Rozdział 9

6 4 0
                                    

Wieczór zapadł szybko, a ja przemierzałam ciche korytarze szkoły, zmierzając do biblioteki. W powietrzu unosiła się jakaś nieokreślona, wręcz napięta atmosfera, jakby budynek skrywał coś, o czym nikt nie miał pojęcia. Wszystko wydawało się dziwnie spokojne, aż zbyt spokojne – tak, jakby coś miało się wydarzyć.

Dotarłam do biblioteki, gdzie miało odbyć się spotkanie grupy uczniów pracujących nad projektem, jednak zastałam tylko Ravena, siedzącego samotnie przy jednym ze stołów. Jego wyraz twarzy był chłodniejszy niż zwykle, a kiedy uniósł wzrok i zobaczył mnie, w jego oczach błysnęła iskra, której wcześniej nie dostrzegałam. Coś niepokojącego, ale fascynującego zarazem.

— Willow, co cię tu sprowadza o tej porze? — zapytał, a jego ton brzmiał bardziej surowo, niż kiedykolwiek.

— Myślałam, że spotkanie miało być dzisiaj — odpowiedziałam, próbując zignorować napięcie, które wyczuwałam w powietrzu. — Wygląda na to, że coś mnie ominęło.

Raven uśmiechnął się zimno, po czym wstał i ruszył w moją stronę. Jego kroki były ciche, a spojrzenie chłodne jak lód, jednak wyczuwałam, że za tą maską skrywało się coś więcej. Zatrzymał się przede mną, na moment trzymając moją uwagę swoim intensywnym wzrokiem.

— Może więcej rzeczy cię omija, niż się spodziewasz, Willow — rzucił, a jego słowa zabrzmiały bardziej tajemniczo, niż bym chciała.

— Co masz na myśli? — spytałam, czując, że coś istotnego kryje się za tą rozmową.

— Być może w tej szkole dzieje się więcej, niż się wydaje — odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku. — A może powinnaś uważać na to, komu ufasz.

Zaskoczyło mnie jego ostrzeżenie, a jednocześnie poczułam w sercu nieokreśloną trwogę. Zbliżyłam się do stołu, przy którym wcześniej siedział, i dostrzegłam pozostawione tam notatki. Wyglądały jak zapiski związane z historią szkoły, ale niektóre fragmenty były wymazane lub zapisane chaotycznie, jakby ktoś w pośpiechu próbował coś ukryć.

— Co to jest? — spytałam, zerkając na niego, a w moim głosie pojawiła się nutka podejrzliwości.

— To tylko... stare legendy o naszej szkole — odparł wymijająco, ale coś w jego postawie sugerowało, że nie mówił całej prawdy.

Podniosłam jedną z kartek, a na niej dostrzegłam symbol – niepokojący, dziwny znak, który zdawał się być czymś więcej niż tylko przypadkowym rysunkiem. Poczułam, jak na moich rękach pojawia się gęsia skórka.

— Co to za symbol? — spytałam, starając się zachować opanowanie, chociaż serce biło mi szybciej niż zwykle.

— Willow, są rzeczy, o których lepiej nie wiedzieć zbyt wiele — odpowiedział cicho, a jego głos wydawał się odbijać echem w pustej bibliotece.

W tym momencie usłyszeliśmy kroki na korytarzu. Ktoś się zbliżał, a ja poczułam się, jakbym została przyłapana na gorącym uczynku. Raven spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam surowe ostrzeżenie.

— Musimy stąd zniknąć — powiedział, łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę bocznego wyjścia.

Zdołaliśmy wymknąć się z biblioteki w ostatniej chwili, a kiedy opuściliśmy budynek, zatrzymaliśmy się, by odetchnąć. Byłam zdezorientowana, pełna pytań, ale wiedziałam, że to nie jest odpowiedni moment, by je zadawać.

— Raven, powiedz mi prawdę. Co się tu dzieje? — naciskałam, chcąc dowiedzieć się więcej, mimo jego niechęci.

— To nie jest coś, co można wyjaśnić w kilku słowach. Ale jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, musisz być gotowa na więcej, niż się spodziewasz — odparł, a jego głos brzmiał równie tajemniczo jak wcześniej.

Czułam, że oto stanęłam na progu czegoś nieznanego, a Raven był kluczem do tej tajemnicy. Mimo chłodnego dystansu, który starał się utrzymać, jego spojrzenie zdradzało, że sam jest uwikłany w coś, czego być może żałował.

Wiedziałam jedno: od tej chwili nic już nie będzie takie samo.

Zatrzymałam się, wpatrując w Ravena, ale on tylko uniósł brew, jakby to, co właśnie wydarzyło się w bibliotece, było zupełnie normalne. Oczywiście, dla Ravena wszystko zawsze było zimne, opanowane – jakby nic nie miało prawa wytrącić go z równowagi. Jednak ja czułam w sobie rosnące napięcie, jakbym balansowała na granicy, której nie powinnam przekraczać.

— Dlaczego mi to pokazujesz? — spytałam w końcu, łamiąc ciszę, która zawisła między nami.

Raven wzruszył ramionami, a na jego ustach pojawił się ledwie widoczny, cyniczny uśmiech.

— Może chcę zobaczyć, jak daleko jesteś w stanie się posunąć — odparł lekko, choć jego ton sugerował, że to była prawda.

Przewróciłam oczami, próbując ukryć niepokój, który we mnie narastał.

— Świetnie, kolejne „wyzwanie". Czy to jedyna rzecz, która cię interesuje? Sprawdzanie, jak daleko ludzie mogą się posunąć?

Raven spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, który trudno było odczytać, ale gdzieś pod tą maską dostrzegłam coś na kształt... tęsknoty? To było tylko mgnienie, które szybko zniknęło, zastąpione chłodnym dystansem.

— Powiedzmy, że lubię obserwować, jak ludzie reagują, gdy ich pewność siebie zostaje wystawiona na próbę — odpowiedział, jego głos był spokojny, lecz w jakiś sposób pełen wyzwania.

— W takim razie, przykro mi, Raven, ale tym razem się przeliczyłeś — odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

Nie odwrócił wzroku, ale przez ułamek sekundy dostrzegłam, jak jego usta drgają w czymś, co mogło być rozbawieniem.

— No cóż, zobaczymy.

Czułam, że testował mnie, próbował mnie sprowokować, ale miałam zamiar mu pokazać, że nie jestem kolejną osobą, którą można tak łatwo zmanipulować. Zrobiłam krok do tyłu, starając się odzyskać kontrolę nad sytuacją, a wtedy Raven zrobił coś, czego się nie spodziewałam – podszedł bliżej.

Nasze spojrzenia się spotkały, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Jego twarz była spokojna, ale wyraz oczu miał teraz coś... tajemniczego, jakby próbował mi coś przekazać bez słów.

— Willow, jeśli naprawdę chcesz się dowiedzieć, co dzieje się w tej szkole, musisz zrozumieć, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje — powiedział cicho, a jego głos brzmiał jak obietnica i ostrzeżenie jednocześnie.

— W takim razie wprowadź mnie w tajemnicę. Albo przestań z tymi zagadkami — odpowiedziałam, starając się, aby mój głos nie zdradzał emocji.

Raven uśmiechnął się lekko, ale ten uśmiech nie miał w sobie ani grama ciepła.

— Czas pokaże, Willow. Czas pokaże.

Odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie z mieszanką irytacji i fascynacji. Z jednej strony nie cierpiałam tej jego tajemniczej postawy i chłodnego dystansu, a z drugiej... coś w nim przyciągało mnie jak magnes.

Czułam, że oto zaczęła się gra, której zasady są dla mnie jeszcze niejasne, ale wiedziałam jedno – nie zamierzałam odpuścić.

"Echoes of the Unknown" Shadow#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz