Rozdział 14

877 117 5
                                    

Myśleliśmy, że spędzimy wieczór w cichym mieszkaniu, ale wpadł do nas Hayden, i nawet przywiózł ze sobą Juliette. Kłócili się, jeszcze zanim przekroczyli próg mieszkania. Nie za bardzo mnie to zdziwiło. Próbowali wyciągnąć nas do klubu, ale ani ja, ani Corey nie mieliśmy ochoty na imprezy. Dlatego postanowiliśmy, że wszyscy zostaniemy w domu.

– Mamy prywatnego barmana, to nie będę narzekał, że tu zostajemy – stwierdził Hayden, przeglądając zawartość mojego barku. – Przy okazji możecie mi powiedzieć, co się wczoraj wydarzyło, że pytałeś mnie, gdzie jest Tristan. Poszedł po meczu do jakiejś laski?

Spojrzałem na Juliette, która nieco zmarszczyła czoło, kiedy Hayden poruszył ten temat.

– Nie – odpowiedziałem kuzynowi. – Ale nie chce mi się o tym gadać, więc lepiej o tym zapomnij.

– Cały Tristan – mruknął pod nosem. – Wyciągnięcie coś z ciebie graniczy z cudem. A ja już dawno przestałem wierzyć w cuda.

– Zamknij się już, Hayden – odezwała się Juliette. – Nie każdy lubi gadać tyle, co ty.

Usiadłem na kanapie i spojrzałem na mojego współlokatora, który wyciągnął z kieszeni telefon i poszedł do kuchni, pod pretekstem wyjęcia szklanek. Wiedziałem, że nie chciał po prostu, żeby ktoś gapił mu się w telefon. Mój telefon szybko zawibrował mi w kieszeni. Spojrzałem na niego, unosząc brew, a na jego twarzy pojawił się uśmiech i zaczął ponownie coś wystukiwać. Odczekałem chwilę, zanim wyciągnąłem urządzenie. Corey akurat wtedy robił Haydenowi drinka, a Juliette poszła do łazienki.

Corey: TRIIIIIIIIIIIIIISTAAAAAAAAAAAAAAN

Corey: Czemu ona tak na nas patrzy i uśmiecha się pod nosem? Czyżby to jednak Hayden był najbardziej ślepą osobą?

Ja: Tak. Juliette wie, choć nie zna szczegółów i nie wie o wszystkim.

Ja: Wiesz, że Twoja biała koszulka tak Ci prześwituje i jest tak obcisła, że dokładnie widać zarys Twoich mięśni na brzuchu?

Odłożyłem telefon i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, czekając, aż zrobi mu tego drinka i odczyta wiadomość.

Hayden dość szybko usiadł na fotelu, a Corey sięgnął po swój telefon. Parsknął cicho śmiechem i zacisnął usta, zerkając na nas.

– Żałuję, że mnie nie było na meczu i nie widziałem waszej wygranej – powiedział blondyn. – W sumie to bardziej chciałbym zobaczyć miny waszych przeciwników. Na pewno byli wściekli.

– Byli wściekli – potwierdziłem. – Wiesz, że nie potrafią przegrywać.

Corey: Gdzie się gapisz, Hargrove? Poza tym założyłem ją, bo myślałem, że będziemy dzisiaj sami!

– Zrobić też drinka Juliette? – zapytał z kuchni.

– Zrób jej – odpowiedział mu Hayden. – Dodaj jej więcej alkoholu, żeby przestała być taka marudna.

– Wszystko słyszę, McLain – powiedziała, wychodząc z łazienki. – Dobrze, że nie wiesz, że po alkoholu potrafię być jeszcze bardziej marudna. Ale to tylko w stosunku do ciebie. No i czasem do Tristana. Ciebie lubię, Corey.

– Wzajemnie. A pokazywałem ci filmik, który nagrałem na ostatniej imprezie, jak ci debile tańczyli na barze i na rurze?

– Boże święty – mruknąłem, wywracając oczami. – Dobrze, że jeszcze mojej mamie tego dzisiaj nie pokazałeś.

– Aylin tu była? – zdziwił się Hayden. – I mnie nie zaprosiłeś?

– Nie. Widujesz się z moimi rodzicami częściej niż ja – przypomniałem mu. – Poza tym wpadła tylko na chwilę. Upiekła nam ciasto.

Melting for love #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz