Rozdział zaczynał się od pierwszego dnia po tym, jak nasze życie – a przynajmniej moje – obróciło się o 180 stopni. To był zwykły poranek, a jednak wszystko wydawało się inne. W głowie wciąż miałem echo ostatniego wieczoru i tego, co wydarzyło się między mną a Willow. Mimo że próbowałem zająć się codziennymi sprawami, nie mogłem wyrzucić jej z myśli.
Kiedy pojawiłem się w szkole, zobaczyłem ją na korytarzu – była taka sama jak zawsze, z lekkim uśmiechem na ustach i charakterystycznym, pewnym krokiem. Tylko ja wiedziałem, co kryło się za tą maską, którą zakładała codziennie.
Podszedłem do swojej szafki, udając, że jej nie zauważyłem, ale zanim się obejrzałem, poczułem jej obecność tuż obok.
– Dzień dobry, Raven. – Jej głos był opanowany, jakby chciała przekonać mnie, że wczoraj to faktycznie była tylko „chwila".
Przekręciłem się powoli w jej stronę, starając się ukryć emocje, które we mnie wrzały.
– Dzień dobry, Willow. – Odparłem równie neutralnie.
Przez chwilę panowała między nami cisza, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność. W końcu to ona przerwała, jakby próbując wrócić do codzienności.
– Dziś po szkole... idę na kawę z Kaiem. – powiedziała z takim spokojem, że aż poczułem się, jakby ktoś dźgnął mnie w bok.
– Z Kaiem? – Powtórzyłem, starając się nie dać po sobie poznać, że mnie to ruszyło. – To nowa tradycja czy po prostu... kolega?
Willow spojrzała na mnie z lekko zaciśniętymi ustami, wyczuwając moją nutę sarkazmu.
– Nie wiedziałam, że twoje zdanie na ten temat jest aż tak ważne, Raven. – odparła ironicznie.
Wszystko we mnie krzyczało, żeby się odsunąć, zbyć to, co mówiła, i kontynuować z naszą umową bez emocji, ale nie mogłem powstrzymać tej dziwnej potrzeby pokazania, że jednak mi zależy. Tylko że, oczywiście, nigdy bym tego nie przyznał – nie przed nią.
– Dobrze, bawcie się. – rzuciłem chłodno, zamykając szafkę z hukiem.
Willow zmierzyła mnie wzrokiem, zanim odwróciła się na pięcie i odeszła, zostawiając mnie z tą dziwną mieszanką żalu i frustracji, której nigdy wcześniej nie czułem.
Po lekcjach miałem już wyjść ze szkoły, kiedy zauważyłem ich – Willow i Kaia, stojących blisko siebie na zewnątrz, jak gdyby w swoim własnym świecie. Kai nachylił się bliżej niej, coś mówiąc, na co Willow zaśmiała się głośno, a to wystarczyło, by krew zawrzała mi w żyłach.
Podszedłem powoli, starając się trzymać swoje uczucia na wodzy, choć każdy krok był jak walka.
– Miło, że się tak dobrze bawicie. – rzuciłem sucho, przerywając ich moment.
Willow obróciła się gwałtownie, wyraźnie zaskoczona moją obecnością, a Kai uniósł brew z lekkim uśmiechem, jakby moja obecność była czymś, co go bawiło.
– Raven, mamy coś do omówienia? – zapytała Willow, próbując brzmieć obojętnie, ale widziałem w jej oczach cień zakłopotania.
– Nie. Po prostu... chciałem się pożegnać. – Wysiliłem się na uśmiech, który miał być chłodny i opanowany, ale wewnętrznie walczyłem z chęcią zaciągnięcia jej z dala od Kaia.
Kai jednak nie odpuszczał.
– Dzięki, że przyszedłeś, Raven. Ale chyba radzimy sobie doskonale bez twojej pomocy. – rzucił z wyzwaniem.
To była kropla, która przelała czarę. W tej chwili zdecydowałem, że nadszedł czas zakończyć tę grę pozorów.
Patrzyłem na Kaia z chłodną obojętnością, chociaż wewnątrz byłem bliski wybuchu. Jego pewność siebie zaczynała mnie irytować. Nie zniosę kolejnego uśmieszku, kolejnej próby pokazania, że "wiedzie się bez mojej pomocy".
Willow patrzyła na mnie z czymś, czego nie potrafiłem odczytać. Czekała na moją reakcję, ale wiedziałem, że niczego się po mnie nie spodziewała. A przynajmniej tak myślała.
– Świetnie. W takim razie radźcie sobie. – Moje słowa były spokojne, chociaż sam czułem, jak wszystko we mnie płonie.
Odwróciłem się, gotów odejść, ale poczułem jej delikatny dotyk na moim ramieniu. Odwróciłem się, patrząc na nią z uniesioną brwią.
– Raven, możemy chwilę porozmawiać? – zapytała cicho.
Kai, widząc nas w tej sytuacji, cofnął się o krok, ale wciąż obserwował uważnie. Willow spojrzała na niego przelotnie.
– Kai, może chwilkę poczekasz? – Jej głos był spokojny, ale widać było, że czuje się niezręcznie. Kai westchnął, ale kiwnął głową, odchodząc na kilka kroków.
Gdy zostaliśmy sami, Willow wzięła głęboki oddech, próbując zebrać myśli.
– Nie wiem, co się dzieje, Raven. O co ci chodzi? – Jej głos brzmiał stanowczo, choć wyczułem nutę niepewności.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy powinienem powiedzieć to, co naprawdę myślę. Uświadomiłem sobie, że ona nie miała pojęcia, dlaczego jej obecność z Kaiem mnie drażniła. A ja... może też do końca nie wiedziałem. Albo raczej nie chciałem tego przyznać.
– Willow, nie chodzi o ciebie. – rzuciłem w końcu. – Chodzi o to, że Kai nie jest tym, kim się wydaje.
Willow zmarszczyła brwi, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
– Naprawdę, Raven? Czy musisz być zawsze taki tajemniczy? Jeśli coś wiesz, to po prostu powiedz. – Jej głos brzmiał niemal błagalnie, a ja poczułem nagłą chęć, by coś wyjaśnić, wyraźnie i bez gry w domysły. Ale moje własne słowa grzęzły mi w gardle.
– Kai jest... – zawahałem się. – On nie jest szczery. Myśli, że może manipulować ludźmi, a ja nie pozwolę, żebyś była kolejną osobą na jego liście.
Willow przechyliła głowę, patrząc na mnie badawczo.
– A skąd wiesz, że Kai cokolwiek ukrywa? Może problem nie leży w nim, tylko... w tobie? – Jej słowa były jak małe igły, które przebiły się przez mój pancerz. Miałem wrażenie, że jednocześnie sprawdza mnie i prowokuje.
Westchnąłem ciężko, czując, jak napięcie narasta między nami.
– Może i masz rację. Ale z nim jest coś nie tak. Wiem to. I kiedyś się o tym przekonasz, jeśli będziesz na to otwarta. – Moje spojrzenie się zaostrzyło. – Chcę cię tylko chronić, Willow.
– Nie musisz mnie chronić, Raven. Nie jestem twoim projektem ani zadaniem, które musisz wykonać. – Jej słowa były ostre, ale wiedziałem, że powiedziała to, bo czuła się zdezorientowana, może nawet zdradzona.
Przez moment patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Było coś nieuchwytnego w sposobie, w jaki jej oczy błyszczały pod wpływem emocji, a ja byłem niemal pewien, że jej obecność sprawia, że tracę nad sobą kontrolę.
Ale zanim mogłem cokolwiek powiedzieć, Kai wrócił do nas, z uśmiechem, który był zbyt pewny siebie jak na mój gust.
– Wszystko w porządku? – zapytał, zerkając na Willow.
Willow westchnęła, ukrywając irytację. Skinęła głową, ale kątem oka spojrzała na mnie.
– Tak, Kai, wszystko w porządku. – W jej głosie wyczułem nutę zmęczenia, jakby miała dość naszej niekończącej się gry w tajemnice.
Nie powiedziałem nic więcej. Obserwowałem tylko, jak Willow odchodzi z Kaiem, zastanawiając się, czy naprawdę pozwalam jej na coś, co kiedyś obróci się przeciwko niej.
CZYTASZ
"Echoes of the Unknown" Shadow#1
Dla nastolatkówWitaj w Moonford High, gdzie rywalizacja i przyjaźń przeplatają się w zaskakujący sposób. Willow Hayes, introwertyczna uczennica z zamiłowaniem do książek, stara się odnaleźć swoje miejsce w szkolnym zgiełku, unikając nieprzyjemności. Jej życie zmie...