Rozdział 26

337 18 0
                                    

P.S. Żartowałam z tym epilogiem. Love you <3

ROSALIE

- Kto go tu zaprosił? 

Odparła nawet na niego nie patrząc. 

- Przepraszam, ale musiał wiedzieć. - odparła Olivia patrząc się na nią ze skruchą. 

- To była moja decyzja, a nie twoja! 

- Kurwa zamknijcie się! - krzyknął Michael. - Wyrzucanie swoich żali w tym momencie jest tu kompletnie nie potrzebne! Nerwy również zwłaszcza w przypadku Rosalie! 

- Kochanie... - zaczął Alexander, łapiąc mnie za rękę jednak ja szybko ją wyrwałam. 

- A ty dlaczego zawsze musisz podcinać mi skrzydła?! Za chwilę znowu coś ci się ubzdura i zostawisz mnie z dzieckiem!? Nie dam ci tej chorej satysfakcji. Nie potrzebuję cię. Nie zamierzam potem tłumaczyć swojemu dziecku jak podrośnie czemu jego ojciec go zostawił!

 - Nie waż się nawet tak mówić, nigdy was nie zostawię. - odparł patrząc na mnie błagalnie.

- To twoje nigdy jest wyjątkowo ruchome, wiesz o tym?!

- Zamknąć się do kurwy! - krzyknął Michael, a my patrzyliśmy na niego z szokiem. 

- Ty masz się uspokoić, idź do samochodu. To nie jest miejsce na wasze kłótnie. - wskazał na mnie, a ja stwierdziłam, że nie chcę patrzeć na ojca mojego dziecka i wykonałam polecenie. 

- A ty stój, nawet nie próbuj kroku w jej stronę wykonać. - odparł tym razem do Alexandra. - Jesteś najbardziej rozwydrzonym, głupim i niestabilnym emocjonalnie człowiekiem jakiego kiedykolwiek kurwa widziałem! Zabawa dobiegła końca rozumiesz?! Twoje prośby i przeprosiny za dużo ci nie dadzą. Dlatego, że nad użyłeś tego słowa wiele razy. 

- Czy ty możesz się nie wtrącać?! - krzyknął Alexander, a ja się gwałtownie zatrzymałam przed drzwiami kliniki. Oni się tu zaraz pozabijają. 

- Mogłem, uwierz mi mogłem i nie chciałem, ale moja cierpliwość też ma granice. Tak samo jak jej wytrzymałość. 

-Dasz mi to załatwić? 

- Nie, nie dam ci tego załatwić. A bynajmniej nie będziesz z Rosalie sam na sam. Zapomnij o tym. I nie pojawiaj się dopóki nie zakończysz wszystkiego z tą gwiazdą od siedmiu boleści, z którą podpisałeś kontrakt! Żegnam! 

Zobaczyłam, że Michael idzie w moim kierunku po czym delikatnie kładzie dłoń na moich plecach i wyprowadza z kliniki. 

- Rosalie! - usłyszałam jeszcze krzyk Olivii kiedy wchodziłam do samochodu. 

- Olivia nie teraz...- odparł mężczyzna, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem, że pamięta jej imię. 

- Proszę, ja nie chciałam, ale zrozum to mój brat, a to wasze dziecko...Stanęłam pośrodku. 

- Wszystko można załatwić rozmową, której ty ze mną nie przeprowadziłaś. - odparłam patrząc na nią z wyrzutem.

- Bałam się, że mu nie powiesz, że będziesz chciała to przed nim ukryć.

- A myślisz, że mu się należy? - zapytał Michael. 

- On...

- Olivia spójrz mi w oczy i powiedz to. Czy uważasz, że zasłużył? - stali niewiarygodnie blisko siebie, a w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Dlaczego czułam się jakbym była w jakimś romansidle.

- Nie, nie zasłużył. - odparła cicho, spuszczając głowę. 

- Jednak brat nie wyprał ci mózgu, tak jak myślałem. - odparł Michael odsuwając się od niej. - Wsiadasz? - zapytał odsuwając się od drzwi samochodu. Ona zerkając na niego zajęła miejsce obok mnie. Michael usiadł naprzeciwko nas i nim się obejrzałyśmy byłyśmy w drodze do mojego mieszkania.

Zapadła niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.

- Jak długo? - zapytałam. 

- Co? - zapytał Michael. 

- Jak długo ze sobą kręcicie? - zapytałam, a oczy Olivii szeroko się otworzyły w zdumieniu. 

______________________________________________________________________

Przepraszam za długą nieobecność, brak rozdziałów i jeszcze ten okrutny żarcik. Niestety podupadłam na zdrowiu, a wiecie jak to jest wtedy nie bardzo ma się siłę lub chęci w ogóle usiąść do komputera.

Dajcie znać co sądzicie w komentarzach i dawajcie gwiazdeczki dla motywacji <3 

Kocham was i do następnego! 

Buziaki 

katy558120

Miłość w muzyceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz