Rozdział 36. Tęsknota

35 7 0
                                    

Po San Juan, które spędziłam wraz z Cristianem oraz z moimi przyjaciółkami doskonale się bawiąc i świętując rozpoczęcie lata na jednej z barcelońskiej plaży, chłopcy wylecieli na dwutygodniowe zgrupowanie w USA, które od kilku lat rozpoczynało nowy sezon.

Szczerze?

Nie widziałam Christiana już dziesięć dni i cholernie za nim tęskniłam. To robiło się wręcz chorę, ale nie potrafiłam nic na to poradzić. Serce nigdy za bardzo mnie nie słuchało, a teraz kompletnie oszalało. Od kilkunastu tygodni każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, a teraz? Naprawdę mi go brakowało.

W dodatku byłam teraz zmuszona mieszkać sama. Odkąd rodzice wyprowadzili się do Los Angeles pomieszkiwałam w sumie u Christiana, ale gdy wyjechał wróciłam do siebie, mimo że nalegał bym tego nie robiła. Zostawił nawet klucze, w razie gdybym zmieniła zdanie. Dobrze jednak wiedział, że szanse na to były znikome. Byłam za bardzo uparta.

Właśnie robiłam porządek w domu, szukając się na przyjście dziewczyn, które jak się śmiałam, dbały o to, bym się nie nudziła, gdy trójka najbliższych mi osób przebywała na innym kontynencie.

– Słyszałem, że mnie zdradzasz – odezwał się bez przywitania rozbawiony Christian, gdy tylko odebrałam od niego połączenie.

Wiedziałam do czego nawiązywał. Unikałam prasy, ale i tak nie raz migały mi przed oczami wszystkie te nagłówki ze mną czy z Christianem w roli gównej. Od wczoraj byłam nazywana zdradziecką kurwą tylko i wyłącznie dlatego, że ludzie postanowili posnuć jakieś wyssane z palca lub z innej części ciała domysły na mój temat.

Pójście na koncert z przyjaciółkami od razu wiązał się ze zdradą. Przecież samo rozumiało się to przez sie.

– Nawet nie zaczynaj – mruknęłam. – Nie chce się znowu wkurzać.

Miałam dość już tych podtekstów, artykułów, fragmentów z koncertu, latających na tik toku czy wyzwisk lecących w moją stronę. Byłam uznawana ponownie za kobietę uganiającą się za każdym.

– Olej to, gwiazdeczko – powiedział już poważnie, ale przyjemnym dla ucha tonem. Tak ciepłym i troskliwym. – Nie warto, naprawdę. Zawsze będą gadać – dodał.

– No wiem – jęknęłam. – Ale... – Ale wiedzieć to jedno, a drugie to przyswoić. – Masz rację, kochanie.

Musiałam się ogarnąć.

– Wiem, że mam – mruknął zadowolony. – A jak koncert? Podobało się? – zmienił nieco temat.

– Yhym, było zajebiście – odpowiedziałam krótko, ponieważ w sumie całą relację zdałam mu już wczoraj.

Ciągle ze sobą pisaliśmy. Nie miałam z nim kontaktu jedynie, gdy był na treningu albo grał mecz.

– A jakie plany na dziś?

– Przychodzą do mnie dziewczyny. Coś obejrzymy, zjemy i takie tam.

– Ty gotujesz? – zapytał zaskoczony.

– Nie...

– Uff to dobrze.

– Spadaj – prychnęłam.

– Muszę kończyć. Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć przed meczem?

U niego był dopiero ranek, więc czekał go jeszcze cały dzień. Dziewięć godzin różnicy jednak dawało w kość. Z pewnością nam nie ułatwiało.

– Tak... – mruknęłam, robiąc teatralną pauzę. – Załatw mi koszulkę Connora Danielsa.

Christian grał z nim dziś mecz sparingowy, więc była to doskonała okazja do... powkurzania go.

GraczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz