Rozdział 27

1.2K 127 10
                                    

3 miesiące później...

Corey

Tristan był osobą, której potrzebowałem w swoim życiu. Utwierdzałem się w tym każdego dnia. Jego serce coraz bardziej topniało, co najbardziej mi się podobało. Otwierał się przede mną, stawał się bardziej dostępny, nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Był blisko, gdy go potrzebowałem, ja też byłem blisko, kiedy on mnie potrzebował. Rozumieliśmy się praktycznie bez słów i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Tristan chodził też na moje mecze i miło było mieć kogoś na trybunach.

Był tylko jeden problem.

Powoli zaczynało męczyć mnie to, że wciąż nie porozmawiał z rodzicami.

W Nowy Rok mówił, że nie chce się bać, a jednak coś musiało go powstrzymywać, że przez ten czas z nimi nie porozmawiał. Tylko co, jeśli nie strach? Przecież nie musiałby od razu rozmawiać z całym rodzeństwem, ale byłem zdziwiony, że nie zdecydował się na szczerą rozmowę chociaż z rodzicami.

Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Miałem mnóstwo myśli w głowie. Czekałem na ten krok z jego strony, ale czas mijał, a on wciąż unikał tematu.

Tristan siedział w salonie, kiedy wyszedłem spod prysznica. Rzucił na mnie okiem, ale szybko obrócił głowę z powrotem w stronę telewizora.

Poszedłem do swojego pokoju, żeby odłożyć ubrania i usiadłem na łóżku, po czym przetarłem twarz. Zacząłem się też zastanawiać, czy nie spędzić nocy w swoim pokoju, żeby mieć trochę przestrzeni i odetchnąć, a jednocześnie przemyśleć to i poukładać sobie wszystko w głowie.

Kilka razy pytałem go o rodziców, i czy z nimi porozmawia, ale w końcu przestałem, bo nie chciałem na niego naciskać. To w końcu on powinien chcieć z nimi pogadać.

– Co robisz?

Usłyszałem z salonu jego głos, dlatego podniosłem się i poszedłem do kuchni, żeby nalać sobie wody.

– Mam sporo nauki, więc trochę dzisiaj posiedzę przed laptopem – powiedziałem, bo faktycznie musiałem zrobić jedną prezentację, ale miałem nadzieję, że szybko uda mi się ją skończyć. – Usiądę w swoim pokoju, żeby ci nie przeszkadzać – dodałem, sięgając do szafki po szklankę. Nalałem sobie wody, spoglądając na niego przelotnie, gdy wyczułem na sobie jego wzrok. – Co?

– Coś nie tak?

– Czemu? Po prostu dużo się ostatnio dzieje. Muszę się skupić na zajęciach, bo sesja niedługo, a razem z nią mnóstwo zaliczeń.

Musiałem to najpierw przemyśleć sam, żeby później z nim o tym porozmawiać. Musiałem psychicznie nastawić się na ten moment, uporządkować swoje myśli, bo inaczej ta rozmowa mogłaby wyjść nie tak, jak powinna.

Było mi trochę przykro, choć nie wiedziałem, czy miałem prawo tak się czuć. To przecież była jego decyzja, jego życie, jego rodzina.

Może jednak nie widział przyszłości tej relacji i wciąż nie był pewien, co do nas. Może czekał na ten idealny moment, żeby przedstawić im kogoś, do kogo faktycznie poczuje coś głębszego.

Cheddar wskoczył na moje łóżko, kiedy wróciłem do pokoju. Usiadłem obok niego i zacząłem go trochę zaczepiać, żeby poprawić sobie humor.

– Ała – szepnąłem, gdy przejechał mi pazurami po ręce. – Bez takich, młody.

Zostawiłem go w spokoju, chwyciłem laptopa i oparłem się o poduszkę, otwierając go. Nie zamykałem za sobą drzwi. Nie chciałem całkowicie odcinać się od Tristana. Chciałem go słyszeć, chciałem, żeby mógł sobie zajrzeć do środka...

Melting for love #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz