ROSALIE
Gdy udało jej się wyrwać z uścisku Alexandra nie sądziła, że chwile po tym jej dłoń wylądowała na jego policzku. To był odruch. Odruch obronny, którego nie była w stanie pohamować.
- Nigdy więcej nie waż się mnie dotykać, a tym bardziej całować. Nagle sobie o mnie przypomniałeś? - odparła z jadem.
- Rose nie napisałem tej cholernej wiadomości! - odparł trzymając się za policzek.
- Dobrze, ok. Nawet jeśli jej nie napisałeś. Dlaczego mnie nie szukałeś? Gdzie byłeś?
- Ja...
- No właśnie. Z tego co wiem bardzo szybko się pocieszyłeś.
Widziała jak tęczówki mu się rozszerzyły ze zdziwienia. Nie spodziewał się, że ona wie.
- Nic nie rozumiesz, to nie tak...
- A jak? Teraz też powiesz, że to nie ty?
- Czy dasz mi kurwa dojść do słowa?!
- NIE! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. - Dość milczałam. Zmieniłam się. I nie pozwolę sobie - wzięła głęboki wdech - Nie pozwolę żebyś znowu złamał mi serce. Nie teraz gdy w końcu wszystko zaczęło się stabilizować w moim życiu.
Już otwierał usta by coś więcej powiedzieć. Jedna przerwało im chrząknięcie jej menadżera.
- Nie lubię podsłuchiwać, ani przerywać, ale potrzebuję cię w kuchni. Oraz nalegał bym abyś poszła już spać. Jutro rano masz sesje, a potem jedziemy dalej w trasę.
- Już idę. - mężczyzna poszedł w stronę kuchni. Ona natomiast spojrzała powrotem w stronę swojego byłego ukochanego. - Żegnaj Alexandrze.
Nie czekała co odpowie. On też nie próbował jej zatrzymać za co była wdzięczna, bo już nie była pewna czy aby napewno była by w stanie mu odmówić.
Weszła do kuchni, a Michael spojrzał na nią karcąco.
- Dobrze wiesz, że nie możesz się denerwować. - odparł podając jej szklankę z wodą, a obok "jej kolację" czyli trzy małe kolorowe tabletki. Połknęła je bez wahania. Następnie podał jej wziew, który również przyjęła bez wahania, oczekując ulgi na płucach. - Znalazłem im pokój w tym hotelu, tam ich zakwaterowałem uważam, że tak będzie lepiej. Możesz być spokojna już ich nie ma. Kąpiel?
- Tak poproszę, ze świeczkami i...
- Solami mentolowymi, herbatą z imbirem i cytryną oraz maseczką na twarz z liść algowych. - nie pozwolił jej dokończyć. Ona tylko uśmiechnęła się do niego. Był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała. Owszem bywał gburowaty, wredny, ale zawsze jest, kiedy go potrzebuje i robi wszystko aby było jej łatwo przejść przez drogę showbiznesu.
- Jutro pobudka siódma trzydzieści, o ósmej przychodzą makijażystki i fryzjerzy, a na dziesiątą trzydzieści mamy sesję. Obudzisz się czy mam robić za twój budzik?
- Dam radę, jestem już duża. - odparła udając się do pokoju aby przygotować się do kąpieli.
CZYTASZ
Miłość w muzyce
RomanceDalsze losy Rosalie oraz Alexandra z powieści "Miłość na płótnie". Wyjechała, ze złamanym i zdeptanym sercem. On został tak samo zraniony. "Zmieniłaś się. nie jesteś już tą samą Rosalie, co znałam" - odparła Olivia z uśmiechem. "Tak trochę minęł...