MICHAEL
Gdy wszedł na salkę, na którym odbywał się tzw. "Bankiet" zaczął szukać wzrokiem Rosalie.
I jak się okazało w odpowiednim momencie.-Macie rację, powinnam świętować. Jedno mi nie zaszkodzi. - zdążył wyciągnąć kieliszek ze szampanem z jej dłoni i oddać kelnerowi na trzymaną przez niego tacę.
- Gwarantuje ci, że będziesz mogła świętować w domu. Musimy coś omówić. Ukradnę ją wam na chwilę.
Odpowiedział po czym odciągnął dziewczynę na bok.
- Nigdy nie martwiłem się o alkohol. Zawsze byłaś rozsądna co się stało, że się wyłamałaś!?
- Michael...
- Nie Rosalie! Cholera jasna gdybym nie przyszedł?! Dopiero co cię odratowali po... kurwa no wiesz że nie możesz. Zawsze wiedziałaś!
- Przepraszam. Nie pomyślałam. Nadal jestem pełna emocji i wybiło mi się to z głowy. - odparła, a on pluł sobie w brodę.
Zanim podszedł była taka jak dawniej. Uśmiechnięta, śmiejąca się i pełna energii.
Chcąca, a wręcz pragnąca kontaktu z ludźmi. Teraz po jego słowach znów wróciła ta wersja, której nienawidził najbardziej.Wziął zatem głęboki wdech:
- Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra. Chce dla ciebie jak najlepiej. - odparł łapiąc ją za ramiona.
- Michael wiem o tym. Uwierz mi nikt nie dbał o mnie nigdy tak jak ty dbasz o mnie. Szczerze gdyby nie ty nie było by mnie tu gdzie jestem. Przede wszystkim nie była bym tym kim jestem.- odparła przytulając się do niego.
- Jeśli chcesz możemy się w domu napić mały kieliszek winka? W domu kiedy będziesz mogła w końcu dostać upragniony masaż i odpocząć.Martwił się o nią oczywiście że tak. Nie powinien jej pozwalać na alkohol jednak wiedział że ona tego potrzebuje. A że miał też za zadanie strzec jej karierę nie mógł pozwolić aby ewentualnie skutki uboczne wyszły w miejscu publicznym.
- Nie trzeba. Nie jest mi to potrzebne.
- Dobrze się czujesz? Dostałaś nowe leki. Coś dzieje się nie tak?
- Wszystko jest dobrze naprawdę. Powinieneś trochę wyluzować Mich.Wyluzuje na emeryturze. - pomyślał.
Nagle wzrok dziewczyny wylądował na czymś co znajdowało się za jego plecami.
Wstrzymała oddech, a jej oczy z roześmianych zamieniły się w martwe i smutne.
Podążył zatem za jej wzrokiem i niestety jego myśli okazały się słuszne gdy zobaczył w drzwiach wejściowych Alexandra.Wyjątkową satysfakcję przyniósł mu ślad od jego uderzenia tuż przy jego nosie.
Rozglądał się gorączkowo po sali. Szukał kogoś.Nawet wiem kogo. - pomyślał.
Wtedy ich oczy się spotkały. Ona wzięła głęboki wdech i odwróciła spojrzenie kiedy na horyzoncie pojawiła się Elisabeth.
- Myślę, że pora jechać do domu. - odparła ze sztucznym uśmiechem.
- Ależ oczywiście jeśli tego sobie życzysz. Pójdę po płaszcze.
- Pójdę z tobą. Proszę. Nie chce zostać sama.Kiwnął tylko głową. Jednak jego uwagę przykuło zachowanie „narzeczeństwa". Mężczyzna w wyjątkowo chaotyczny sposób gestykulował jednocześnie mówiąc coś do kobiety z zacięta miną. Ta natomiast próbowała go dotknąć jednak on za każdym razem odtrącał jej dłonie.
Nic już nie rozumiał i widział po minie Rosalie, że ona również jest zmieszana.
Narzucił jej płaszcz na ramiona po czym sam zaczął nakładać swój.
- Rosalie!
Usłyszeli jeszcze przed wyjściem z budynku. Rosalie zamarła. A on zaciskał pięści z całej siły.
Krew mu wrzała gdy słyszał ten głos i aż zaczął żałować że zatrzymał się po pierwszym uderzeniu.Dziewczyna powoli odwróciła się w kierunku Alexandra. Nic nie mówiła.
Zuch dziewczyna. - pomyślał.
- Czy możemy porozmawiać?
Spytał głęboko oddychając a głos mu się załamywał. Ona natomiast odwróciła się na pięcie i nie wydając nawet drobnego dźwięku wsiadła do samochodu czekając na Michael'a.
Potraktowała go tak samo. Jak on potraktował ją. Milczeniem.
__________________________________
Należało mu się.
Jak byście były na miejscu Rosalie jaką byście podjęli decyzję? Wybaczyli byście ?
Buziaki 😘
CZYTASZ
Miłość w muzyce
RomansaDalsze losy Rosalie oraz Alexandra z powieści "Miłość na płótnie". Wyjechała, ze złamanym i zdeptanym sercem. On został tak samo zraniony. "Zmieniłaś się. nie jesteś już tą samą Rosalie, co znałam" - odparła Olivia z uśmiechem. "Tak trochę minęł...