W ostatni dzień roku od samego rana biegaliśmy z Corey'em po sklepach, żeby zaopatrzyć naszą imprezę w jedzenie. Hayden z Juliette byli już u nas i dekorowali salon. Miałem tylko nadzieję, że oboje będą żyć, kiedy wrócimy do domu i nie zdążą nawet się przez ten czas pokłócić.
Cieszyłem się, że poznam znajomych chłopaka. Odkąd się do mnie wprowadził, jeszcze nikt go nie odwiedził. Wiele mi jednak opowiadał o swojej siostrze i sam zacząłem mu wierzyć w to, że to taki mały diabełek.
Trudno było jednoznacznie stwierdzić, kim właściwie dla siebie byliśmy. Mieszkaliśmy ze sobą, ale nie byliśmy zwykłymi współlokatorami, bo jednak mi na nim zależało, spaliśmy w jednym łóżku, przytulaliśmy się, całowaliśmy. Czułem, że to tylko kwestia czasu, zanim nasza relacja wkroczy na bardziej intymny poziom, i znów pojawi się między nami większa namiętność i zbliżenie.
W końcu mnie podniecał, a ja radziłem z tym sobie sam. Głównie, gdy go nie było lub pod prysznicem, ale bez przerwy wtedy o nim myślałem.
Nieraz gdzieś niby przypadkiem mnie dotknął, czy się otarł. Wiedziałem, że też tego chce, ale też na mnie nie naciskał.
– A może nie będę dzisiaj pił i odwiozę Haydena do domu, żebyśmy zostali sami na noc? – wyszeptałem, kiedy staliśmy w kolejce do kasy. Oczywiście zrobiłem to tak, by nikt inny tego nie usłyszał.
– Masz jakieś plany?
– Całkiem ciekawe. W końcu można by było dość przyjemnie rozpocząć nowy rok.
Głowa bruneta od razu obróciła się w moją stronę i rozejrzał się po ludziach, żeby się upewnić, że nikt nie stoi zbyt blisko.
– Oczywiście nie mogłeś mi tego powiedzieć w samochodzie tylko akurat tutaj. Poza tym Hayden nie pozwoli ci nie pić. On sam będzie ci dolewał alkoholu. Pomyślimy. Może wydarzy się dzisiaj jakiś cud. Wszystko jest możliwe.
Kiedy po zakupach wróciliśmy na nasz parking, Corey chciał otworzyć drzwi, ale złapałem go za rękę i przyciągnąłem do pocałunku. Miałem świadomość, że to taka nasza ostatnia chwila samotności, bo zaraz wyjedziemy na górę, gdzie będzie już mój kuzyn i Juliette.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo cię pragnę – wyszeptałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie na chwilę. – Zaczynam żałować, że zaproponowałem, by przyszli tak wcześnie. Może im powiemy, że sami resztę przygotujemy, a oni mogą wrócić do domu, żeby się ogarnąć? Zwłaszcza jeśli skończyli już dekorować mieszkanie.
– To zobaczymy na górze.
W mieszkaniu panowała cisza. Hayden siedział na łóżku, pompując balony, a Juliette siedziała na podłodze. Utrzymywali odległość pewnie tylko dlatego, żeby się nie pozabijać.
– Wreszcie wróciliście – odezwała się dziewczyna, podnosząc się z miejsca. – Myślałam, że już się nie doczekam.
– Jesteśmy, jesteśmy. Tristan jest wybredny.
– Ja zaraz będę się zawijał – powiedział Hayden, wiążąc balon. – Muszę jeszcze skoczyć po Mallory do Golden Creek. Nie będzie wam przeszkadzało, że wpadnie wieczorem, nie? To niezdecydowane dziecko. Przez cały tydzień mówiła, że nie przyjdzie, bo idzie gdzieś z koleżankami, to nagle zmieniła zdanie.
– Niech przyjdzie. Przecież nie będzie siedziała sama – odparłem.
– Ja też pojadę. Włosy muszę umyć.
Corey zerknął na mnie przelotnie, powstrzymując uśmiech, kiedy usłyszał słowa Juliette. Chyba jednak miało się spełnić nasze małe marzenie, żebyśmy zostali sami.
![](https://img.wattpad.com/cover/377265363-288-k487507.jpg)
CZYTASZ
Melting for love #2
RomansTristan Hargrove zawsze prowadził życie bezpieczne i przewidywalne, które dla innych wydaje się praktycznie idealne. Młody i ambitny student, pochodzący z dobrej rodziny i jeżdżący ładnym samochodem, ale pod tą pozornie idealną powierzchnią kryje si...