Leżałam na łóżku, wpatrując się w ekran telefonu. Była już piętnasta, mama wróciła z ważnego spotkania i przygotowywała obiad. Z Ashley nie rozmawiałam od śniadania, ale szczerze mówiąc, nie miałam na to ochoty.
Spojrzałam na Ethana, który przysiadł na moim łóżku i czytał książkę z mojej półki. To było miłe, że czuł się w moim pokoju jak u siebie. Po wczorajszym spotkaniu z prawnikami był wyraźnie zmęczony, a jego myśli zdawały się błądzić. Zachowywał się, jakby był we mnie zakochany, ale wiedziałam, że nasza relacja to tylko gra bez zobowiązań.
– Młodzi, obiad! – zawołała mama z kuchni, więc od razu zszedłam na dół z Ethanem. Na schodach minęliśmy się z Ashley, ale obie milczeliśmy.
W jadalni czekał na nas stół zastawiony talerzami z parującym spaghetti, świeżo startym parmezanem i sałatką. Mama, zawsze dbająca o szczegóły, ozdobiła stół kwiatami w wazonie i zapaliła świeczki, mimo że był to tylko zwykły, rodzinny obiad.
Usiedliśmy przy stole: ja po jednej stronie, Ethan po mojej prawej, a Ashley naprzeciwko. Mama zajęła miejsce na końcu stołu, emanując ciepłem i radością, które kontrastowały z napiętą atmosferą między mną a Ashley. Czułam, że my, z Ethanem i Ashley, tworzymy trzy oddzielne wyspy, każdy z nas z osobnym oceanem emocji i myśli.
– Jak minął dzień, kochani? - zapytała mama z uśmiechem, nakładając sobie porcję spaghetti.
– Dobrze, dziękuję – odpowiedział Ethan, odwzajemniając jej uśmiech. - Spokojny dzień, po wczorajszym stresie dobrze było trochę odpocząć.
– A wy, dziewczyny? – mama spojrzała na nas z zainteresowaniem.
Wymieniłam spojrzenie z Ashley, która wyglądała, jakby chciała zapaść się pod ziemię. Westchnęłam cicho i postanowiłam podjąć wyzwanie rozmowy.
– Nic szczególnego. – Uśmiechnęłam się lekko, chociaż było to wymuszone. - Trochę leniwy dzień, ale starałam się skupić na nauce. Ashley też miała dzień odpoczynku.
Ashley spuściła wzrok na talerz, dłubiąc widelcem w makaronie. - Tak, coś w tym stylu - mruknęła, nie patrząc nikomu w oczy.
Mama zauważyła napięcie, ale postanowiła zmienić temat. – Słyszeliście, że dziś jest festyn na jarmarku? Już się rozpoczął, ale jeszcze zdążycie pójść - poinformowała nas Charlotte.
Kompletnie zapomniałam o tym festynie. Zawsze uwielbiałam na nie chodzić. Były tam różne zawody, a atmosfera panowała piękna i magiczna. Nie mogłam tego przegapić.
– Ethan, idziemy, prawda? – zapytałam, wpatrując się w niego z błyskiem w oku. Doskonale widziałam, że wolałby zostać w domu, ale nie zamierzałam się poddawać. Zadałam to pytanie przy stole, bo wiedziałam, że przy mojej rodzinie nie odmówi – musiał przecież stwarzać pozory.
Ethan westchnął jak męczennik, a jego wzrok mówił: "Nie, nie, nie...". Ale potem odpowiedział, zwalając na mnie całą odpowiedzialność za jego decyzję. - Jasne, że tak. Wszystko, co chcesz.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po raz kolejny wygrałam z nim tę grę! Gdybym zapytała w pokoju, pewnie zrobiłby ze mnie mistrza przekonywania i wykręcił się jak tylko mógł. Ale w tej chwili, przy mojej rodzinie, nie miał szans!
***
Gdy z Ethanem zbliżaliśmy się do głównego placu, gdzie odbywał się festyn w Castle Combe, ogarnęło mnie dziecięce podekscytowanie. Festyn zawsze emanował magią, a dzisiaj, z pięknym słońcem świecącym na błękitnym niebie, atmosfera była szczególnie radosna. Kolorowe stragany z balonami przyciągały wzrok, a aromaty potraw z budek rozchodziły się w powietrzu, kusząc każdego przechodnia. Dźwięki radosnej muzyki wypełniały przestrzeń, wciągając wszystkich w taneczny nastrój.
CZYTASZ
Broken Heart #1 +16
RomantizmDwudziestoletnia Aurelia Walter stoi przed największym wyzwaniem swojego życia. Po latach marzeń i oszczędzania, opuszcza swoje urocze rodzinne miasteczko w Anglii, by przeprowadzić się do Stanów Zjednoczonych i rozpocząć studia na prestiżowym Unive...