Rozdział 9

410 21 0
                                    

ROSALIE

Gdy udało jej się wyrwać z uścisku Alexandra nie sądziła, że chwile po tym jej dłoń wylądowała na jego policzku. To był odruch. Odruch obronny, którego nie była w stanie pohamować.

- Nigdy więcej nie waż się mnie dotykać, a tym bardziej całować. Nagle sobie o mnie przypomniałeś? - odparła z jadem.

- Rose nie napisałem tej cholernej wiadomości! - odparł trzymając się za policzek.

- Dobrze, ok. Nawet jeśli jej nie napisałeś. Dlaczego mnie nie szukałeś? Gdzie byłeś?

- Ja...

- No właśnie. Z tego co wiem bardzo szybko się pocieszyłeś.

Widziała jak tęczówki mu się rozszerzyły ze zdziwienia. Nie spodziewał się, że ona wie.

- Nic nie rozumiesz, to nie tak...

- A jak? Teraz też powiesz, że to nie ty?

- Czy dasz mi kurwa dojść do słowa?!

- NIE! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. - Dość milczałam. Zmieniłam się. I nie pozwolę sobie - wzięła głęboki wdech - Nie pozwolę żebyś znowu złamał mi serce. Nie teraz gdy w końcu wszystko zaczęło się stabilizować w moim życiu.

Już otwierał usta by coś więcej powiedzieć. Jedna przerwało im chrząknięcie jej menadżera.

- Nie lubię podsłuchiwać, ani przerywać, ale potrzebuję cię w kuchni. Oraz nalegał bym abyś poszła już spać. Jutro rano masz sesje, a potem jedziemy dalej w trasę.

- Już idę. - mężczyzna poszedł w stronę kuchni. Ona natomiast spojrzała powrotem w stronę swojego byłego ukochanego. - Żegnaj Alexandrze.

Nie czekała co odpowie. On też nie próbował jej zatrzymać za co była wdzięczna, bo już nie była pewna czy aby napewno była by w stanie mu odmówić.

Weszła do kuchni, a Michael spojrzał na nią karcąco.

- Dobrze wiesz, że nie możesz się denerwować. - odparł podając jej szklankę z wodą, a obok "jej kolację" czyli trzy małe kolorowe tabletki. Połknęła je bez wahania. Następnie podał jej wziew, który również przyjęła bez wahania, oczekując ulgi na płucach. - Znalazłem im pokój w tym hotelu, tam ich zakwaterowałem uważam, że tak będzie lepiej. Możesz być spokojna już ich nie ma. Kąpiel?

- Tak poproszę, ze świeczkami i...

- Solami mentolowymi, herbatą z imbirem i cytryną oraz maseczką na twarz z liść algowych. - nie pozwolił jej dokończyć. Ona tylko uśmiechnęła się do niego. Był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała. Owszem bywał gburowaty, wredny, ale zawsze jest, kiedy go potrzebuje i robi wszystko aby było jej łatwo przejść przez drogę showbiznesu.

- Jutro pobudka siódma trzydzieści, o ósmej przychodzą makijażystki i fryzjerzy, a na dziesiątą trzydzieści mamy sesję. Obudzisz się czy mam robić za twój budzik?

- Dam radę, jestem już duża. - odparła udając się do pokoju aby przygotować się do kąpieli.

Miłość w muzyceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz