Na drugim wykładzie bez przerwy szturchałem przysypiającą Juliette. Jak na nią patrzyłem, to sam zaczynałem ziewać. Przez pierwsze pół godziny próbowałem ambitnie robić notatki, ale po chwili machnąłem na to ręką – stwierdziłem, że i tak nic z tego nie będzie. Na szczęście miałem telefon pełen różnych gier, więc szybko znalazłem sobie inne zajęcie. Nie potrafiłbym być wykładowcą. Zwłaszcza, jak miałbym patrzeć na tych wszystkich studentów, którzy nawet nie słuchają. Chociaż mieliśmy kilku fajnych wykładowców, którzy potrafili mówić z takim zaangażowaniem, że wszyscy z przyjemnością ich słuchali. W ogóle lubiłem ludzi, którzy z wyraźną pasją o czymś opowiadają.
Powinienem się cieszyć, że nie mieliśmy tego dnia treningu. Trener wywaliłby mnie z niego na zbity pysk. Chyba nawet nie miałbym odwagi pokazać mu się na oczy. Czekałoby mnie niezłe kazanie, a tego zdecydowanie nie chciałem.
Po wyjściu z uczelni udałem się prosto na przystanek tramwajowy. Nawet się nie rozglądałem po innych studentach, którzy również tam zmierzali, bo nie miałem ochoty na żadne rozmowy. Chciałem wrócić do mieszkania, zrobić sobie herbatę i usiąść pod kocem na kanapie. Albo się przespać. Przynajmniej z godzinę.
Corey faktycznie był już w domu. Powiedziałem tylko cześć i poszedłem prosto do łazienki, a następnie do swojego pokoju, żeby zrzucić z siebie koszulę.
– Zmęczony? – zapytał, stając w progu i opierając się o framugę.
– Zbyt krótko spałem i wciąż boli mnie głowa. Muszę sobie zrobić herbatę.
– O, ja też się napiję. Ty się przebierz, a ja zagotuję wodę. Aha, kot dzisiaj zrzucił kwiatka z parapetu – powiedział i szybko uciekł z pokoju.
– Żartujesz, prawda? – zapytałem, unosząc brew. Dopiero po chwili do mnie dotarło... – Aha, ale ja nie mam kwiatka na parapecie. Żartów ci się zachciało, co?
– Przynajmniej trochę się obudziłeś.
Miałem kwiatka w swoim pokoju na biurku, ale zamykałem drzwi, zanim wyszedłem z domu. Nie chciałem, żeby kot mi biegał po pokoju, jak mnie nie będzie.
– Kiedyś da mi się pogłaskać, zobaczysz – powiedziałem, wychodząc z pokoju. – Pokocha mnie. Znajdę jakiś sposób na przekupstwo.
– Nie wątpię. Jaką chcesz herbatę? Bo przywiozłem mój zapas – zaśmiał się cicho i otworzył szufladę, która była już nią wypełniona. – Mam małą obsesję na punkcie herbaty.
Podszedłem bliżej i stanąłem obok niego, by przyjrzeć się z bliska. Staliśmy tak blisko, że praktycznie stykaliśmy się ramionami.
– Błagam, tylko nie mów, że chcesz zwykłą czarną.
– Więc zdam się na ciebie – odpowiedziałem i wskoczyłem na wyspę kuchenną. – Ty wybierz. Nie musisz mi mówić, co wybrałeś. Nie będę patrzył.
– Opowiedz mi coś, Tristan. O tobie, twojej rodzinie, cokolwiek...
– Ostatnio trochę się martwię o moją siostrę – powiedziałem po chwili. – Wydaje mi się, że coś jest nie tak. W szkole... Ale gdyby tak było, to Liam na pewno by coś zauważył. W końcu chodzą do tej samej szkoły.
– No wiesz, nie zawsze się zauważa takie rzeczy. Ktoś by jej dokuczał?
– Mam nadzieję, że nie – westchnąłem cicho. – Collie to urocza dziewczyna, świetnie się uczy, ale chodzi do szkoły prywatnej, gdzie jest mnóstwo osób, które mają bardzo dobre oceny, więc nie wyśmiewaliby jej z tego powodu. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, albo otworzy się chociaż przed Haydenem, bo on częściej do nich przyjeżdża i mają super kontakt. No i Raiden pewnie by coś zauważył.
CZYTASZ
Melting for love #2
RomanceTristan Hargrove zawsze prowadził życie bezpieczne i przewidywalne, które dla innych wydaje się praktycznie idealne. Młody i ambitny student, pochodzący z dobrej rodziny i jeżdżący ładnym samochodem, ale pod tą pozornie idealną powierzchnią kryje si...