Rozdział 3

7 2 0
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że to znów się dzieje. Każdego dnia, kiedy wchodziłam do klasy, czułam, jakby cała atmosfera stawała się cięższa. Raven Knight znowu na mnie patrzył. Jego ciemne oczy były jak lód, a jego wyraz twarzy sugerował, że każda moja obecność go irytuje. I to był dokładnie ten moment, kiedy zaczynałam się zastanawiać, co ja w ogóle tu robię.

— Cześć, Will! — zawołał Cole, przerywając mi myśli. Uśmiechnięty, stał obok, jak zawsze z tą swoją blond czupryną w lekkim nieładzie, co sprawiało, że wyglądał jak typowy chłopak z sąsiedztwa. — Gotowa na dzisiejszy sprawdzian?

Wzruszyłam ramionami, starając się ignorować gniew, który zbierał się we mnie na myśl o Ravenie.
— Jasne, jeśli masz na myśli wygranie w moim boksie...

— Hej, spokojnie! Nie bądź taka!— powiedział, kręcąc głową, a jego uśmiech sprawił, że poczułam się odrobinę lepiej.

Raven wszedł do klasy i powietrze jakby zamarło. Spojrzałam w jego kierunku, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Na chwilę zatrzymałam się w miejscu, czując, jakby to był pojedynek wzrokowy. Jego twarz była nieprzenikniona, a w moim umyśle tliły się myśli, które wolałam zepchnąć w najciemniejsze zakamarki.

— Słyszałam, że znowu nie odrobiłeś pracy domowej, Knight — rzuciłam, próbując zaimponować Cole'owi i ukryć swoje prawdziwe uczucia.

Raven uśmiechnął się szyderczo, a jego oczy błysnęły złośliwie.
— Może dlatego, że twoja idealność nie pozwala mi na normalne życie, Will.

Odgarnęłam włosy z czoła, walcząc z falą frustracji, która we mnie narastała.
— Może musisz przestać być takim jaki jesteś teraz i zacząć działać jak normalny człowiek — odpowiedziałam, czując, jak napięcie w klasie się zaostrza.

Raven podniósł brwi.
— Czy to jest ta twoja ideałka w akcji? Sprawiać, że inni czują się źle?

— Ja tylko nie chcę być taka jak ty! — odparłam, podnosząc głos. Serce mi biło szybciej, a adrenalina krążyła we mnie jak szalona.

Jego uśmiech zniknął.
— Nie martw się, nie każdy ma zdolności do bycia tak doskonałym, jak ty.

— Nie zamierzam być doskonała, Raven. Po prostu nie zamierzam być tobą!

W powietrzu zawisło napięcie, a klasa milczała, obserwując nas z szeroko otwartymi oczami. Nie miałam pojęcia, co mnie podkusiło, aby z nim konfrontować. Moje serce podchodziło mi do gardła, a złość zalewała mi umysł. Chciałam go zignorować, ale jak można ignorować kogoś, kto z taką łatwością potrafił wyprowadzić mnie z równowagi?

Dzwonek oznajmił koniec przerwy, a wszyscy zaczęli się zbierać do klas. Spojrzałam na Ravena raz jeszcze, w jego oczach wciąż czaiło się coś nieprzyjemnego, a ja poczułam, że w moim wnętrzu zaczyna budzić się głęboka złość.

Zamiast iść na lekcje, postanowiłam wyjść na zewnątrz. Potrzebowałam świeżego powietrza, aby ochłonąć. Czułam, że jeśli nie ucieknę od tego miejsca, mogę wybuchnąć. Gdy tylko opuściłam budynek, zasłoniłam oczy przed słońcem, wdychając głęboko.

Zacząłem iść w stronę najbliższego parku, czując, jak każda złość i frustracja stopniowo ustępują. Jednak gdzieś w moim umyśle powracał obraz Ravena i tej bezwzględnej nienawiści, którą mi okazywał. Działało to na mnie jak grom.

— Idealna Will, co? — mruknęłam pod nosem. — Zobacz, jak daleko zajdziesz ze swoimi ambicjami.

Nie wiedziałam, czy bardziej się złościłam, czy może czułam coś zupełnie innego. Ale jedno było pewne — ta gra między mną a Ravenem była dopiero na początku, a ja miałam zamiar przetrwać.

                                 ....

Nadszedł kolejny ponury poranek w Moonford High. Szkolne korytarze były wypełnione szumem rozmów, odgłosami kroków i szelestem plecaków. Mimo że byliśmy otoczeni tłumem, ja czułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Czułam się jakby w moim świecie nie było miejsca dla nikogo innego. A już na pewno nie dla Ravena Knighta.

Przygotowałam się na ten dzień, jak na wojenny starcie. Moja perfekcyjna fryzura i nieskazitelny strój były niczym zbroja. Uśmiech, który wytrenowałam przez lata, miał ukryć niepewność i złość, które tliły się we mnie, gdy tylko pomyślałam o Ravenie. Każde spotkanie z nim przypominało mi, że świat nie jest sprawiedliwy.

Wszyscy wiedzieli, że Raven był popularny, utalentowany i przystojny, a ja byłam idealna. Idealna i niechciana. Kiedyś myślałam, że tak wygląda życie, ale teraz to było dla mnie tylko puste słowo.

Zbliżając się do mojej klasy, zobaczyłam Ravena siedzącego z kolegami. Jego czarne włosy, chłodne spojrzenie i postawa sugerowały, że nie przejmuje się niczym. Zatrzymałam się na chwilę, zastanawiając się, czy mam zamiar przejść obok niego, czy może zjeść ze mną na śniadanie zimne spojrzenia.

— Co jest, Will? Zgubiłaś się w swojej własnej perfekcji? — rzucił z kpiną, a jego koledzy zaśmiali się, tworząc tło dla jego sarkastycznego komentarza.

Mogłam poczuć, jak w moich policzkach zalewa mnie fala gorąca. Czułam, że muszę odpowiedzieć, ale w mojej głowie kłębiły się myśli, które nie miały sensu.

— Chociaż w przeciwieństwie do ciebie, mam do czego dążyć. To dla ciebie musi być ciężkie — odpowiedziałam, nie dając mu satysfakcji. Moje słowa, choć chłodne, wcale nie były takie pewne.

Raven uniósł brwi, a jego oczy błyszczały z ironią.

— Idealna Will, która zapomniała, jak to jest być normalną osobą. Ale pewnie wiesz, że to nie jest trudne, co? — Jego ton był przesycony chłodnym dystansem.

Wiedziałam, że muszę zignorować jego prowokacje. Każda nasza rozmowa stawała się powodem do rozgrzewania niezdrowej atmosfery, ale nie mogłam przestać. On był dla mnie jak niebezpieczny zaraza,rozprzestrzenia się bardzo szybko i nie wiadomo jak go zatrzymać.

Nie wstydziłam się swoich emocji, ale też nie byłam w stanie pokazać, jak bardzo mnie ranił. Zamiast tego udałam, że mnie nie interesuje. Przeszłam obok niego, udając, że nie usłyszałam jego uwag, a w myślach ułożyłam plan, jak obrócić wszystko w żart. Cokolwiek, byleby się nie poddać.

— Will, czy zdajesz sobie sprawę, że prowadzisz walkę z cieniem? — zagadnął, gdy odwróciłam się, by odejść. Jego głos miał w sobie nutę rozbawienia, ale nie mogłam nie zauważyć podtekstu.

— A ty to cień, który wciąż za mną chodzi? Daj mi spokój, Raven — odparłam, kręcąc głową.

Udało mi się dotrzeć do sali, gdzie miałam lekcje. Dźwięk dzwonka wprowadził odrobinę ulgi, ale złość na Ravena nie zniknęła. Wiedziałam, że ta wojna między nami dopiero się zaczyna. Choć nienawiść wciąż dominowała w naszej relacji, w powietrzu unosiła się też nuta niezrozumienia. Czułam, że coś się zmienia, że coś z tego wszystkiego musi wyniknąć.

Lekcje mijały w szybkim tempie, ale nie mogłam się skupić. Myśli o Ravenie wciąż krążyły mi po głowie, a za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam jego chłodne spojrzenie. Każda chwila spędzona na myśleniu o nim wydawała się wciągać mnie w głąb przepaści.

Podczas przerwy, z moim przyjacielem, postanowiłam na chwilę zapomnieć o Ravena. Jak zawsze, rozmawialiśmy o codziennych sprawach, ale gdzieś w moim umyśle tlił się płomień frustracji.

— Co się dzieje, Will? Wyglądasz, jakbyś miała eksplodować — zauważył Cole, przerywając mi w połowie zdania.

— To Raven. Po prostu nie potrafię go znieść — powiedziałam, złożywszy ręce na piersi. — To jak gra w zgadywanki, a ja nie lubię przegrywać.

— Chyba nie jesteś jedyną, która go nie znosi. Ale wiesz, że to tylko jego sposób na zwrócenie na siebie uwagi? — dodał Cole, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

Nie miałam pewności, czy to prawda. Nienawidziłam Ravena, ale może on nie był tylko kłopotem. Może wcale nie był taki zły. Ale te myśli były dla mnie jak ostrze w sercu. Jak mogłam tak myśleć o kimś, kto mnie tak bardzo irytował?

Kiedy nadszedł czas powrotu do lekcji, a ja wróciłam do myślenia o Ravena. I w tej chwili zrozumiałam, że niezależnie od tego, jak bardzo go nienawidzę, wciąż pozostanie w mojej głowie, niczym nieprzewidywalny cień.

"Echoes of the Unknown" Shadow#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz