Rozdział 10

935 109 5
                                    

Mieszkanie było puste, kiedy wróciłem po kawie u Juliette. Cheddar, słysząc mnie, wybiegł z salonu, ale szybko zawrócił, jak tylko mnie zobaczył. Wywróciłem oczami, ale parsknąłem śmiechem. Odłożyłem swoje rzeczy i poszedłem prosto pod prysznic.

Trochę stresowało mnie to, że kolejna osoba poznała prawdę o mnie. Może nie tyle stresowało, co wywoływało we mnie pewien dyskomfort. Czułem się taki... odsłonięty, jakby część mnie, którą starałem się chronić, nagle została wystawiona na widok.

Po prysznicu opadłem na łóżko i przez jakiś czas po prostu gapiłem się w biały sufit. Z oddali słyszałem, jak kot biega po salonie, ale nie zwracałem uwagi na te odgłosy. Dopiero gdy rozpędzony Cheddar wskoczył na łóżko, pacnął mnie łapką i natychmiast uciekł, spojrzałem w jego stronę.

– Wiem, że mnie uwielbiasz, Cheddar – powiedziałem, śmiejąc się pod nosem. – Po prostu nie chcesz tego przyznać.

Usłyszałem dźwięk przekręcającego się klucza w drzwiach, a po chwili Corey zajrzał do mojego pokoju. Jego spojrzenie na moment zatrzymało się na moim torsie, a potem zjechało w dół na ręcznik owinięty wokół mojego pasa.

– Zmęczony?

– Nie – odpowiedziałem cicho. – Czasem lubię sobie poleżeć w ciszy.

– Nie wiem, czy powinieneś, bo pewnie dużo rozmyślasz, jak tak sobie leżysz. A ty ogólnie dużo rozmyślasz, a wtedy, domyślam się, że jeszcze więcej. Coś się stało? Coś na treningu? – Corey mówił spokojnie, ale w jego głosie było słychać lekką nutę zmartwienia. Przesunął się bliżej, próbując nawiązać ze mną kontakt.

– Nie, nic się nie stało – odparłem, zamykając oczy na chwilę, jakbym chciał uciec przed jego przenikliwym spojrzeniem.

Corey zmarszczył brwi, wciąż nie do końca przekonany. Westchnął i po chwili ciszy kontynuował:

– Cheddar coś zrobił? Nasikał ci do buta? – zaczął wypytywać, jak tylko usiadł obok mnie. – Zjadł ci coś? Rozwalił?

– Nic nie zrobił, nie przejmuj się tym.

Nie chciałem powiedzieć mu prawdy. Bałem się trochę, że powie, że wstydzę się tego, jaki jestem. Jemu mogło być łatwo o tym wiedzieć, bo nie ukrywa się ze swoją orientacją. A ja... Praktycznie przez całe życie tylko ja o sobie wiedziałem. Nawet gdy umawiałem się z chłopakami, żaden z nich nie miał pojęcia, że pociągają mnie również kobiety.

Najbardziej bałem się tego, że rodzice dowiedzą się od kogoś innego, a jednak nie mogłem zdobyć się na odwagę, by z nimi o tym porozmawiać.

Często uciekłem od problemów. Dosłownie. Wiele razy, gdy coś waliło się w moim życiu, odsuwałem się na pewien czas albo wyjeżdżałem z miasta. Było łatwiej zniknąć, niż stawić czoła rzeczywistości i wziąć odpowiedzialność za to, co się działo.

– Elsa... – Szturchnął mnie i uniósł brew. – Wyśpiewaj wszystko, co ci leży na sercu.

– Nie mam ochoty, Corey. Serio, nie naciskaj. I tak nic to nie da.

– Czasem byłoby ci lżej, jakbyś po prostu wszystko z siebie wyrzucił – powiedział, podnosząc się. – Jak coś, to wiesz, gdzie mnie znaleźć. Nie musisz być sam ze swoimi myślami. Może ci się wydawać, że tak jest łatwiej, ale na pewno nie dla twojej psychiki.

Kiedy Corey wyszedł, postanowiłem się ubrać, żeby nie leżeć w samym ręczniku. Robił sobie kawę, kiedy wyszedłem z pokoju. Od razu obrócił głowę w moją stronę.

– Chcesz?

– Piłem już, dzięki. Napiję się wody.

Stał obok szafki z naczyniami, dlatego wyjął z niej szklankę i mi ją podał.

Melting for love #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz