Rozdział 29

896 123 33
                                    

Corey

Tristan długo milczał. Nie miałem pojęcia, co może krążyć po jego głowie. Sam siebie zaskoczyłem, że wyrzuciłem z siebie te wszystkie słowa, ale obiecaliśmy sobie kiedyś, że będziemy ze sobą szczerzy. Był on dla mnie ważny, kochałem go, ale byłem też pewien, że on jeszcze przez długi czas nie będzie chciał wyjść z tej swojej bezpiecznej bańki. To sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę do siebie pasujemy.

Coś w moim wnętrzu zaczęło pękać, a w miarę upływu czasu odczuwałem narastający ból. Czy miałem prawo wymagać od niego, by wyszedł z tej bańki? Raczej nie.

Z każdą chwilą moje serce krzyczało, że go potrzebuję, ale rozum podpowiadał, że nie mogę oczekiwać od niego czegoś, na co nie jest gotowy.

Wydawał się idealną osobą dla mnie, ale może po prostu to nie był nasz czas.

– Chcesz to zakończyć? – zapytał cicho, a ja zerknąłem na niego ze łzami w oczach i wzruszyłem ramionami.

– Nie wiem – wyszeptałem i chwyciłem jego dłoń. – Kocham cię i uwielbiam spędzać z tobą czas, ale po prostu nie wiem, czy jesteśmy na podobnym etapie, i czy pragniemy tego samego. Nie chcę cię do niczego zmuszać, bo to bez sensu.

– Dzisiaj powiedziałem o nas rodzicom, ale masz rację. Na razie nie jestem gotowy, by powiedzieć to innym, czy publicznie okazywać ci uczucia. A chciałbym, żebyś był szczęśliwy. Na niczym innym tak mi nie zależy – mówił cicho, jego głos łamał się pod ciężarem emocji. – Dzięki tobie się zmieniłem i przestałem być takim gburem. Zacząłem się otwierać na ludzi i nauczyłem się rozmawiać, by nie trzymać wszystkiego w sobie.

– To dzięki mnie nie jesteś taką Elsą – zaśmiałem się cicho, a on kiwnął głową, zgadzając się ze mną.

– Ja też cię kocham. Zawsze będę. Nie chcę całkowicie tracić z tobą kontaktu, jeśli chcesz się rozstać. Chciałbym wciąż móc chodzić na twoje mecze, przychodzić do klubu, w którym pracujesz... Wyskoczyć czasem z całą paczką na kawę, obiad... Nie chcę, żebyś zniknął z mojego życia.

Moje serce zabiło szybciej, kiedy wyznał, że też mnie kocha. To uczucie powinno mnie uszczęśliwić, przecież o tym marzyłem, ale jednocześnie zabolało tak mocno, że na chwilę zabrakło mi tchu. Bo wiedziałem, że to słodko-gorzkie wyznanie nie zmieniało faktu, że zmierzaliśmy ku końcowi.

Wciąż nie wiedziałem, jak będzie wyglądać nasza przyjaźń po tym wszystkim. Może na początku uda nam się to jakoś utrzymać, może nawet będziemy się spotykać, rozmawiać jak dawniej, ale jak długo to potrwa, zanim serce zacznie się buntować? Zanim zatęsknię za dotykiem jego dłoni, za ciepłem jego ciała, które wcześniej było tak blisko?

Co, jeśli pewnego dnia zobaczę go w ramionach kogoś innego? Wyobrażenie tego obrazu rozdzierało mnie od środka.

– Jesteś zły, że dzisiaj powiedziałeś o nas rodzicom i nagle taka akcja?

– Nie – odpowiedział od razu. – Cieszę się, że im powiedziałem. Kamień spadł mi z serca, gdy to zrobiłem. Uważam, że dobrze zrobiłem i nie mam czego żałować. Nie mogę też być zły. Gdyby nie ty... nie wiem, czy kiedykolwiek odważyłbym się z nimi porozmawiać.

– Nie musisz dziękować. Przepra...

– Nie – przerwał mi. – Nie przepraszaj. Nie masz za co mnie przepraszać. To ja przepraszam, że nie mogę ci teraz dać tego, czego pragniesz. Wiem, że taka trochę sekretna miłość nie jest dla ciebie. Cieszę się, że mieliśmy szansę, by spokojnie porozmawiać i powiedziałeś mi, co ci leży na sercu. Nie chciałbym się rozstawać w żadnej kłótni, czy nienawiści. Za bardzo mi na tobie zależy.

Melting for love #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz