szumi wzburzona krew.
Nie wiem jak mi się to udaje, ale piętnaście minut, spędzam zastanawiając się o tym, co mogłabym zrobić na obiad.
W chwili, gdy z głośników wybrzmiewa głos pracownicy lotniska, obwieszczający, że lot numer 137, z Warszawy właśnie wylądował, podrywam się z miejsca. Wiem,że nie zobaczę ich od razu, ale nie mogę się powstrzymać.
Mija jakieś kolejne piętnaście minut, nim rozsuwane drzwi otworzą się, i do holu,wejdą pierwsi pasażerowie. Kolejne minuty, upływają mi w całkowitym strachu.
A jeśli, pomylili samoloty? A jeśli, w Warszawie coś ich zatrzymało? Jeśli, nie zdążyli na ten lot? Jeśli...
-Mama!- słyszę dobrze znany mi głos, a zaraz potem, widzę jego małą głowę. Wybiega z tłumu ludzi, trzymając w jednej ręce mały zielony plecaczek.
Przykucam, żeby mógł wpaść w moje ramiona, niczym młoda Tessa Allen w ramiona Jeniffer Lopez* i przytulam go z całej siły.
-Cześć, słoneczko-mówię, nadal go tuląc.- Strasznie tęskniłam, wiesz?
-Mhm- mruczy, wiedząc, że jest bliski łez.
-Hej- odsuwam go na długość moich ramion.- Nie płacz. Jestem tutaj.
Alexander przywiera do mnie, niczym magnes do lodówki i nie chce mnie puścić. Wiem, że tęsknił. Wiem, że teraz, cieszy się, że mnie widzi. Czuję to samo i także mam łzy w oczach.
Obok nas staje Alison i Ian, czekając aż mój syn się ode mnie oderwie. Nie jest to jednak możliwe, więc biorę go na ręce i tak witam się z przyjaciółmi.Alison trzyma mnie w objęciach, kilka sekund dłużej niż zwykle,co znaczy, że przez dwa tygodnie, bardzo się stęskniła. Ian,natomiast, cmoka mnie w policzek i idzie po bagaże.
Razem z Ali, wolnym krokiem, idziemy za nim, rozmawiając. Dziewczyna opowiada mi o tym,co działo się w Nowym Orleanie, pod moją nieobecność. Wspomina też o tym, że mój agent próbował się ze mną skontaktować.
Drogę do Ostrowa, pokonuję w całkowitej ciszy, ponieważ Ian, Alison i Alex zasypiają. Nie dziwię im się. Cztery przesiadki to dużo.
Gdy wjeżdżam do Ostrowa,Alison budzi się i przeciąga. Sprawdza czy Alex jest dobrze przypięty pasem, po czym uśmiecha się do mnie w lusterku wstecznym.
CZYTASZ
Wiraż Życia (nie poprawione)
Romance"Rzuciłam Nowy Orlean, żeby przyjechać na to głupie przyjecie urodzinowe. Rzuciłam pracę, żeby złożyć tacie życzenia, żeby usłyszeć od mamy, jak bardzo za mną tęskniła, (choć dzwoni do mnie trzysta razy dziennie), żeby usłyszeć, że moja siostra znów...