Rozdział 5

10 4 0
                                    

W porannym świetle, które przeciskało się przez zasłony mojego pokoju, nie mogłam pozbyć się poczucia, że coś jest nie tak. Zmusiłam się do wstania, czując na sobie ciężar oczekiwań. W lustrze zobaczyłam swoje odbicie: idealnie ułożone włosy, zmyty makijaż, ale coś w moim spojrzeniu mówiło, że nie wszystko gra. Dzisiaj miałam wrócić do szkoły po weekendzie i już samą myślą o tym, czułam, jak w brzuchu ściska mi się na niewygodne skurcze.

Raven Knight. Miałam nadzieję, że nie będę musiała z nim zbyt długo rozmawiać, ale wiedziałam, że jego obecność sprawi, że poczuję się jak w potrzasku. Jego chłodna osobowość, zawsze z tą irytującą pewnością siebie, sprawiała, że z trudem znosiłam jego towarzystwo.

W końcu dotarłam do szkoły, której nazwa, Akademia Wschodnich Wzgórz, brzmiała miło, ale już na pierwszy rzut oka wiedziałam, że w środku panuje zupełnie inna atmosfera. Przechodząc przez szkolne korytarze, poczułam się jak na polu bitwy. Ludzie szeptali za moimi plecami, ich spojrzenia krążyły, a ja zastanawiałam się, co powiedzą dzisiaj o mnie. Zdecydowałam, że będę się trzymać z dala od wszelkich nieprzyjemności.

Na pierwszej lekcji, kiedy weszłam do klasy, zauważyłam, że Raven siedzi w swoim zwykłym miejscu, z nogami założonymi na biurku i chłodnym wyrazem twarzy. Zrobił to znowu. Wyglądał tak, jakby wszystko go nudziło, a jednocześnie emanował jakąś nieodpartą charyzmą. Pomyślałam, że nie ma sensu wchodzić z nim w jakąkolwiek interakcję. To było jak wchodzenie do piekła z własnej woli.

– O, jeśli to nie nasza mała idealna dziewczynka – powiedział, kiedy zasiadłam na swoim miejscu. Jego głos miał w sobie tę ironię, której tak nienawidziłam.

– Nie przeszkadzaj mi, Knight – odpowiedziałam, próbując zachować spokój, ale czułam, jak gniew wzbiera we mnie.

– Cóż, idealność czasami może być męcząca – zaśmiał się, a reszta klasy również się dołączyła. W tym momencie chciałam tylko zapaść się pod ziemię.

Lekcja mijała w zawrotnym tempie, a Raven zdawał się nie przestawać drwić. Chciałam odpowiedzieć mu w jeszcze bardziej uszczypliwy sposób, ale wiedziałam, że to tylko pogorszy sytuację. Po dzwonku oznaczającym koniec lekcji poczułam, jak ogromny ciężar spada mi z serca.

Jednak zanim zdążyłam się obrócić i uciec, usłyszałam jego głos:

– Tak się składa, że masz na mnie złość, ale powiem ci jedno. Kiedyś docenisz moją obecność.

Zacisnęłam zęby i ruszyłam w stronę wyjścia, próbując nie zwracać na niego uwagi. Ale myśli o jego słowach dręczyły mnie przez resztę dnia. Co on miał na myśli?

Z każdą chwilą spędzoną w szkole, zastanawiałam się, co mogę zrobić, aby uniknąć jego złośliwości. W miarę jak dni mijały, a nasza niechęć do siebie rosła, wiedziałam, że muszę opracować plan. Coś, co sprawi, że przestanie mi dokuczać. Ale czy naprawdę byłam na to gotowa?

W drodze do domu czułam się wykończona emocjonalnie. Przedmioty wokół mnie zlewały się w jedną szarość. Przełamałam wzrok, myśląc o tym, co mnie czekało. Wiem, że muszę być silna. Kiedy dotarłam do domu, czekał na mnie mój ojciec. Jego niezadowolenie z moich osiągnięć sprawiało, że chciało mi się płakać, ale starałam się być twarda.

– Czy masz zamiar w końcu coś osiągnąć? – zapytał, a ja zamilkłam, czując się, jakby ktoś zadał mi cios w brzuch.

– Tak, tato – odpowiedziałam, chociaż sama nie wiedziałam, co mogę zrobić, aby mu udowodnić, że się myli. Zaszyłam się w swoim pokoju, marząc o dniu, w którym w końcu znajdę swoje miejsce.

Czując się zagubiona i zniechęcona, spojrzałam przez okno. Na dworze widać było zachodzące słońce, a ja miałam nadzieję, że nowy dzień przyniesie coś lepszego.

Kiedy wróciłam do rzeczywistości, zasiedziałam się w swoim pokoju, próbując zgromadzić myśli. W głowie wciąż brzmiały słowa Ravena, a emocje miotały się jak szalone. Nienawiść między nami stawała się coraz bardziej intensywna, a jednocześnie czułam, że to tylko wierzchołek góry lodowej.

Wszystko zaczęło się od tamtego dnia, kiedy przypadkowo wpadliśmy na siebie w szkolnym holu. Pamiętam, że spojrzałam na niego i zauważyłam, że coś w jego oczach jest inne – nie było tam tylko tej irytującej pewności siebie, ale coś bardziej złożonego. Potem przyszedł weekend, a z nim ta nienawiść, która z dnia na dzień rosła.

Pomyślałam o tym, że może powinnam spróbować dowiedzieć się, co tak naprawdę kryje się za jego lodowatą fasadą. Może to, co czuję, to nie tylko wrogość, ale także nieokreślona ciekawość. Nie chciałam, aby cokolwiek między nami się zmieniało, ale czasami jego obecność była zbyt przytłaczająca. Może właśnie dlatego wracałam myślami do wspomnienia tamtej chwili.

Postanowiłam, że spróbuję zaangażować się w inne sprawy. Zamiast nieustannie myśleć o Ravenie, chciałam skupić się na moim hobby – pisaniu. Kiedy siadałam przy biurku, wyciągając notes, czułam, że to właśnie tam mogę uwolnić wszystkie swoje myśli.

Zaczęłam pisać o rzeczach, które mnie otaczały, o emocjach, które we mnie buzowały. Z każdą linijką czułam, jak ulga ogarnia moje serce. Ale wciąż nie mogłam zapomnieć o szkole. O każdym nieprzyjemnym spojrzeniu, każdym żartobliwym komentarzu, które wydobywało się z ust Ravena.

– Może mogłabym napisać opowiadanie o tym, jak nienawiść przeradza się w coś zupełnie innego – pomyślałam. I to był moment, kiedy do mojego umysłu wdarł się nowy wątek.

Postanowiłam stworzyć fikcyjną postać, która przeżywała skomplikowaną relację z kimś, kogo nienawidziła, ale nie mogła się od niego uwolnić. Tak jak ja nie mogłam od Ravena. Z każdym zdaniem coraz bardziej wciągałam się w historię, czując, jakbym w końcu miała kontrolę nad swoim życiem, a może nawet nad tym, co czułam wobec chłopaka z koszykówki.

Kiedy wyszłam na spacer, aby odświeżyć myśli, zobaczyłam, że po sąsiedzku bawi się grupa dzieci. Ich radosny śmiech i beztroskie zabawy kontrastowały z moim zgiełkiem wewnętrznym. Właśnie wtedy zauważyłam, że obok grał Cole, chłopak, który zawsze był po mojej stronie, mimo że to Raven kradł całe show.

Zaczął biegać za piłką, krzycząc do reszty dzieci. W momencie, gdy piłka wyleciała z boiska, uderzyła mnie w nogę. Odwróciłam się, śmiejąc się, a w moim sercu zagościło ciepło. Cole podbiegł do mnie z szerokim uśmiechem.

– Wszystko w porządku, Willow? – zapytał z troską.

– Tak, jasne. Tylko wpadłam na jeden ze swoich genialnych pomysłów – odpowiedziałam z uśmiechem.

Zaraz potem zaiskrzyło mi w głowie. Może mogłam wykorzystać Cole'a w mojej opowieści? Byłby idealnym przyjacielem, który rozumie, co się dzieje, i który nie ocenia, tylko wspiera.

Podczas rozmowy z Colem na temat moich zainteresowań w pisaniu, wyznałam mu o swoich problemach w szkole. Nie wiedziałam, że jego reakcji tak bardzo mi się spodoba.

– To normalne, że czasem nienawidzimy kogoś, kto nas irytuje. Ale pamiętaj, że czasem to, co wydaje się nienawiścią, może być tylko zniekształconą formą przyciągania – powiedział. Jego słowa zaskoczyły mnie, sprawiając, że przez chwilę zastanawiałam się nad tym, co naprawdę czuję w stosunku do Ravena.

– Zobacz, może on też ma swoje problemy, o których nie wiemy – dodał, a ja poczułam, jak w sercu zagościła mała iskra nadziei.

Ten nowy wątek, który zainspirował mnie do refleksji, dał mi do myślenia. Może rzeczywiście warto spojrzeć na Ravena w inny sposób. To, co wydawało się nienawiścią, mogło być tylko pierwszym krokiem ku zrozumieniu.

Wieczorem, kiedy wróciłam do domu, czułam, że to, co pisałam, nabiera nowego znaczenia. Nie mogłam się doczekać, aż ponownie usiądę przy biurku i wprowadzę do mojej historii nowego bohatera – Cole'a, oraz nową, nieznaną mi dotąd stronę Ravena. Czułam, że coś się zmienia.

"Echoes of the Unknown" Shadow#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz