Rozdział 4

6 1 0
                                    

Moje kroki stukały o posadzkę korytarza Moonford High, a myśli krążyły mi po głowie jak nieokiełznane ptaki. Każde spojrzenie, które padało na mnie, zdawało się być spojrzeniem oskarżycielskim. Każdy szept, który docierał do moich uszu, był jak pchnięcie nożem. Wpadłam w wir myśli, przypominając sobie słowa ojca, które wciąż brzmiały mi w głowie.

— Willow, dlaczego nie możesz być choć odrobinę bardziej jak twoja matka — pamiętałam jego gorzki ton, pełen rozczarowania. Zawsze starałam się być idealna, ale zawsze było coś, co mi w tym przeszkadzało.

Raven, ze swoimi czarnymi włosami i lodowatym spojrzeniem, był kolejnym powodem moich frustracji. Nienawidziłam go, choć nie umiałam dokładnie powiedzieć dlaczego. To była po prostu ta irytująca pewność siebie, ta chwała, która emanowała z jego osoby. Nawet teraz, gdy szłam korytarzem, wydawał się być otoczony aurą niezrównanej chwały.

— Hej, Will! — usłyszałam znajomy głos. To był Cole, mój sojusznik w tej szkole pełnej potworów.

— Cześć, Cole — odpowiedziałam, starając się unikać wzroku Ravena, który stał z grupą kolegów.

Cole spojrzał w stronę Ravena i zmarszczył brwi. — Dlaczego on zawsze musi być taki... —

— Chłodny? — dokończyłam za niego.

— Tak, właśnie. Jakby nie miał w sobie ani krzty ciepła.

W moim sercu zagościł strach. Nie mogłam pozwolić, by ktokolwiek wiedział, jak bardzo mnie irytował. Jak bardzo mnie ranił.Ranił mnie na naprawdę wiele sposobów.

Nagle w mojej głowie pojawił się pomysł, żeby zadać Ravenowi pytanie, które od zawsze mnie nurtowało. Nie miałam pojęcia, skąd wzięła się ta odwaga, ale postanowiłam, że muszę to zrobić.

— Raven! — zawołałam, zadając sobie pytanie, czy to na pewno ja mówię.

Jego spojrzenie przeniosło się na mnie. Oczekiwał, że zaraz mu coś powiem. I choć nie miałam pojęcia, co właściwie z niego wyciągnę, to musiałam spróbować.

— Dlaczego tak ci zależy na byciu idealnym? — zapytałam.

On zmrużył oczy, jakby nie mógł uwierzyć, że go zaczepiam. Jego koleżanki z drużyny koszykarskiej zaczęły się śmiać, ale ja nie poddawałam się.

— Co? Myślisz, że wyglądam na kogoś, kto się przejmuje? — odpowiedział z kpiną.

— Może lepiej pomyśl, zanim coś powiesz — rzuciłam, czując, jak krew mi się burzy.

A jednak, w głębi duszy wiedziałam, że to pytanie nigdy nie miało sensu. Może oboje nosiliśmy w sobie jakąś formę bólu, której nikt nie widział.


Minęły dwa dni od naszej wymiany zdań, a ja czułam się jakbym wpadła w spiralę nienawiści, która tylko przybierała na sile. Wiem, że mój ojciec był rozczarowany, a mama zdawała się nie dostrzegać, że jestem w potrzasku.

Podczas przerwy, usiadłam na ławce na dziedzińcu, starając się znaleźć chwilę spokoju. Koleżanki rozmawiały o chłopakach, o tym, jak fajnie byłoby być w związku. To mnie wkurzało. Miałam dość tej idealnej wizji miłości. W moim życiu nie było miejsca na żadne romantyczne uniesienia.

Zdałam sobie sprawę, że Raven pojawił się na dziedzińcu. Stał z boku, z rękoma założonymi na piersi, obserwując, jak wszyscy się bawią. I wtedy pojawił się Cole, który postanowił pożartować, by rozluźnić atmosferę.

— O, patrzcie! Zimny Książę znowu na swoim tronie! — powiedział głośno, wskazując na Ravena. Zgromadziliśmy się wokół niego, a Raven spojrzał na mnie z irytacją.

— Nie jesteś zabawny, Cole — warknął, ale jego głos nie był tak mocny, jakby chciał.

Wiedziałam, że nie powinno mnie to obchodzić, ale coś w jego oczach sprawiało, że czułam, jakbym mogła mu się przeciwstawić.

— Może po prostu nie umiesz się bawić, Raven? — rzuciłam, czując przypływ odwagi.

Raven uniósł brwi, ale nie odpowiedział. W jego oczach pojawiła się iskra, ale nie wiem, czy to była złość, czy coś innego. W każdym razie, wcale mnie to nie zmartwiło.

Zamiast tego, postanowiłam spróbować wyciągnąć z niego to, co skrywał. Może gdybym zadała mu jeszcze jedno pytanie, to może zrozumiałby, że nie jestem taką, za którą mnie ma.

— Co tak naprawdę myślisz o naszej szkole? — spytałam.

Na chwilę zamilkł, a w moim sercu zagościło uczucie, że coś w tym momencie się zmienia.

— Jak wszędzie — odpowiedział. — Tylko bez sensu.

To był dopiero początek naszej rozmowy. Chciałam poznać go bliżej, a może to, co w nas tak mocno tliło się, w końcu wypłynie na powierzchnię.

"Echoes of the Unknown" Shadow#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz