Tydzień później, w piątek, nadszedł mecz towarzyski, który mieliśmy rozegrać z drugą uczelnią z naszego miasta. Niby trener nam powtarzał, żebyśmy nie czuli żadnej presji, ale jednak każdy z nas ją czuł. Wiedzieliśmy, że to nasi najwięksi rywale. Musieliśmy wygrać. No i chcieliśmy to wygrać. Chcieliśmy im pokazać, że jesteśmy lepsi, lepiej przygotowani...
Kiedy tylko trener wyszedł z szatni, Rhett - nasz kapitan, podniósł się z ławki i spojrzał na każdego z nas po kolei. Był już na ostatnim roku. Wszyscy z nas zdawali sobie sprawę, że w przyszłym roku zostaniemy bez najlepszego kapitana, jakiego moglibyśmy mieć. A także że marzy on o wygranej.
– Wierzę w was, wiecie? – zapytał, unosząc kącik ust. – Jesteśmy gotowi na ten mecz. Każdy z was jest gotowy. Musicie tylko tam wyjść i pokazać, na co was stać. Zróbmy to dla siebie, dla drużyny, dla tej koszulki – powiedział, a w jego oczach błysnęła pasja. – Gramy razem. Jesteśmy zespołem. Stoimy za sobą murem, pamiętajcie o tym. Nie dajcie się sprowokować. A jeśli ktoś was zaczepi... Oddajcie mu, zanim zdążę podjechać i spuszczę mu wpierdol. To my dyktujemy warunki, my ustalamy zasady. Dziś lodowisko należy do nas.
Wszyscy zaczęli krzyczeć, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Na rozgrzewkę wyszedłem z szatni jako ostatni. Zawsze tak było i każdy już wiedział, że potrzebuję tej minuty, dwóch dla siebie. W ciszy i skupieniu.
Wyszedłem na korytarz ze wzrokiem wbity w ziemię.
– Cześć, Elsa.
Usłyszałem znajomy głos, a mój kącik ust lekko drgnął. Tylko ten uśmiech zniknął, kiedy zorientowałem się, że Corey nie stoi przede mną w zwykłym ubraniu. Miał na sobie strój do hokeja. I to w barwach naszych przeciwników!
– Żartujesz sobie, kurwa, ze mnie? – zapytałem, ściągając ku sobie brwi i podchodząc do niego. – Jaja sobie robisz, tak? Nieśmieszne. Ja pierdole. Powiedz, że żartujesz.
– Nie. Ja... Nie mogłem ci powiedzieć prawdy.
– Zamknij się – syknąłem, czując, jak fala gniewu uderza we mnie jak tsunami. Podszedłem jeszcze bliżej, patrząc mu prosto w oczy. – Zrobiłeś to specjalnie? Specjalnie chciałeś się do mnie zbliżyć i ani razu nawet nie pisnąłeś o uczelni? Po co? Chcesz wszystkim powiedzieć prawdę o mnie? Chłopakom z mojej drużyny? Chciałeś wyciągnąć ode mnie informacje o taktyce? To wszystko to była zwykła gra? Chciałeś zobaczyć, jak daleko się posunę? Zrobić zdjęcia? Pokazać innym? Nie jestem żadną twoją pieprzoną marionetką, Corey. Chcesz mnie upokorzyć? Publicznie? Po prostu powiedz, że to był plan od samego początku!
– Co? Nie! To nie miało z tym nic wspólnego, Tristan.
– Kłamiesz – warknąłem, odwracając się w drugą stronę. – Gdyby nie miało, to od początku byś mi o tym powiedział. Nie ukrywałbyś tego przede mną. Trzymaj się na lodzie ode mnie z daleka. Nie chcę cię nawet widzieć.
Jeśli jego planem było wybicie mnie z rytmu przed samym meczem, udało mu się to, bo nagle o niczym innym nie potrafiłem myśleć.
Wiedziałem, że nie zaprezentuję się tego dnia najlepiej. Nie chciałem nikogo zawieść. Chciałem dać z siebie sto procent, ale nie potrafiłem przestać o tym myśleć.
Nawet jeśli nie chciałem, szukałem go ciągle na lodowisku. Zaciskałem wtedy szczękę ze złości, a także dłoń na kiju.
Rhett od razu zauważył, że coś jest nie tak, bo podjechał do mnie jeszcze podczas rozgrzewki.
– Co jest, Hargrove? – zapytał, patrząc mi się w oczy. – Skup się. Wyłącz myślenie. Myśl tylko o krążku i o tym, co się tu dzieje. Nic innego nie jest teraz ważne.
CZYTASZ
Melting for love #2
RomanceTristan Hargrove zawsze prowadził życie bezpieczne i przewidywalne, które dla innych wydaje się praktycznie idealne. Młody i ambitny student, pochodzący z dobrej rodziny i jeżdżący ładnym samochodem, ale pod tą pozornie idealną powierzchnią kryje si...