Rozdział 24

304 16 1
                                    

ROSALIE

- Ty jesteś pojebany! Normalni ludzie rozmawiają ze sobą! A ty mnie kurwa skreśliłeś przez jeden jebany artykuł?! - krzyknęła rzucając poduszką, którą złapała wcześniej.

- Rosalie...

- Nie Rosalizuj mi tutaj! Zmieszałeś mnie z błotem! Wiesz jak to wyglądało w artykułach kiedy pojawiłeś się z nią, po tym jak byłeś ze mną?! Ośmieszyłeś mnie i do tego wykorzystałeś! - krzyknęła, a po jej policzku zleciała łza.

- Kochanie - chciał do niej podejść jednak ona szybko się odsunęła.

- Nie. To koniec rozumiesz? To co przeszłam tamtego dnia, a potem przez kilka godzin... Nie dam ci ponownie mi tego zrobić. - odparła kiedy poczuła, że ręce zaczynają się coraz bardziej trząść.

Błagam nie teraz. - pomyślała nerwowo.

- Wiem, wiem co zrobiłem błagam daj mi możliwość wynagrodzenia ci tego.

- Co ty chcesz mi wynagradzać co?! A najbardziej jestem ciekawa jak chcesz to zrobić! Nie jesteś w stanie mi tego wynagrodzić. A teraz proszę cię abyś wyszedł stąd i zapomniał, że kiedykolwiek się znaliśmy.

- Błagam cię...- głos zaczął mu się załamywać.

- Won! - krzyknęła płacząc.

Spojrzał na nią ostatni raz z bólem po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

Znowu została sama.

____________________________________________________________________________

MICHAEL

Wiedział, że nie będzie spała. Znał ją. Dlatego gdy podjechał pod jej dom i zobaczył wychodzącego z niego Alexandra krew mu wrzała. Szybko udał się w jego kierunku.

- Chyba coś ci mówiłem o zbliżaniu się do niej!

- Nie powinno cię w ogóle to obchodzić. Wyjaśniłem jej wszystko. I nie spocznę, póki jej nie odzyskam.

- Zapomnij. To się nigdy nie wydarzy.

- Nie ty o tym decydujesz! - krzyknął i już chciał odchodzić.

- Nie pozwolę by ponownie próbowała się przez ciebie zabić! - Alexander gwałtownie przystanął.

- Co powiedziałeś? - zapytał cicho odwracając się w kierunku Michael'a.

- Słyszałeś. Do tego doprowadziłeś rozumiesz? Ona nie zasługuje na coś takiego.

Nie słuchał go udał się ponownie w stronę domu dziewczyny. Ten jednak zagrodził mu drogę.

- Zejdź mi z drogi. - zasyczał prawie plując mu w twarz.

- Nie. I jeszcze jedno jeśli to trafi do prasy, to cię zniszczę rozumiesz? Ciebie i te twoją śmieszną narzeczoną.

- Chcę do niej iść.

- Ale nie pójdziesz.

- Kurwa mać. - odparł odchodząc kawałek dalej chwytając się za głowę. - Jak?

- Co jak?

- Co próbowała zrobić, a raczej jak próbowała to zrobić.

- Przedawkowała tabletki. Od kiedy to się stało była na silnych lekach uspakajających i anty-depresyjnych. Nie było mnie przy niej zaledwie dwadzieścia minut, znalazłem ją w łazience.

Odparł biorąc głęboki wdech. Dla niego to też było dramatyczne przeżycie.

- Przed tym wszystkim, było gorzej. Nie jadła, piła zaledwie wodę, którą w nią wmuszałem. Leżała i patrzyła się w sufit cały dzień. Teraz chodzi do psychologa. Dostała nowe leki i jest lepiej. Ale nadal nie można jej denerwować aby nie dostała ataku paniki.

Alexander schował dłonie w twarz i zsunął się po płocie.

- Dlatego nie pozwolę ci wrócić. I ty skoro twierdzisz, że ci zależy usuniesz się w cień. Aby ona w końcu mogła zacząć żyć.

Odparł odchodząc w stronę domu Rosalie. A on siedział tam jeszcze dobrą godzinę. Po czym widział jak wstał, wsiadł do samochodu i odjechał. Liczył, że wziął sobie do serca jego słowa.

________________________________________________________________________

Jak myślicie czy Alexander dobrowolnie usunie się w cień? Dajcie znać i do następnego! <3

Miłość w muzyceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz